WIELOPIĘTROWE KWIETNIKI
W chwili, gdy wszystko wokół kwitnie, a wiosna raczy nas iście letnią aurą, tu i tam, a głównie na ul. Odrodzenia pojawiły się nowe kwietniki, co prawda blaszane, ale bardzo efektowne, bo „wielopiętrowe”. „Kurek” naliczył aż sześć poziomów! W pełnym słońcu, obrzucone gęstym kwieciem wyglądają rzeczywiście pięknie. I nie dość na tym, bo w innych, ciaśniejszych miejscach, m.in. pod chatką serwującą turystyczne informacje stoją ich mniejsze wersje, także nadając szyku okolicy. Ba, sama chatka wygląda na opuszczoną i pustą. Okiennice ma zamknięte na głucho, ale na drzwiach wisi jakaś kartka (taką sytuację zastaliśmy w czwartek, 5 czerwca o godz. 11.00). Do drzwi podchodzą turyści.
- Może na kartce są napisane godziny otwarcia? - mówi jeden do drugiego z nadzieją w
głosie. I co? A gdzie tam, na wywieszce stało tyle: „Zakaz wywieszania ulotek!” No i przyjezdni, zrobiwszy w tył zwrot, oddalili się od punktu rzekomej informacji turystycznej.
TABLICOWE PODCHODY
Dobrze to, że ciągle jakieś nowe elementy pojawiają się w naszym mieście, czyniąc je ładniejszym, ale jak zauważyliśmy inne z kolei gdzieś przepadają. Ostatnio znikła wielka tablica z planem Szczytna, ta, która stała za niedawno otwartym, ale co tu ukrywać, mało bajkowym punktem sprzedaży lodów. Była i już jej nie ma. Za to całkiem niedaleko nagle wyrosła jej mniejsza siostra, choć w nieciekawym raczej towarzystwie, bo obok kabinki wc. W dodatku to nowe usytuowanie nie jest zbyt fortunne, gdyż ze względu na duży tłok samochodowy panujący na placu Juranda zasłaniają do niej dostęp parkujące auta. Do wyboru mamy zatem dwie opcje - albo oglądać plan miasta z oddalenia, wówczas przydałaby się lornetka, lub z nosem nieomal przyklejonym do szyby, wcisnąwszy się między pojazdy a tablicę. Trudy związane z należytym podejściem do przedmiotu pokazuje fotografia zamieszczona wyżej. Tak pierwszy sposób, jak i drugi jest raczej nie do przyjęcia, bo przecież tablicę ustawiono nie po to, aby urządzać do niej skomplikowane podchody, ale żeby bez trudu skorzystać z informacji na niej wyrysowanych. Wniosek stąd taki - usytuowanie tablicy do poprawki!
RADNI NA TABLICĘ
Ta nowa konstrukcja, ni to nowoczesna, ni to starodawna, w odróżnieniu od dotychczasowej ma swój awers i rewers. Od strony placu, o czym było wcześniej, mamy plan miasta, a z kolei rewers tablicy przeznaczony jest na aktualności miejskie. Tymczasowo pozostaje pusty, zatem „Kurek” proponuje urządzić tam fotogalerię rajców miejskich, coś w tym stylu, jak na zdjęciu obok. Dobrze byłoby też pod każdym z portretów dodać krótką notkę o faktycznych dokonaniach danego radnego. Co tam był on uczynił w czasie kadencji, ile razy zabrał głos na sesjach, ile ich opuścił itp. Mieszkańcy mieliby jasność w sytuacji i wiedzę o tym, czy głosowali słusznie.
RAŻĄCE KONTRASTY
Kiedy „Kurek” wykonywał zdjęcia nowych wielopiętrowych kwietników na ul. Odrodzenia, pewna przechodząca obok pani zwróciła nam uwagę na inny szczegół małej miejskiej architektury - samochodową przyczepę udającą budkę z lodami, która stoi wciśnięta w kątku pomiędzy parterowym pawilonem handlowym a ul. Żwirki i Wigury.
- Ależ to okropna buda - rzekła nasza rozmówczyni wyraźnie poirytowana.
Faktycznie, przyznaliśmy jej rację. W dodatku po jakie licho tu stoi, skoro i tak jest zamknięta, zatem żadnych lodów się w niej nie nabędzie. Naszej rozmówczyni, pani Hannie, nie podoba się też ów parterowy pawilon handlowy, bo rzecz tak niska stoi w centrum miasta, no i jeszcze ten okropny komin - wskazuje nam ów, istotnie nieciekawy, element architektoniczny.
Pani Hanna dodała jeszcze, że niedawno pokazywali w telewizji wywiad z burmistrz miasta i było to właśnie w tym miejscu. Wszystko byłoby ładne i piękne, owe kolorowe kwiatki na żółtych poręczach, gdyby nie ten paskudny, okopcony komin.
DROGOWE PUŁAPKI
Parę dni temu otrzymaliśmy sygnał od mieszkańca wsi Zielonka, że zjazd do tej miejscowości z szosy na Mrągowo jest mocno porośnięty wysoką trawą, co ogranicza widoczność kierowcom usiłującym skorzystać z tego odcinka drogi. Poza tym wygląda to nieestetycznie. Pojechaliśmy tam i stwierdziliśmy, że owszem, trawa rośnie wysoko, ale pojazdy poruszające się nadrzędną drogą są na szczęście jeszcze w miarę dobrze widoczne. Co gorsza, sytuacja taka panuje na wszystkich drogach w powiecie - pozostają one nieokoszone i nie wiadomo, co kryje się na ich poboczach. Tak jak to dzieje się na innej szosie do Mrągowa, tej wiodącej przez wieś Romany. Zaraz za Szczytnem trawa rośnie tu nadzwyczaj wysoko, tak że mogą się w niej schować co niższe dorosłe osoby. Mało tego, tablica z nazwą miejscowości powoli ginie w bujnej zieleni, zaś całkowicie skrywają się w niej przydrożne pachołki. Łatwo na nie najechać, gdy zjeżdża się na pobocze celem zaparkowania lub ominięcia szczególnie szerokiego pojazdu. Ale, i tu uwaga, największe niebezpieczeństwo czyha gdzie indziej, choć całkiem niedaleko. Zaraz za tabliczką z nazwą miejscowości pod szosą przebiega kamienny przepust. Jego prawa krawędź (gdy jedziemy od strony miasta) jest nadkruszona, wskutek czego tuż - tuż za asfaltowym pasem jezdni zieje głęboki rów. Od utwardzonej nawierzchni dzieli go tylko wąski 30-centymetrowy pas trawy, który całkowicie maskuje tę pułapkę. Wystarczy w tym miejscu tylko lekko zjechać na pobocze, by za chwilę zupełne nieoczekiwanie wpakować się w zdradliwą czeluść. Aż strach pomyśleć, co by się wówczas stało.