Przez kilka godzin strażacy i policjanci poszukiwali uczestnika imprezy sylwestrowej w jedynym z ośrodków nad jeziorem Kalwa. Istniała obawa, że mógł wpaść do wody i utonąć. Na szczęście mężczyzna sam się odnalazł, choć nie pamiętał, co się z nim działo.
W Nowy Rok służby ratunkowe otrzymały informację o tym, że jeden z uczestników imprezy w ośrodku nad jeziorem Kalwa nie wrócił ze spaceru. Wcześniej miał powiedzieć swoim współbiesiadnikom, że idzie się przewietrzyć. Jego przedłużająca się nieobecność zaniepokoiła znajomych. Poszukiwania mężczyzny trwały kilka godzin. Prowadzono je na jeziorze Kalwa, bo istniało podejrzenie, że mógł on wpaść do wody. Na szczęście imprezowicz sam wrócił do ośrodka. Wskutek spożycia znacznej ilości alkoholu nie pamiętał jednak, co się z nim działo i jaką przebył drogę podczas sylwestrowej nocy.
(kee)