Wspomnienie o Jarosławie Zielińskim, pseud. lit. Marek Teschke
W czwartek 14 grudnia po długiej chorobie zmarł Jarosław Zieliński, długoletni współpracownik "Kurka Mazurskiego", pisarz i publicysta, autor felietonów drukowanych na łamach naszego tygodnika. Żył 70 lat.
Urodził się w Świeciu, przez kilka lat mieszkał w Toruniu, potem w Warszawie. Jak wspominał w rozmowie z Moniką Hausman-Pniewską ("KM" nr 25/1999), na wybór jego życiowej drogi wpływ miał nauczyciel języka polskiego w liceum. Jarosław Zieliński przez pewien czas także pracował jako pedagog. Przyznawał zresztą, że z tym zawodem był zawsze bardzo mocno związany.
- Z dziećmi i młodzieżą mogłem spędzać cały dzień - zwierzał się.
Zajmował się również dziennikarstwem. Jego debiut literacki miał miejsce w Toruniu. Po stanie wojennym związał się ze Stowarzyszeniem Pisarzy Polskich. Pełnił funkcję sekretarza oddziału warszawskiego. Wraz z kolegami literatami zajął się promowaniem pisarzy i organizowaniem spotkań autorskich. Był jednym z założycieli "Przeglądu literackiego" oraz wydawnictwa "Latona" publikującego prace naukowe i krytyczno-literackie. Kilka lat temu zamieszkał wraz z żoną Barbarą w podszczycieńskich Piecach. Współpracę z "Kurkiem" rozpoczął w 1999 roku cyklem zatytułowanym "Felieton polityczny, czyli dyskurs z udziałem ryb, psów i kota Bojkota". Potem były felietony z cyklu "Z Pieca spadło", "Listy do nieznajomej" i "ABC o kulturze". Ostatni felieton Marka Teschke (pod takim pseudonimem literackim publikował swoje teksty w "Kurku") ukazał się zaledwie tydzień temu. Choć od kilku lat walczył z ciężką chorobą i sporo czasu spędzał w szpitalu, nie przestawał pisać. Mimo cierpienia, nie tracił też poczucia humoru. Jego felietony, pełne mądrego dystansu wobec rzeczywistości, stanowiły dla nas i naszych Czytelników przewodnik po świecie kultury, przybliżały nam, pozostającym na peryferiach świata wielkiej sztuki, sylwetki wybitnych pisarzy i poetów. Pomagały zrozumieć absurdy codzienności i pozwalały spojrzeć na nią z szerszej, mądrzejszej perspektywy.
Panie Marku, będzie nam teraz Pana bardzo brakowało.
Ewa Kułakowska
2006.12.20