Wyprawę należy zaplanować na cały dzień, bowiem miejsca, które proponuję odwiedzić, tak urzekną, że zapragniemy zatrzymać się w nich na dłużej. Do plecaka tradycyjnie zabieramy coś do picia, jakąś przekąskę oraz obowiązkowo ręcznik i strój kąpielowy.
Żegnamy miasto, zmierzając szosą ostrołęcką w stronę Jerutek. Wąskim asfaltem wiodącym przez las jedziemy mijając Jerutki, Świętajno aż do Kolonii. W centrum wsi skręcamy w lewo, kierując się na Racibór. W tej turystycznej miejscowości robimy popas nad brzegiem jeziora o nazwie Świętajno. Wody tego akwenu są tak krystalicznie czyste, że z radością każdy w nim zechce się zanurzyć. Ukryte w lesie jeziorko zaskoczy pięknem, w lustrze przegląda się okalający brzegi las, a obłoki i słońce, urządzając harce, zapraszają do wspólnej zabawy. Turyści lubią wypoczywać nad brzegiem doskonale zagospodarowanej plaży. Jest tam stół z ławeczkami, pomost, drewniany domek z serduszkiem, prawdziwa przebieralnia – takie potrzebne plażowiczom pomieszczenie można spotkać jedynie nad morzem. Bywam nad brzegami wielu jezior i tylko nad jeziorem Świętajno ktoś wspaniale rozwiązał problem mokrych plażowiczów. Tam nie trzeba się gimnastykować i kryć w ręcznik, wystarczy wejść do stworzonej do tego celu przebieralni i kłopot z głowy. Widocznie pomysłodawca prostej, ale wygodnej budowli był nad morzem i zna potrzeby turystów. Zarówno domek z serduszkiem jak i przebieralnia spełniają oczekiwania biwakowiczów, bo niezniszczone i czyste służą wszystkim już kolejny sezon. Plaża cieszy się uznaniem, dlatego też obok niej powstał bar serwujący różnorodne smakołyki. Porcja małych flaków kosztuje tam 3 zł, porcja dużych 4 zł. Bar otwarty jest o specyficznych porach, gdy świeci słońce - od 9.00, gdy słońca nie ma - od 11.00. Odpoczynek połączony z pływaniem w jeziorze warto zakończyć wizytą w domku z serduszkiem, ponieważ jeśli zaplanujemy kucnięcie pod krzaczkiem, może spotkać nas rozczarowanie. Pewna rowerzystka jesienią ubiegłego roku zignorowała ów domek, zakładając cupnięcie na trawce. Niestety na całej drodze z Racibora aż do Babięt nie było jej to dane. Drogi, ścieżki, ścieżynki obstawione były autami i autokarami a wokół tych pojazdów kłębiły się tłumy grzybiarzy. Wiodąca przez przepiękne lasy piaszczysto-kamienista droga to ulubiona baza wypadowa wielu grzybiarzy zbierających właśnie tam różnorodne okazy. Wiedzą o tym mieszkańcy Kętrzyna i Mrągowa, pochodzenie z tych miejscowości zdradzają rejestracje aut parkujących przy drodze.
Nie zbieramy grzybów, ale z zaciekawieniem zaglądamy w koszyczki napotkanych zbieraczy i nim się spostrzeżemy dotrzemy do Babięt. Tam nie mamy wyboru – obowiązkowo kierujemy rowery do Stanicy Wodnej nad Babięcką Strugą. Możemy wstąpić do przytulnego baru i wypić siłodajną kawę lub zejść nad rzekę i obserwować poczynania wodniaków. Kajaki przybijają do brzegu a uśmiechnięte twarze turystów i w nas wywołują tęsknotę za pluskiem wioseł. W Babiętach mamy niesamowitą okazję wypożyczenia kajaka na godzinkę i pokonując leniwy nurt możemy zwiedzić urokliwe zakątki słynnego krutyńskiego szlaku. Gdy zaserwujemy sobie taką małą namiastkę spływu, zadowoleni przybijamy do brzegu.
Wracamy szosą Mrągowo-Szczytno, z tej głównej trasy skręcamy w lewo na Świętajno i tu mamy do wyboru - albo jechać Tatarskim Szlakiem (skręt w prawo sygnalizuje zielony szlak), albo w okolicach drogowskazu kierującego na Powałczyn skręcić w prawo i leśną, wygodną drogą dotrzeć wprost do Jerutek, a dalej lasem lub szosą do Szczytna.
Pięknie jest nad brzegiem jeziora Świętajno, urokliwie nad Babięcką Strugą... Jak owoce przydrożnej jarzębiny nawlekamy sobie te wszystkie miejsca na sznur korali i z przeświadczeniem, iż lada moment lato zacznie „szykować swoje nogi do drogi” cieszymy chwilą. Bogaci w nowe doświadczenia, szczęśliwi, że znów „za jeden uśmiech” udało nam się pokonać kolejną trasę, z czułością ściskamy kierownicę roweru, bo zdajemy sobie sprawę, że tylko ten pojazd pozwala na bezpośredni kontakt z matką naturą.
Grażyna Saj-Klocek