Oj, dała się we znaki mieszkańcom Szczytna krótkotrwała, ale gwałtowna ulewa, która nawiedziła miasto we wtorkowe popołudnie. Nagle spadło z nieba tyle wody, że ulice przemieniły się w rzeczki lub bajora, a poruszające się nimi samochody wzbijały efektowne wodne pióropusze, sięgające dachu pojazdu, albo jeszcze wyżej - fot. 1. Szczegółowo piszemy o tym w innym miejscu (str. 12), a tutaj chcemy dodać, że od deszczu dostało się nie tylko ludziom, ale i zwierzakom.
ZALANE WYBIEGI
Wtorkowa nawałnica zalała część terenów należących do schroniska „Cztery łapy”, mocno ograniczając swobodę psich ruchów - fot. 2. Jak widać na zdjęciu, zalane zostały wybiegi, wskutek czego pieskom pozostał jedynie wąski pas suchego terenu tuż pod płotem graniczącym ze starą oczyszczalnią.
Gdy zjawiliśmy się w schronisku, zwierzaki nie były na szczęście przestraszone, a bardziej zdziwione, skąd nagle wzięło się tyle wody. W tym miejscu chcemy uspokoić Czytelników, bo woda wdarła się tylko na psie wybiegi i nigdzie więcej. Prawdziwe „mieszkanka” czworonogów, czyli boksy z budami nic a nic nie ucierpiały. Poza tym woda, tak jak szybko się pojawiła, tak i szybko znikła i w niedługi czas po ulewie pieski znowu mogły hasać po wybiegach do woli.
20 LAT OBIECANEK
Jak doskonale wiemy, w tym roku mija 20. rocznica działalności samorządów lokalnych. Z tej okazji w części gmin i w Szczytnie urządzono okolicznościowe spotkania i rauty, na których nie obyło się bez medali czy nagród. Fiaskiem, jak już pisaliśmy, zakończyły się obchody powiatowe, przez co wytworzył się nastrój dość ponury. Tak jak wśród mieszkańców ul. Partyzantów, od których otrzymaliśmy niewesoły list z adnotacją: „Dotyczy 20 lat pracy samorządu”. Cóż, prawie dwadzieścia lat temu, pierwszy burmistrz miasta obiecał, że ulica ta otrzyma kanalizację - konkretnie chodziło o odcinek od ul. Osiedleńczej aż prawie po sam las - fot. 3.
Jak piszą mieszkańcy, nawet dwa razy byli oni powiadamiani o niby to rozpoczynającej się inwestycji, ale niestety, nic takiego nie miało miejsca. Mijał rok po roczku, ale przez lata całe nie było nawet śladu rozpoczęcia jakichkolwiek robót. Przybyło jedynie kilka domów po lewej stronie ulicy, czyli na terenach należących do gminy Szczytno. To spowodowało, zdaniem mieszkańców, wycofanie się miasta z inwestycji, którą przejął wójt. Na dowód tych faktów przytaczają oni zawiadomienia, jakie otrzymali z gminy. Stało w nich czarno na białym, że projekty są już gotowe i prace szybko ruszą. Niestety, stało się to samo, co z obiecankami burmistrza sprzed 20 laty, czyli wielkie nic. - Obecny stan jest taki, że nie wiadomo, kto będzie robić obiecaną nam kanalizację. Burmistrz odsyła nas do wójta, a ten z powrotem do burmistrza i tak koło się zamyka - informują nas zawiedzeni mieszkańcy. Przyznają, że od tych wymówek nieomal zgłupieli i nie wiedzą już teraz co robić. Całą nadzieję pokładają w „Kurku”, może gazeta pomoże ustalić do kogo ta ulica należy.
ULICZNE DZIWY
Nim udaliśmy się do Urzędu Gminy i ratusza, aby zapytać czy mieszkańcy podleśnego odcinka ul. Partyzantów doczekają w końcu obiecanej im 20 lat temu inwestycji, pojechaliśmy na miejsce, aby lepiej zaznajomić się z sytuacją.
Co ciekawe, znaczny odcinek tej peryferyjnej ulicy ma nawierzchnię asfaltową, co jest rzadkością w takich okolicach. Asfalt jednak kończy się za skrzyżowaniem z ul. Mławską i dalej aż do samego lasu wiedzie piaszczysty, nieutwardzony trakt. Jak wszędzie wcześniej, tak i tutaj na każdym rozdrożu stoją nowe tabliczki z nazwami krzyżujących się ulic. Momentami nawet aż w nadmiarze, bo co sądzić o takim przypadku - fot. 4. Z tabliczki skierowanej w lewo wynika, że mamy tu do czynienia ze skrzyżowaniem z ul. Reymonta, a faktycznie nie ma tam żadnej, nawet najmniejszej ścieżki, tylko płot i jakieś chaszcze.
DWA PODEJŚCIA
Cała oglądana przez nas ulica Partyzantów ma jednego gospodarza - miasto, mimo że część posesji przy niej leżących stoi na obszarze gminnym, należącym do wsi Korpele. Jednak Urząd Miejski w najbliższym czasie nie zamierza prowadzić tam jakichkolwiek inwestycji związanych z budową sieci kanalizacyjnej, choć, jak zapewnia „Kurka” potrzeby takie zna. Inaczej natomiast sytuacja wygląda w gminie. Wójt Sławomir Wojciechowski realizuje właśnie spore przedsięwzięcie polegające na doprowadzeniu wody i skanalizowaniu gminnych terenów leżących w sąsiedztwie strefy ekonomicznej w Korpelach. W ramach tej inwestycji już w niedługim czasie rozpoczną się także roboty obejmujące m. in. ul. Partyzantów.
- Zainteresowani powinni zgłosić się do Urzędu Gminy, gdzie wszystko zostanie im wytłumaczone - mówi wójt Sławomir Wojciechowski. Chodzi m. in. o uzyskanie odpowiednich zezwoleń, o które trzeba będzie zabiegać jednak nie w gminie, a z racji miejsca zamieszkania w Urzędzie Miejskim (stąd to odsyłanie z jednej instytucji do drugiej). Dodajmy, że podobnie działo się niedawno na ul. Kętrzyńskiego. Tam do gminnej sieci sanitarnej podłączone zostały także posesje z terenów miejskich i teraz mieszkańcom dobrze się dzieje.
CZTERY ŻYWIOŁY I NÓŻ
Szczycieńskie Towarzystwo Przyrodnicze i Miejski Dom Kultury zorganizowały kolejny plener rzeźbiarski w zamkowych ruinach. Tym razem tematyką powstających tutaj dzieł są żywioły wiatru, wody, ognia i ziemi. Gospodarz Michał Grzymysławski zaprosił do współpracy trzech artystów - Janusza Wolińskiego z Włodawy, Sławomira Kowalskiego z Ostródy i Mieczysława Wojtkowskiego z Olsztyna. Pracują oni w ciężkim do obróbki materiale - drewnie topolowym, suchym i twardym, dlatego obok tradycyjnego młota i dłuta używają dość niecodziennych narzędzi – łańcuchowych pił spalinowych i elektrycznych szlifierek - fot. 5.
Tym razem powstaną nie rzeźby figuralne, ani też alegoryczne, a przedstawiające artystyczne wyobrażenia wiatru, wody, czy też ziemi i ognia. W jakim miejscu miasta dzieła te staną po ukończeniu - jeszcze nie wiadomo. I jeszcze jedno. Tuż obok powstających rzeźb stoi niesławny Pofajdok wygrażający nożem, niedawno mocno skrytykowany przez naszego felietonistę. Obecnie pełni on rolę wieszaka na ubrania robocze rzeźbiarzy, bo ich zdaniem akurat do tego świetnie się nadaje. Przy okazji zauważyli oni, że sterczący nóż stanowi zagrożenie dla odwiedzających ruiny licznych turystów. Pochylają się oni nad niewielką postacią i wystarczy, że stracą w tym momencie równowagę, a nieszczęście gotowe – można nadziać się na ostre i szpiczaste ostrze - fot. 6. - Nóż w rękach Pofajdoka powinien być skierownay ku dołowi – konkludują artyści.