Skrzyżowanie ulic Piłsudskiego, Leyka, Polskiej i Wileńskiej zamieni się w rondo. Za rok kierowcy będą mogli to miejsce pokonywać już bez stresów.
Chociaż ruch na skrzyżowaniu regulują światła, nie jest to wcale bezpieczne miejsce. Szczególnie muszą uważać kierowcy wjeżdżający na nie z ulic Leyka i Wileńskiej, którzy równocześnie mają zielone światło. Często dochodzi tu do kolizji. Kierowcy od dawna już postulują, aby w tym miejscu powstało rondo. Ich argumenty przekonały w końcu decydentów drogowych i władze miejskie. Te drugie zgodziły się partycypować w kosztach przebudowy. W ubiegłym tygodniu właściciel drogi, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przesłała do Urzędu Miejskiego dwie koncepcje przebudowy skrzyżowania. Pierwsza zakładała podobną do obecnej wersję ze światłami z tym, że bezkolizyjną. Zielone światło mieliby kierowcy wjeżdżający tylko z jednej ulicy. Drugi wariant przewidywał w tym miejscu, tak jak to postulowała większość zmotoryzowanych - rondo. Taką też koncepcję miasto wybrało.
- To najlepsze rozwiązanie – nie ma wątpliwości wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk. - Najlepszy przykład mamy przy skrzyżowaniu ulic Poznańskiej, Leyka, Konopnickiej i 1 Maja, na którym wielokrotnie dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Dziś jest tam rondo i ruch odbywa się bez dodatkowych emocji.
Dodatkowym atutem, oprócz poprawy bezpieczeństwa, będzie usprawnienie ruchu. W godzinach szczytu to miejsce jest mocno zakorkowane.
Jeszcze w tym roku na koszt miasta zostanie wykonana dokumentacja. W przyszłym inwestycja ma być zrealizowana. To wielomilionowe zadanie sfinansuje GDDKiA.
(o)/fot. M.J.Plitt