Program oszczędnościowy zaproponowany przez Kazimierza Wasielewskiego nie podoba się większości radnych. Także wójt odnosi się do niego chłodno.
ZACISKAMY PASA
Komisja rady gminy Dźwierzuty debatowała nad zgłoszonym przez radnego Kazimierza Wasielewskiego programem oszczędnościowym. Przypomnijmy, że przewiduje on zmniejszenie kosztów funkcjonowania rady o połowę poprzez ograniczenie posiedzeń komisji i zmniejszenie wysokości diet wynoszącej obecnie 128 zł za udział w jednym posiedzeniu rady bądź komisji. Plan zakłada też zaciskanie pasa w administracji poprzez m.in. zamrożenie podwyżek dla wszystkich pracowników, a także efektywniejsze wykorzystywanie sprzętu gospodarstwa pomocniczego. Radny apeluje jeszcze o podjęcie działań mających na celu utworzenie w Dźwierzutach szkoły średniej. Propozycję swoją Wasielewski tłumaczy koniecznością przeciwdziałania skutkom ogólnoświatowego kryzysu, który prędzej czy później, jak przewiduje, gminę dotknie.
- Deficyt naszego państwa będzie zdecydowanie większy niż planowano. Nie liczmy więc na dopływ pieniędzy z budżetu centralnego, bo i tak warszawka najpierw zadba o siebie, a nie o Dźwierzuty – ostrzega Wasielewski i dodaje: - Zaciskajmy pasa, bo leżymy.
NIECH RZĄDZI KOMISARZ
Jego argumenty nie przekonują większości radnych. Wiceprzewodniczący Malik tłumaczy, że
w ubiegłym roku koszt utrzymania rady wyniósł tylko 79 tys. zł, podczas gdy plan zakładał kwotę o 15 tys. większą. - Gdzie tu szukać oszczędności? – pyta Malik i ironizuje: - Może rozwiążmy radę i niech rządzi komisarz. Pomysł zmniejszenia diet nie podoba się też Kazimierze Klobuszeńskiej. - Mam teraz po zdaniu gospodarstwa 700 zł renty rolniczej – uzasadnia swój sprzeciw. Dodaje, że znaczną część tej kwoty wydaje na zakup paliwa do samochodu. Dzięki temu może skutecznie działać na rzecz swoich wyborców.
Jedynym radnym, który wspiera Wasielewskiego jest Leszek Kalinowski. On z kolei proponuje obniżyć wynagrodzenie wiceprzewodniczących rady z 697 do 128 zł, czyli zwykłej diety radnego. Kilka lat temu koalicja, w której był Kalinowski podniosła diety, aby zdobyć większość w radzie. Dziś Kalinowski bije się w piersi i apeluje do pozostałych radnych, aby naprawić błąd. Ci jednak nie chcą o tym słyszeć. Także wójt niechętnie podchodzi do propozycji zaciskania pasa. Według niego urząd stosuje cały czas politykę oszczędnościową. Jego zarobki są na najniższym poziomie, jaki dopuszcza ustawa. Przekonuje też, że redukcje w urzędzie nie wchodzą w grę, bo z roku na rok obowiązków gminie przybywa. Także gospodarstwo pomocnicze działa na wysokich obrotach, a zatrudnieni tam ludzie, jak zapewnia wójt, oprócz tego, że robią ogrom dobrej roboty, to jeszcze zarabiają „psie grosze”. Wszystko wskazuje więc na to, że wniosek Wasielewskiego, do którego wójt i radni mają się jeszcze oficjalnie ustosunkować, ma niewielkie szanse powodzenia. Jedynie propozycja reaktywowania szkoły średniej wzbudza wśród radnych większe zainteresowanie.
(o)