Jeszcze przed mrozami "załatwiane" są palące problemy drogowe, przynajmniej te, na które są pieniądze. Wystarczyło ich na remont parkingu przy ul. Solidarności.

Naprawianie szkód

Co prawda, jak twierdzi Wiesław Kulas, inspektor ds. dróg w Urzędzie Miejskim, dziur w jezdniach było w tym roku więcej niż w latach poprzednich, ale udało się załatać je za mniejsze niż przewidywano pieniądze. Tym sposobem wystarczyło ich na inne prace wykonywane w ramach tzw. bieżącego utrzymania dróg. Do zrealizowanych w ostatnich dniach przedsięwzięć należy remont parkingu przy ul. Solidarności.

- Został zniszczony wczesną wiosną, gdy puścił mróz. Na parking, choć tego akurat nie wolno, wjechał potężny TIR, pod którego ciężarem załamał się zupełnie cienki dywanik asfaltowy, którym parking był pokryty - wyjaśnia Wiesław Kulas.

Asfalt, w latach "radosnej, socjalistycznej twórczości budowlanej", został położony bez żadnej podbudowy na glinie. Pojazdy osobowe nie wpływały istotnie na jego stan, ale duży, ciężki TIR dopełnił dzieła zniszczenia tak, że parkowanie stało się niemal niemożliwe.

- Latem było jeszcze pół biedy, ale teraz, gdy lada moment nadejdą mrozy, ze zniszczoną nawierzchnią koniecznie trzeba było coś zrobić - dodaje inspektor Kulas.

I zrobiono. Około 100 m2 parkingowej powierzchni pokryto betonem.

- Ci urzędnicy wymyślają głupoty! - usłyszał "Kurek" od przygodnego obserwatora prowadzonych prac. - Przecież przy panującej aurze beton nie zwiąże, a pieniądze znów wylądują w błocie!

Inspektor Kulas zapewnia, że nie wyladują, albowiem zastosowano specjalne utwardzacze. Nie zmienia to jednak faktu, ze miasto musiało ponieść koszty, które - na logikę - powinien uiścić kierowca TIR-a.

- Nie udało się jednak, nawet przy współpracy z policją, ustalić, kto to był, ale przynajmniej za poniszczone w mieście znaki drogowe będzie można odzyskać pieniądze - informuje miejski urzędnik. Naprawienie szkód nakazał bowiem szczycieński sąd rejonowy młodym ludziom, którzy swego czasu "położyli" niemal wszystkie znaki na ulicy Bohaterów Westerplatte. Trzej wandale, o średniej wieku 19 lat, dostali także po 8 miesięcy "odsiadki" w zawieszeniu na trzy lata oraz dozór kuratora. Za szkody zapłaci też dwóch innych równie młodych ludzi, którzy takich samych zniszczeń dokonali na ulicy Osiedleńczej.

- Może te wyroki będą ostrzeżeniem dla innych chętnych do niszczenia urządzeń na ulicach, a także samych dróg. Nie zawsze sprawców udaje się ustalić, ale na pewno za każdym razem podejmowane są próby - podsumowuje inspektor Kulas.

(hab)

2003.11.12