Siatkarze GWARDII zachowali szanse na awans do Serii B. Z "gorącej" Hajnówki przywieźli cenne zwycięstwo. Tym cenniejsze, że za rywali mieli nie tylko drużynę gospodarzy, ale i sędziujących ich mecze arbitrów.
MODERATOR Hajnówka - GWARDIA Szczytno 2:3 (16, 22,-18,-24,-12) i 3:1 (22,-18, 17, 23), stan rywalizacji: 2-2
GWARDIA: Polechoński, Zawalniak, Szyćko, Dynkowski, Mierzejewski, Kasprowicz, Dymerski (libero)
O meczach w Hajnówce mówi trener GWARDII Marek Borkowski:
- Sobotnie spotkanie rozpoczęło się dla nas fatalnie. Tumult i gorący doping miejscowych kibiców sprawił, że nasi zawodnicy gubili się na boisku, szczególnie przy przyjmowaniu zagrywki. Rytm złapaliśmy dopiero w połowie drugiej partii. W końcówce seta gospodarzom zaczęli jednak pomagać sędziowie dopatrując się u naszych dotknięcia siatki czy piłki przy bloku. Podobnie było w następnym secie, ale w nim zdecydowana przewaga należała do nas i nawet sędziowie nie mogli tu wiele wskórać. O losach sobotniego spotkania zadecydował czwarty set, w którym również sędziowie wybijali się na plan pierwszy, przyznając w prezencie miejscowym cztery punkty. Na szczęście nic to im nie pomogło. Przy setbolu dla nas rywale posłali piłkę na aut co zresztą zasygnalizował sędzia liniowy. Główny wskazał jednak, że piłka była dobra. Po naszych protestach przyznał rację liniowemu. Tego ostatniego o mało co nie spotkał lincz ze strony II trenera gospodarzy. Obaj zresztą trenerzy MODERATORA zachowywali się poniżej wszelkich norm i powinni być odsunięci od prowadzenia kilku spotkań. Zdenerwowania nie ukrywali też sędziowie. Nasz rozgrywający słyszał na własne uszy, jak sędzia pomocniczy powiedział do głównego: "Po co nam się ten liniowy wpier..., byłoby już po meczu".
W piątej partii sędziowie przestraszyli się już chyba powstałego zamieszania, bo starali się być neutralni. Dzięki temu odskoczyliśmy szybko na trzy punkty i pewnie wygraliśmy. Plan minimum został wykonany. Po tym, co nas spotkało, uważam to za cud.
W niedzielę mieliśmy w wykonaniu sędziów "powtórkę z rozrywki". Przy stanie 12:8 w pierwszym secie sędzia główny stwierdził, że Polechoński przy serwie przekroczył linię, chociaż liniowy wcale tego nie sygnalizował. Ta decyzja zdeprymowała naszych zawodników, a dodała sił naszym rywalom. Wygrali oni ostatecznie cały mecz 3:1, ale z ewidentną pomocą sędziów. Jak się okazało jeden z nich jest kolegą trenera MODERATORA i stąd właśnie było takie gospodarskie sędziowanie. Mam nadzieję, że w decydującym meczu w Szczytnie sędziowie będą obiektywni i dlatego jestem spokojny o wynik.
Od trenera dowiedzieliśmy się też, że jego podopieczni byli źli na "Kurka" za podaną, za jednym z kibiców, informację o tym, jakoby powodem ich słabej dyspozycji w drugim meczu w Szczytnie było długie balowanie po sobotniej wiktorii.
- W "Celi" owszem, bawiło się czterech zawodników, ale byli to siatkarze MODERATORA - zapewnia trener Borkowski.
o 3. miejsce: NET Ostrołęka - AZS UWM II Olsztyn 1:3 (17,-18,-18,-18), stan rywalizacji:0-2, AZS UWM II zajął 3. miejsce;
5. miejsce: MKS MDK Warszawa; 6. SKS Starogard Gdański
o 7 miejsce: ALPAT Gdynia - MOSiR Giżycko 3:0 (0, 0, 0) wo. i 0:3 (-22,-22,-15), stan rywalizacji: 2-2
(o)
2004.03.24