Szczytno przyłączyło się do europejskiej kampanii Dnia Bez Samochodu. Przez kilka godzin w centrum miasta panowała atmosfera radosnego święta z istotnym, proekologicznym przesłaniem.

Miasto rowerów

MŁODZIEŻ NIE ZAWIODŁA

Dzień Bez Samochodu (czwartek 22 września) zorganizowano w Szczytnie po raz pierwszy. Mimo to impreza przyciągnęła liczne grono, przede wszystkim młodych uczestników. Dorosłych przyszło niewielu, należy jednak pamiętać, że akcja przypadła na dzień roboczy, a główne atrakcje zaplanowano na godziny, w których wiele osób przebywa w pracy. W tłumie na placu Juranda dominowali uczniowie - wielu poprzebieranych w nietypowe stroje. Młodzi ludzie przynieśli ze sobą transparenty z wypisanymi na nich proekologicznymi hasłami.

KRÓTKI PRZEMARSZ

O godzinie 11.00 ulicą Odrodzenia przeszedł barwny pochód pieszo-rowerowy. Wzięli w nim udział między innymi urzędnicy miejscy, z burmistrzem Pawłem Bielinowiczem na czele.

Niestety, przemarsz trwał krótko i można było odnieść wrażenie, że jego uczestnicy bardzo się spieszą w obawie, żeby blokada głównej ulicy miasta nie trwała zbyt długo. Następnie centrum wydarzeń stał się plac Juranda. Organizatorzy zadbali o masę atrakcji. Ze sceny popłynęła muzyka w wykonaniu młodych, amatorskich zespołów. Przeprowadzono loterie i konkursy. Głodni mogli skosztować gorącej grochówki. Policjanci prezentowali umiejętności swoich psów, choć te nie zawsze miały ochotę wykonywać polecenia przełożonych. Jeden z czworonogów starał się uniknąć konfrontacji ze statystą udającym bandytę. Sporym powodzeniem cieszyło się stanowisko znakowania rowerów, przed którym w chwilę po otwarciu ustawiła się długa kolejka użytkowników dwóch kółek. Pokaz ratownictwa medycznego dali pracownicy pogotowia ratunkowego. Na ulicy prowadzšcej do "Zacisza" trwał barwny konkurs malowania kredą na asfalcie. Natomiast niewiele osób towarzyszyło burmistrzowi w jego spacerze brzegami Jeziora Domowego Małego.

SĄ EFEKTY

Do późnego popołudnia muzyka rozbrzmiewała na skwerze Klenczona. Mimo jesiennej pory panował nastrój letniego pikniku. Swój pozytywny stosunek do transportu rowerowego zamanifestowali urzędnicy miejscy, którzy w godzinach popołudniowych odbyli na jednośladach wycieczkę do Szczycionka.

Chociaż impreza nie przyciągnęła takich tłumów jak choćby letnie festyny, to odznaczała się szczególnym kolorytem. Mimo precyzyjnie dopiętego programu miała spontaniczny charakter. Zamknięte ulice były faktycznie wolne od ruchu samochodowego. Co prawda rano na placu Juranda kilku rozkojarzonych kierowców zaparkowało swoje auta, ale po interwencji funkcjonariuszy Straży Miejskiej pojazdy szybko zniknęły.

- Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu szczycieńskiego Dnia Bez Samochodu. Organizowaliśmy go po raz pierwszy, ale udało się nam uniknąć poważniejszych wpadek. Nie dotarły do nas żadne głosy niezadowolenia. Duży w tym udział policji, która w pełni zabezpieczyła imprezę - podsumował akcję Lucjan Wołos, naczelnik wydziału rozwoju miasta. Dodaje, że przyniosła ona efekty w postaci widocznego, choćby w urzędzie miejskim, wzrostu popularności rowerów. Warto wspomnieć, że mieszkający w Olsztynie naczelnik nazajutrz po Dniu Bez Samochodu sam przyjechał do pracy eleganckim, niebieskim jednośladem.

Wojciech Kułakowski

2005.09.28