Na Dożynki do Jedwabna ruszyliśmy w nietypowy sposób – prowadząc rowery. Przy jednośladach przeszliśmy przez pasy, by dopiero nad brzegiem jeziora Małego Domowego w okolicach „Mazuriany” wsiąść na niezawodne, metalowe rumaki.
Zanim wyjedziemy za miasto chcieliśmy spełnić obietnicę daną artystom: Brygidzie Bocian i Andrzejowi Cisowskiemu uczestnicząc 27 sierpnia 2016 r. w otwarciu nietypowej wystawy stworzonej na murach okalających Areszt Śledczy w Szczytnie. Gdy stanęliśmy do grupowej fotografii, inni rowerzyści przyłączyli do nas, bowiem malowidła intrygują, zaciekawiają, wzbudzają sensację. Nad brzegiem jeziora dużo spacerowiczów, piękna i pełna słonecznego blasku niedziela wywabiła z domów wiele osób, a stworzone malunki to atrakcja. Po sesji zdjęciowej realizujemy plan dotarcia na Powiatowe Dożynki do Jedwabna. Wiadomo, że „Kręcioły” w swoich wyprawach wybierają takie drogi, by były bezpieczne i wiodły z dala od ruchliwych szos. Kołując przez Janowo, Sawicę, Jurgi, Dźwiersztyny, Waplewo, Burdąg do dożynkowego Jedwabna dotarliśmy w chwili, gdy w kościele pw. św. Józefa i Matki Boskiej Częstochowskiej dziękczynna msza dobiega końca i barwny korowód łączy się z naszym rowerowym peletonem. Tak zaplanować wyprawę tylko my potrafimy, a muszę przyznać że trasa choć urokliwa i wiodąca przez lasy, pola, łąki pachnące skoszonym sianem... nie należała do łatwych. Ze Szczytna do Jedwabna w wielkim żarze zrobiliśmy 30 km. Na stadionie przemienionym w dożynkowe epicentrum dominowały stoiska z regionalnym jadłem, tak wymyślnie ozdobione, że liczni turyści nie tylko degustowali, ale i pamiątkowe fotki pstrykali. Wielką atrakcję stanowiły też wieńce dożynkowe. Miło spędziliśmy czas uczestnicząc w radości rolników, doceniając ich trud i razem z nimi ciesząc Świętem Plonów. Zadowoleni ruszyliśmy przez Piduń do Szczytna w sumie zrobiliśmy 55 km. Było to upalne i pięknie namalowane dożynkowanie.
Grażyna Saj-Klocek