Niezwykle emocjonujący przebieg miał początek obrad ostatniej sesji Rady Miejskiej. Do ratusza przybyli działkowcy domagający się odstąpienia od planu likwidacji ogródków przy ul. Pasymskiej. Obecność kilkudziesięciu osób i ostre wypowiedzi zrobiły swoje. Radni prześcigali się w zapewnieniach, że nie pozwolą odebrać im działek.
TO NIE MY, TO BURMISTRZ
Użytkownicy ogródków położonych przy ul. Pasymskiej w Szczytnie są zbulwersowani przymiarkami władz miejskich zmierzającymi do likwidacji ich działek.
Opracowany już projekt planu przestrzennego zagospodarowania miasta przewiduje, że atrakcyjnie położony teren, przyległy do dużego jeziora, zostanie przeznaczony pod działalność usługową i sportowo-rekreacyjną. Dotychczasowi właściciele działek mieliby w zamian otrzymać ogródki zlokalizowane w innym miejscu.
Działkowcom takie rozwiązanie zupełnie nie jest na rękę. Aby zamanifestować swoje niezadowolenie, przybyli w kilkudziesięcioosobowej grupie na obrady styczniowej Rady Miejskiej. Na ich życzenie zmieniono porzšdek sesji tak, by mogli przedstawić swoje pretensje.
- Te ogródki powstały 40 lat temu w miejscu, gdzie były bagna. Ludzie na swój koszt nawieźli ziemi, doprowadzili prąd i wodę, a teraz chce się im to zabrać. Jakim prawem i kto do tego przyłożył cegiełkę? - dociekał w imieniu przybyłych działkowców Kazimierz Ciechanowicz.
Na takie pytanie tylko czekali radni opozycji.
- To nie my, radni, jesteśmy pomysłodawcami tego szalonego pomysłu, tylko burmistrz - zapewniał zebranych Jerzy Topolski z "Forum", dziękując im i chwaląc jednocześnie za tak liczne przybycie. W obronie ich interesów stanął także lider "Forum" Henryk Żuchowski.
- Burmistrz przystąpił do zmiany planu nie określając szczegółów, to on jest winny - wskazywał Żuchowski. Obecność tak licznego grona mieszkańców miasta lider opozycji uznał za dobrą okazję do promocji wydawanego przez "Forum" biuletynu informacyjnego, w którym - jak mówił - jakiś czas temu opisano sprawę przeznaczonych do likwidacji ogródków przy ulicy Śląskiej.
- Nasz klub nie dopuści do zmiany planu i pozbawienia was działek - obiecywał zebranym Żuchowski, otrzymując oklaski.
DO ROBOTY
- Z terenu ogródków działkowych przeszliśmy na teren walki politycznej. Bez sensu, panowie. Wy się lepiej weźcie do roboty - odpowiadał Topolskiemu i Żuchowskiemu burmistrz Paweł Bielinowicz. Przypominał, że decyzja o przystąpieniu do opracowania planu zapadła blisko dwa lata temu. Uchwała została przyjęta przy 19 głosach za i tylko 2 wstrzymujących.
- Od tamtej pory żaden z tych oburzonych radnych nie pokusił się o to, by poinformować państwa o tej uchwale, znając przecież jej uzasadnienie i analizę urbanistyczną. Dzisiaj są bohaterami i obrońcami sprawy, która powinna być przez nas wspólnie dyskutowana - mówił burmistrz.
Zapewniał, że nic nie jest jeszcze przesądzone, a nawet gdyby plan został przyjęty to i tak nikt nikogo z ogródków nie wyrzuci.
- Wtedy tylko będziemy musieli wspólnie negocjować warunki opuszczenia terenu, ale to kwestia jeszcze wielu lat - próbował rozwiewać obawy działkowców, zapraszając na spotkanie i dyskusję z udziałem urbanistów.
Oferta nie została jednak przyjęta.
- My nie mamy już więcej po co dyskutować, swoje powiedzieliśmy. Nie oddamy tych działek - odpowiedział Ciechanowicz.
Ostrzegał jednocześnie, że jeśli radni nie odstąpią od zamiaru likwidacji ogródków przy ul. Pasymskiej, działkowcy przyjdą na następną sesję z "odpowiednimi narzędziami".
(olan)
2006.02.08