Mniej więcej dwa lata temu przy placu Juranda swoje podwoje otworzyła niewielka piwiarenka "Tawerna". Pierwszy raz wstąpiłem tam całkiem przypadkiem, bo nie jestem miłośnikiem kawiarniano-tawernowego stylu życia, ale już wtedy zasiedziałem się dłużej, albowiem urzekła mnie roztaczająca się wokół niezwykła atmosfera, jakiej próżno było szukać w innych tego rodzaju lokalach. Do częstych wizyt zachęcało także i to, iż oprócz dóbr konsumpcyjnych natury cielesnej serwowano tu także i dobra dla ducha. Wszak odbywały się tutaj rozmaite wernisaże, koncerty jazzowe, etc.
Ba, lokalu już nie ma. Nie ma przemiłych barmanek-studentek (Kasi, Eweliny), nie ma Anety, nie ma pani Pauliny (szefowej), no i nie ma gdzie wyskoczyć na pyfko (jak mawiał Witkacy). Nie ma śladu po lokalu, za to uwidoczniło się to, co niegdyś było zakryte, co zasłaniała "TAWERNA".
Oczom przechodniów ukazał się jakiś murek, przyklejona do niego mała chałupka, a przed nią pilśniowa budka z podwójnymi drzwiczkami i napisem u góry "ACJA", co widać w powiększeniu na fot. 1.
W związku z powyższym przyszedł mi na myśl tytuł znanej powieści s-f (P. Dicka) "UBIK". Dodawszy ten tytuł do "ACJA" z szyldu mielibyśmy sytuację jasną, wiedzieli o co chodzi. Ale cóż, pchnięty przemożną ciekawością wyciągnąłem blaszaną planszę, aby przekonać się co na niej rzeczywiście napisano. No i niespodzianka - bo stoi tam nie mniej, nie więcej a to, co uwidoczniłem na kolejnym zdjęciu - fot. 2.
Żyję już na tym świecie lat kilkadziesiąt, ale jeszcze nigdy nie widziałem tak miniaturowej restauracji, nie większej od wychodka. Otworzyłem zatem drzwi, a tam...
Od podłogi do sufitu budkę wypełnia drewno opałowe, jakiego zwykle używa się do palenia w kominku. Wniosek stąd taki - rzeczywiście może to być restauracja, tyle że dla korników, a nie ludzi.
OBCIACH WIELKI
Takie zagospodarowanie terenu położonego w centrum miasta wystawia nader złą ocenę jego gospodarzom. Przecież z okien ratusza doskonały ogląd na wzmiankowane włości ma i Rada Miejska, i sam burmistrz - fot. 3.
I gdyby tak miała wyglądać najnowsza koncepcja rozwoju miasta - karłowate budowle pilśniowo-murowane z szyldem "Restauracja", to dziękuję. I nie jestem odosobniony w tej opinii. Podobne zdanie mają najbliżsi sąsiedzi, którzy wskazali mi na jeszcze jeden aspekt owego "kompleksu restauracyjnego". W komórce przyległej do chałupki widocznej na fot. 3 składane są śmierdzące odpadki. Jest ich co niemiara, wypełniają "magazynek" od podłogi do daszku. Miałbym wielkie trudności ze sfotografowaniem dowodów rzeczowych, gdyby nie pomoc jednego z mieszkańców przyległego domu, który zdołał uchylić trudno otwierające się drzwi - fot. 4.
Co ciekawe sąsiedzi owej oryginalnej zabudowy pod szyldem "ACJA" składali rozmaite skargi do SANEPID-u, ale jak dotąd instytucja ta nikogo tu nie wysłała, więc fetor i obciach królują pod ratuszową wieżą, że aż wstyd.
ATAK NA AMERYKAŃSKIE ŚWIERKI
W miniony piątek specjalistyczna ekipa z Ostródy parająca się usuwaniem drzew na terenach gęsto zaludnionych ruszyła z motorowymi piłami na dwa dorodne szczycieńskie świerki rosnące przy ul. Narońskiego, obok bloku nr 6.
Robota szła sprawnie. Najpierw znikło jedno - fot. 5, potem drugie drzewo, których pocięte pnie i konary natychmiast wywożono z ulicy, tak iż ślad po okazałych niegdyś iglakach pozostał taki - stos gałązek, pośród których co piękniejsze, obwieszone szyszkami okoliczni mieszkańcy wybierali sobie jako ozdoby do domu - fot. 6.
- No nareszcie mamy spokój z okropnymi kawkami i wronami - mówi jedna z mieszkanek bloku, bo ptaki te nocując na drzewach brudziły całą okolicę.
Inna, mieszkająca na górze dodaje, iż teraz nie będzie już niszczony dach, albowiem gałęzie świerków gdy tylko wiał silniejszy wiatr szorowały go, przesuwając lub wręcz strącając dachówki na ziemię. Często z tego powodu przeciekał jej sufit. W dodatku ma ona chorego obłożnie męża, a w takim przypadku wilgoć w mieszkaniu jest szczególnie niepożądana. Jednym słowem mieszkańcy bloku po usunięciu świerków odczuli ulgę.
Ale czy wszyscy? Pan Lech Przybylski jest innego zdania. Twierdzi, iż wielka to szkoda, że wycięto drzewa, że tak bezpardonowo postąpiono z bezbronnymi wobec pił okazami. Należały one bowiem do rzadkiej w Polsce odmiany świerków amerykańskich. Takich mamy w Szczytnie 7 lub 8. Kiedyś, przed wielu laty zainteresowawszy się pięknymi drzewami chciał ustalić ich gatunek. Był nawet w nadleśnictwie, ale i tam leśnicy nie mieli w swoich wykazach takiego gatunku. Dopiero jakiś czas potem pan Lech zdołał ustalić, że są to, a właściwie były, rzadkie świerki amerykańskie.
2003.11.12