Oto stała się jasność i gruchnęła w miasto informacja, że nad jeziorem Domowym Małym powstanie niebawem wyciąg i „wodna nartostrada” …
Wiadomość przyjąłem z niedowierzaniem. Przecież na prima aprilis jeszcze nie czas, tym bardziej, że owa inwestycja nie została poprzedzona stosownymi badaniami marketingowymi, finansowymi i architektonicznymi, a przecież mamy na szczęście w Szczytnie m.in. znakomitego architekta i artystę malarza jednocześnie, który mógłby wypowiedzieć się na temat pomysłu, wpływu instalacji na najbliższe otoczenie i tzw. architekturę krajobrazu.
Odrębnej oceny wymaga również sama opłacalność budowy, chociażby w zakresie zwrotu nakładów i funkcjonowania w sezonie i poza sezonem. Kto, jak, kiedy i za ile … ?
Przypuszczam, że chętnych do korzystania z obiektu będzie znacznie mniej, niż tych, którzy korzystają ze spacerów i wypoczynku nad tak małym akwenem wodnym, a sama budowa i instalacja utrudni ów wypoczynek.
Oczywiście sam pomysł zasługuje na rozważenie, gdyż w połączeniu z innymi ofertami może zatrzymać przyjezdnych na dłużej w naszym mieście, a nie tylko oferować im „zakupy” w kolejnych supermarketach, ale wyłącznie po przeprowadzeniu szczegółowej rzetelnej i wnikliwej analizy, jak to napisałem powyżej oraz oceny miejsca ewentualnej realizacji.
NP. dlaczego nie podjąć takiej próby w okolicach niewykorzystanego od lat półwyspu nad jeziorem Domowym Dużym, gdzie przestrzeń i możliwości są o wiele większe.
Oby nie okazało się, że budowa zostanie przerwana w połowie z powodu braku środków lub opłacalności, a niedokończona inwestycja będzie straszyć przez kolejne lata mieszkańców Szczytna i turystów, tak jak „hotel koszmarek” spod wieży ciśnień i brak możliwości komunikacji (kajaki, rowery wodne) pomiędzy naszymi miejskimi akwenami …
Tadeusz Jan Bogusz