Budowa nowego obiektu na potrzeby powiatowej straży pożarnej wciąż jest w powijakach. Po raz bodaj trzeci rozpoczyna się proces tworzenia dokumentacji.
Nieco historii najnowszej
Jeszcze na początku października ubr. strażacy, a głównie ich komendant Józef Zajączkiewicz, byli - delikatnie rzecz określając - zdegustowani starostowym pomysłem, wywracającym do góry nogami istniejące już i przyklepane plany gruntownej modernizacji istniejącej siedziby straży pożarnej w centrum miasta. Później pogodzili się z nowymi faktami, w związku z czym wszelkie możliwe, odpowiedzialne służby przystapiły do realizacji nowego projektu. Ten - przypomnijmy - polega na budowie zupełnie nowej strażnicy na obszernej działce położonej na zapleczu przyszpitalnej kotłowni. Został on przeforsowany dzięki... pieniądzom. Jak twierdziło bowiem starostwo, inwestycję obiecał finansowo wesprzeć wojewoda, asygnując z pieniędzy, które w budżecie wojewódzkim przeznaczone są na działalność straży pożarnych 500 tysięcy złotych. Obietnica została częściowo zrealizowana, bo na konto szczycieńskiej jednostki trafiło 300 tysięcy. Reszta obiecanych pieniędzy jest tylko na razie na papierze.
Żółwie tempo
Choć upłynęło sześć miesięcy od momentu zmiany pomysłu, w ramach przygotowań uzyskano zaledwie decyzję o warunkach zabudowy. Proces jej wydania istotnie wydłużył wojewódzki konserwator zabytków. Bo wyznaczona działka niegdyś stanowiła jedność z posesją, na której znajduje się szpital. A ten został wpisany do rejestru zabytków "wraz z całą nieruchomością". I w ten sposób zarośnięty kawał pola stał się zabytkowy, co spowodowało, że do warunków zabudowy opinia konserwatora była niezbędna.
Nie jest to jedyny powód powolności. Zgodnie z pierwotnym założeniem na potrzeby nowego pomysłu miała być adaptowana istniejąca już dokumentacja, za stosowną dopłatą. W powiatowym budżecie przewidziano na to zadanie 35 tysięcy, ale okazało się, że potrzeba więcej. Tak czy inaczej owa dopłata jest, w przeliczeniu, wyższa niż 6 tysięcy euro, co sprawia, że realizator dokumentacji musi być wyłoniony w drodze przetargu. Na razie w opracowaniu jest specyfikacja na ten właśnie przetarg. Zresztą, i tak bez decyzji o warunkach zabudowy żaden architekt nie podjąłby się tego zadania.
- To powolne tempo prac przygotowawczych było od nas niezależne - zapewnia wicestarosta Wiesław Szubka. - W ubiegłym roku "obudzili" się policjanci, wykazując jednak zainteresowanie budową jednocześnie strażnicy i komendy. Minęły ponad dwa miesiące, gdy stwierdzili, że już zainteresowani nie są i dopiero wtedy można było zacząć opracowywać już konkretny projekt.
Optymizm władz
Okazuje się jednak, że całych potrzebnych na inwestycję pieniędzy nie ma nawet na papierze. Jej sfinansowanie obiecał, bawiący w Szczytnie w ubr. komendant główny strażaków. Dlatego m.in. zmieniono plan pierwotny. Ostrzegał jednak komendant, że w 2004 r. wyasygnuje tylko 500 tysięcy, bo więcej nie ma. I tak się stało. Pieniądze zostały przekazane za pośrednictwem budżetu wojewody, który w terenie "interesy" komendanta i budżetu państwa reprezentuje. Drugie pół miliona zabezpieczył powiat w swoim budżecie.
Za milion - oczywiście - takiej inwestycji wykonać się nie da. Ale mówiło się o tym, że na podstawie trójporozumienia między wojewodą, starostwem szczycieńskim i komendą wojewódzką straży pożarnej, ten pierwszy wprowadzi budowę strażnicy do wojewódzkiego planu inwestycji długoletnich i ją sfinansuje, za zgodą i na polecenie komendanta głównego, którego do spełnienia obietnicy namawia senator SLD Wiesław Pietrzak. Jak na razie - nieskutecznie, bo gwarancji finansowych, jakichkolwiek, powiat jak nie miał, tak i nie ma nadal.
Zamknięte koło
I tu dochodzimy do istoty problemu. Ze starostowego urzędu do wojewody dopiero pod koniec marca br. skierowane zostało pismo z prośbą o... zawarcie wspomnianego porozumienia. Wymienia się w nim także potrzebną kwotę - 7,8 mln zł!
- A w wojewódzkim budżecie na rok bieżący zapisano tylko 3,5 mln zł na inwestycje na rzecz straży pożarnej - mówi komendant szczycieńskich strażaków Józef Zajączkiewicz. Jeśli wojewoda zdecyduje się finansować budowę w Szczytnie, to przez dwa najbliższe lata (co najmniej) straż w całym województwie na nic już nie mogłaby liczyć. Z drugiej strony - jeśli wojewoda nie podpisze porozumienia, nie gwarantując tym samym całej kwoty na budowę, to... skarbnik powiatu nie zgodzi się zapłacić nawet za dokumentację (czego nie ukrywa), bo jest ona integralną częścią inwestycji i tak stanowi prawo. Jeśli wojewoda podpisze, ale z opóźnieniem, to nie będzie szans, by z wszystkimi niezbędnymi procedurami (bo wejdą już bardziej restrykcyjne wymogi unijne) zdążyć do września i przystąpić przynajmniej do zadania, a tak zostało zapisane w harmonogramie prac. A jeśli nie da się dotrzymać harmonogramu to... straż może stracić te 500 tysięcy, które już z województwa otrzymało. A gdy już straci pieniądze, to nie będzie miało za co zacząć budowy.
Halina Bielawska
2004.04.07