Szczytno i jego okolice powinny tętnić życiem w wakacje. Wszak mieszkamy w regionie turystycznym. Przez cały rok czekaliśmy na gości z kraju i zagranicy, mając nadzieję, że w okresie letnim zostawią u nas trochę grosza. Niestety, nadzieje okazały się płonne... Turyści w tym roku nie obrodzili.

Mało turystów, dużo kolonistów

Coraz chudsze portfele turystów

Na brak osób odwiedzających miasto i jego okolice najbardziej narzekają właściciele hoteli i pensjonatów. Szczególnie liczyli na ruch w czasie "Dni i Nocy Szczytna", jednak zatrzymujących się w tych miejscach jest niewielu.

- Jak dotąd nie zdarzało się, żebyśmy mieli wolne pokoje w tym okresie, teraz tak niestety jest. Turystów jest o wiele mniej niż w tamtym roku - mówi Teresa Klimek z hotelu "Kania". Tłumaczy to zmienną pogodą, która zniechęca do planowania wypoczynku oraz coraz gorszą kondycją finansową polskiego społeczeństwa.

Właścicielka hotelu "Irena" - Irena Zakrzewska narzeka, że w Szczytnie brakuje atrakcji, które przyciągałyby ludzi z zewnątrz.

- Co można im zaproponować? Brudne, śmierdzące jezioro?! Nawet "Dni i Noce Szczytna" ich już nie interesują. W tym czasie przybyło mi zaledwie trzech gości. Przyjeżdża garstka turystów z Warszawy i Niemiec, a i ci wynajmują pokoje tylko na weekend i rezygnują ze stołowania się w restauracjach. Na to, że zyski będą większe latem, nie ma co liczyć.

Agata Bogdan z hotelu "Leśna", która również narzeka na niedostatek turystów, inaczej tłumaczy powody ich nikłego zainteresowania Mazurami:

- Nie ma gości i wcale mnie to nie dziwi. Teraz pobyt nad jeziorem kosztuje tyle co wyjazd do Grecji, Holandii czy Chorwacji!!!

Niepokojące obserwacje potwierdza Halina Urbal z biura podróży "Raj-Tour". Co roku dzwonią do niej turyści chcący odpocząć na Mazurach. Często są to już stali bywalcy tych okolic: - Kiedyś przyjeżdżali co roku bez względu na koszty. Teraz żądają nawet 50% rabatu!

Przed kulminacyjnym punktem sezonu, czyli "Dniami i Nocami Szczytna", sytuacja nie ulega poprawie.

- Kilka lat temu ludzie z całej Polski szukali na ostatni weekend lipca wolnych domków. Teraz ich właściciele sami szukają chętnych letników - zauważa przedstawicielka "Raj-Touru".

Alternatywną propozycją dla mniej zamożnych gości naszego regionu są gospodarstwa agroturystyczne. Tutaj jednak sytuacja nie wygląda lepiej, jest coraz mniej chętnych na spędzenie urlopu w domu gospodarza na wsi.

- Wśród młodego pokolenia agroturystyka nie jest modna, a starsze pokolenie woli siedzieć całymi dniami w autokarze i nocować w luksusowych hotelach - żali się właścicielka gospodarstwa agroturystycznego w Sawicy.

Turyści nie wiedzą

Pracownice Centrum Informacji Turystycznej na placu Juranda twierdzą, że nasze miasto najczęściej odwiedzają goście z Niemiec.

- To, ilu turystów do nas przychodzi, zależy od pogody, ale im ona lepsza, tym jest ich... mniej. W upalne południa wolą wylegiwać się nad jeziorami, a do miasta przyjeżdżają, gdy już się ochłodzi. Szukają wtedy dobrych, ale niedrogich restauracji i pytają, co warto w Szczytnie zwiedzić - mówią Agata Piechowicz i Wioleta Wołczkiewicz.

Te same pytania zadają osoby zatrzymujące się w Schronisku Młodzieżowym "Pod Kasztanem". Tam zagraniczni goście są rzadkością, ale nie brakuje przybyszy z Polski, szczególnie grup, które organizują sobie wycieczki rowerowe.

Ośrodki nie narzekają

W ośrodkach wypoczynkowych, jakby na przekór narzekającym na turystyczny kryzys, nie brakuje gości korzystających z uroków mazurskiej przyrody. Miejsca są pozajmowane aż do pierwszej połowy sierpnia. Najczęściej w ośrodkach bazują grupy kolonijne, nie brakuje też obcokrajowców, którzy upodobali sobie jedno miejsce i co roku do niego wracają. Pytany o sposób na przyciągnięcie chętnych kierownik OW "Cicha Polana" Piotr Bartnikowski podpowiada:

- To nie żaden sekret - trzeba zapewnić atrakcyjne warunki za jak najniższą cenę. Na bieżąco przeprowadzam remonty domków i od razu je wynajmuję, naprawiam usterki, planuję odbudowę mola... Ludzi przyciąga to, że za porównywalną do konkurencji cenę mogą spędzić czas w ładniejszym otoczeniu.

Znieść taksę

Na frekwencję nie narzeka też Janusz Napiwodzki, kierownik ośrodka wypoczynkowego ZOPO w Kobylosze. Co prawda pierwszy turnus nie miał pełnego obłożenia, ale dalsza część sezonu zapowiada się już zdecydowanie lepiej. Ośrodek jest w uprzywilejowanej sytuacji, bowiem większość jego klientów przyjeżdża w grupach zorganizowanych.

Kierownik Napiwodzki dostrzega kilka przyczyn, z powodu których wczasowiczów jest u nas coraz mniej: - Po pierwsze - Polska nie daje gwarancji pogodowych, po drugie - coraz większa bieda, po trzecie - nasilenie kradzieży samochodów, po czwarte - krążąca opinia, że wczasy w Polsce są droższe niż za granicą - wymienia przyczyny osłabienia ruchu turystycznego. Gdyby miał coś radzić lokalnym władzom, to w pierwszej kolejności sugerowałby zniesienie opłat miejscowych. W niektórych miejscowościach letniskowych, np. w Kobylosze wczasowicze muszą płacić dodatkową taksę klimatyczną. Dla dorosłych wynosi ona 1,5 zł za dzień pobytu, nieco mniej płacą emeryci i dzieci.

- Jest to zawsze dodatkowe obciążenie dla rodzinnych budżetów, brane poważnie pod uwagę przy wyborze miejsca wypoczynku - mówi kierownik ośrodka na Kobylosze.

* * *

A gdzie spędzają wakacje zamożniejsi mieszkańcy naszych okolic? Jak podaje biuro turystyczne "Mazur-Pol", w tym roku jego klienci wybierają bardzo gorące "klimaty" - południową Europę, Tunezję i Egipt.

Katarzyna Mikulak

2003.07.23