Choć w ostatnią sobotę stycznia wokół szczycieńskiego MDK-u rozpanoszył się trzaskający mróz, to wewnątrz, na widowiskowej sali panowała gorąca atmosfera. Stało się tak za sprawą popisów śpiewno-tanecznych folklorystycznego zespołu „Ziemia Żywiecka” z Beskidów. Koncert był nie lada ucztą tak dla oczu, jak i uszu.
Choć w ostatnią sobotę stycznia wokół szczycieńskiego MDK-u rozpanoszył się trzaskający mróz, to wewnątrz, na widowiskowej sali panowała gorąca atmosfera. Stało się tak za sprawą popisów śpiewno-tanecznych folklorystycznego zespołu „Ziemia Żywiecka” z Beskidów. Koncert był nie lada ucztą tak dla oczu, jak i uszu.
Impreza miała trzy zasadnicze części. Na początek, jako że czas mamy jeszcze świąteczny, zespół zaprezentował kolędy i pastorałki. Usłyszeliśmy melodie dobrze już znane i te rzadko słyszane, bo na góralską nutę. Później swoimi umiejętnościami instrumentalnymi zadziwił widownię niewielki, czteroosobowy ensamble prezentujący muzykę niezwykle żywiołową. Ów popis stanowił rodzaj antraktu przed najbardziej oczekiwaną częścią śpiewno-taneczną. Soliści i tancerze „Ziemi Żywieckiej” zaprezentowali szereg efektownych tańców góralskich, typowych dla Beskidu, a także bardziej stateczne pląsy mieszczan i rzemieślników żywieckich. A gdyby wrażeń było mało, scenę opanowały ledwo się na niej mieszczące kolosalne trombity, długie na niemal 4 metry, o donośnym, wskroś przeszywającym dźwięku.
„Ziemia Żywiecka” istnieje już prawie 40 lat, zaś jej szefem i dobrym duchem jest Jan Brodka. Kiedy piękne widowisko miało się ku końcowi, zaprosił on wszystkich mieszkańców Szczytna do siebie, na zimowe wczasy. Z kolei latem, chciałby być zaproszony na Mazury, nad nasze urokliwe jeziora, aby jego liczny zespół mógł szlifować formę i nabierać sił przed kolejnymi koncertami. Gromkie oklaski widowni, na której „Kurek” zauważył kilku radnych oraz burmistrz miasta, należało zinterpretować tylko w jeden sposób - latem trombity zagrzmią nad mazurskimi wodami.
W ów sobotni, mroźny wieczór mieliśmy okazję oglądać widowisko, jakie nie zdarza się codziennie. Główny akustyk imprezy Andrzej Ałaj, spytany o wrażenia, powiedział nam tylko tyle:
- Ale klasa!
M.J.Plitt/Fot. M.J.Plitt