Po wyborach samorządowych wiele wskazywało na to, że los się do Szczytna uśmiechnął. Miejsca w sejmiku wojewódzkim zdobyło dwoje przedstawicieli powiatu. Wkrótce może się jednak okazać, że z dwóch mandatów nie pozostanie nawet jeden. Najpierw ze swojego musiała zrezygnować wybrana na burmistrza Danuta Górska. Teraz przed poważnym wyborem staje Adam Krzyśków.
NAJPIERW BURMISTRZ, TERAZ PREZES
Nowe przepisy regulujące status radnego wojewódzkiego obowiązują od początku bieżącej kadencji samorządu. Jednak o tym, że wejdą w życie, wiadomo było już wcześniej. Zgodnie z nimi, łączenie funkcji prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z mandatem radnego sejmiku jest niemożliwe. Adam Krzyśków, który w poprzedniej kadencji łączył rolę samorządowca ze stanowiskiem w WFOSiGW, tym razem musi dokonać wyboru i zdecydować, czy woli mandat radnego od pracy w funduszu. Na podjęcie decyzji ma czas do 22 lutego. Wcześniej miejsce w sejmiku straciła wybrana na burmistrza Danuta Górska. Przed powiatem szczycieńskim stoi więc realna groźba utraty ostatniego przedstawiciela we władzach samorządowych województwa. Ponieważ w roku 2007 zapadną rozstrzygnięcia odnośnie podziału pieniędzy unijnych w ramach regionalnego programu operacyjnego, obawy o poważne osłabienie lobbingu na rzecz Szczytna i całego powiatu wydają się być jak najbardziej uzasadnione.
SPORE RYZYKO
Tymczasem Adam Krzyśków nie sądzi, że utrata przez niego mandatu w znaczący sposób osłabi pozycję Szczytna w województwie. Uważa, że większy wpływ na podział środków unijnych będzie miał jako prezes funduszu niż jako radny.
- Mój mandat jeszcze trwa. Ten czas będę się starał wykorzystać na umiejscowienie funduszu w strukturze, która na szerszą skalę niż dotychczas będzie się zajmowała dysponowaniem środkami pomocowymi - mówi Krzyśków. Tą nową strukturą ma być Regionalne Centrum Programów Środowiskowych, które powstanie w miejsce WFOŚiGW. Jeśli uda się przekonać zarząd województwa do tej koncepcji, to według Adama Krzyśkowa, lobbing na rzecz Szczytna będzie bardzo poważny. Nie jest jednak pewne, czy RCPŚ w ogóle powstanie. Co gorsza, władze centralne noszą się również z zamiarem całkowitej likwidacji wojewódzkich funduszy ochrony środowiska. W takiej sytuacji Adam Krzyśków straci nie tylko mandat, ale również dotychczasową funkcję. Ryzyko jest więc spore. Sam zainteresowany twierdzi jednak, że rezygnacja z funkcji prezesa to dla powiatu strata o wiele dotkliwsza niż brak radnego.
- Konsultowałem się w tej sprawie z samorządowcami. Byli zgodni, że prezes funduszu ma zdecydowanie więcej do powiedzenia niż pojedynczy radny - uważa Adam Krzyśków.
LOBBING GDZIE SIĘ DA
Tę opinię potwierdza Arkadiusz Niewiński, wiceprezes stowarzyszenia Pro Publico Bono.
- Dobrze mieć swoich przedstawicieli we władzach województwa. Ale jeden nic nie znaczy. Gdybym ja miał decydować, to wolałbym Adama Krzyśkowa jako prezesa funduszu - uważa Niewiński. Nie dziwi go również decyzja Krzyśkowa o starcie w wyborach do sejmiku.
- Jest postacią popularną i jego kandydatura "pociągnęła" innych, mniej znanych ludzi z PSL - twierdzi Arkadiusz Niewiński.
W innym tonie wypowiada się szef lokalnych struktur PO Bogdan Kalinowski. Jego zdaniem start w wyborach do sejmiku Krzyśkowa oraz Danuty Górskiej był wyrazem "prywaty" obydwojga kandydatów.
- Zarówno on jak i pani Górska, mogli wybierać, co będzie dla nich korzystniejszym rozwiązaniem. Adam Krzyśków wiedział, że jest taka ustawa, a mimo to zdecydował się kandydować z pierwszego miejsca na liście PSL, czym poważnie uszczuplił szanse innych kandydatów z powiatu - mówi Kalinowski. Jednocześnie podkreśla, że daleki jest od przeceniania roli lobbingu we władzach województwa na rzecz któregokolwiek z powiatów czy miast.
- O losach Szczytna i powiatu decydują przede wszystkim politycy stąd. Wiele zależy od konstelacji politycznej w poszczególnych samorządach. Obecnie mamy stabilny układ sił w Radzie Miejskiej oraz władzach powiatowych. Wiele spraw jesteśmy w stanie załatwić bez względu na to, czy pan Krzyśków jest w sejmiku czy go nie ma. Pamiętajmy również, że sejmik zajmuje się głównie problemami całego województwa, a nie poszczególnych powiatów - uważa Bogdan Kalinowski.
Brak szczycieńskiego polityka we władzach województwa niepokoi natomiast przewodniczącego rady powiatu Mirosława Medźwiedzkiego. Jego zdaniem to, że Krzyśków pozostanie prezesem WFOŚiGW, jest marnym pocieszeniem.
- Potrzebujemy naszych przedstawicieli we wszystkich możliwych władzach. Tylko silny lobbing daje szanse na to, że część środków zewnętrznych faktycznie trafi do naszego miasta. Wyborcy mogą czuć się rozczarowani faktem, że ludzie, którzy mieli reprezentować ich interesy jako radni, nie są w stanie tego robić - uważa Mirosław Medźwiedzki.
Wojciech Kułakowski
2007.02.21