Zapłakany i spocony chłopiec przez około 40 minut czekał w rozgrzanym samochodzie na swoją ciotkę, która przyjechała do Szczytna, aby złożyć dokumenty w Wyższej Szkole Policji. Żeby wydobyć go z pojazdu, strażacy musieli wybić szybę. Na szczęście dziecku nic się nie stało, za to kobietę policjanci ukarali 500-złotowym mandatem.
Wszystko rozegrało się w piątkowe popołudnie 26 lipca. Na parkingu niedaleko Wyższej Szkoły Szkoły Policji zatrzymał się opel astra na mazowieckich numerach, z którego wysiadły dwie młode kobiety. Obie udały się do szkoły, aby złożyć tam dokumenty na studia cywilne. W rozgrzanym samochodzie pozostał jednak 7-letni Kacper. Kandydatka na studentkę WSPol, 28-letnia Weronika S. to jego ciocia, która miała opiekować się chłopcem. Jej przedłużająca się nieobecność zaniepokoiła pracownika pobliskiego sklepu, zwłaszcza że temperatura na zewnątrz sięgała 30 stopni Celsjusza. Świadek zdarzenia powiadomił więc policję. Ta z kolei zaalarmowała pogotowie ratunkowe oraz straż pożarną. Strażacy, którzy przyjechali na miejsce, wybili tylną szybę w aucie i wydobyli 7-latka. - Chłopiec był spocony i zapłakany - relacjonuje mł. bryg. Jacek Matejko, rzecznik prasowy KP PSP w Szczytnie. Dziecko od razu zbadał lekarz, który stwierdził, że nie wymaga ono hospitalizacji. Kiedy wreszcie Weronika S. wróciła do samochodu, była mocno zdziwiona całym zajściem. Jak tłumaczyła policjantom, sądziła, że załatwienie formalności w szkole policji zajmie jej chwilę. Dlatego, licząc, że szybko wróci, zostawiła Kacpra w aucie. Weronika S. została ukarana przez funkcjonariuszy 500-złotowym mandatem.
(ew)