Mimo że według policji tegoroczny Hunter Fest był spokojną imprezą, to jednak wielu jego uczestników przybyłych do Szczytna z różnych zakątków Polski nie wspomina pobytu w mieście dobrze. Wszystko za sprawą grup miejscowych chuliganów, dość skutecznie uprzykrzających życie fanom rocka zaczepkami, wyzwiskami, a nawet obrzucaniem kamieniami namiotów na stadionie przy ul. Śląskiej.

Niegościnne miasto

NA TO BRAK SŁÓW

Trzecia edycja festiwalu Hunter Fest zakończyła się ponad tydzień temu, jednak jego uczestnicy wciąż żyją imprezą, wspominając nie tylko jej stronę muzyczną, ale również to, co działo się poza sceną. Niestety, wrażenia młodych ludzi z pobytu w Szczytnie, nie zawsze są pozytywne. Na oficjalnej stronie internetowej festiwalu można znaleźć wiele komentarzy i relacji dotyczących "przyjęcia", jakie miłośnikom rocka zgotowały grupy miejscowych chuliganów.

- "W niedzielę poszliśmy ze znajomymi do sklepu, a później do parku nad jeziorem. Po chwili zaczął coś do nas krzyczeć jakiś dres, ale zignorowaliśmy to. Niestety, zaraz podeszło do nas ponad dwudziestu osobników. Nie mieliśmy szans, więc zaczęliśmy się wycofywać. Oni jednak rzucili się na jednego z naszych znajomych. Na szczęście przejeżdżał patrol. Znajomy leżał z zakrwawioną twarzą (...) Konsekwencją tego zajścia jest złamany nos i prawdopodobnie wstrząs mózgu. Nie mam słów na to, co się zdarzyło..." - relacjonuje jeden z uczestników Hunter Festu na forum internetowym.

Podobnych opisów na festiwalowej stronie jest więcej. Z przypadkami agresji ze strony miejscowych wobec uczestników imprezy, spotkał się również lider grupy Hunter, Paweł Grzegorczyk.

- Jedna z festiwalowiczek pokazywała mi zdjęcia swojego namiotu rozerwanego przez rzuconą zza ogrodzenia cegłę - opowiada muzyk.

Nie kryje, że jest rozżalony taką postawą niektórych mieszkańców swojego rodzinnego miasta.

- Zastanawiam się nawet, czy jest sens organizować tutaj dalej ten festiwal - mówi. - Do tej pory wszyscy martwili się o bezpieczeństwo mieszkańców, a tymczasem okazało się, że to festiwalowicze są narażeni na agresję ze strony miejscowych młodocianych bandytów - dodaje.

ORDYNARNIE I NIEPRZYJAŹNIE

Relacje uczestników i artysty potwierdza szef Biura Ochrony "Tiger", zabezpieczającego tegoroczną imprezę.

- Już pierwszej nocy dwa razy obrzucono kamieniami namioty od strony bloków przy ul. Śląskiej. Potem sytuacja się powtarzała. W sumie każdej nocy musieliśmy interweniować, przeganiając agresorów - mówi Jacek Zipper.

Po tych incydentach wśród festiwalowiczów zapanował strach.

- Niektórzy z nich, wybierając się po zmroku do sklepu, prosili nas, by ich odprowadzić - opowiada Jacek Zipper.

Sam widział też, jak nad małym jeziorem pobito jednego z uczestników imprezy. Oprócz tego docierały do niego sygnały o zaczepkach i wyzwiskach kierowanych w stronę przyjezdnych.

- Trzeba powiedzieć, że miasto zachowało się wobec nich ordynarnie i nieprzyjaźnie. Przecież uczestnicy festiwalu to nasi goście, którzy zostawili tu sporo pieniędzy - mówi szef biura ochrony.

MNIEJ POLICJI

Tymczasem szczycieńscy policjanci oceniają tegoroczny Hunter Fest jako wyjątkowo spokojny. W trakcie trwania festiwalu odnotowano zaledwie trzy zdarzenia kryminalne - kradzież dokumentów z namiotu przy ul. Śląskiej, plecaka z plaży i pobicie nad jeziorem uczestnika imprezy przez kilku mieszkańców Szczytna.

- Jeden z nich został zatrzymany i przesłuchany. Przyznał się do winy, zwolniliśmy go za poręczeniem majątkowym - informuje st. asp. Paweł Linowski z KPP w Szczytnie, dodając, że policja namierzyła już pozostałych sprawców pobicia.

Jak się dowiedzieliśmy, imprezę zabezpieczało mniej funkcjonariuszy niż przed rokiem. Wtedy jednak festiwal trwał tylko dwa dni, a teraz - aż trzy. W tym roku nad bezpieczeństwem w mieście czuwało 87 policjantów miejscowej komendy, 41 z oddziałów prewencji w Olsztynie oraz 30 żołnierzy z jednostki w Lipowcu. Pomagało im jeszcze 10 strażników miejskich.

- Te siły musiały zabezpieczyć również odbywający się w tym samym co festiwal czasie motopiknik w Szymanach - mówi podinsp. Piotr Mikosza, zastępca naczelnika Sekcji Prewencji i Ruchu Drogowego szczycieńskiej komendy.

Miejscowi stróże prawa wnioskowali wprawdzie o zwiększenie posiłków do Olsztyna, jednak ich nie dostali. Nie wspomagali ich tym razem słuchacze szkoły policyjnej, w której właśnie zakończył się kolejny kurs.

(łuk)

* * *

Zdarzenia, które odnotowała policja, to jedno i bardzo dobrze, że było ich w sumie niewiele, bo świadczy to o tym, że Hunter Fest jest mimo wszystko bezpieczną imprezą. Nieprzyjazne zachowanie, agresywne zaczepki i prowokowanie bójek - to drugie. Nieprzychylnej gościom atmosfery, którą odczuli w Szczytnie za sprawą grup chuliganów, policyjne raporty już nie oddadzą. Wypada mieć nadzieję, że za rok fani ostrego grania, o ile zechcą tu przyjechać, zostaną przyjęci z większą życzliwością.

Ewa Kułakowska

2006.08.23