Na tydzień przed naszą sztandarową, miejską imprezą - Dniami i Nocami Szczytna w pobliskim Leśnym Dworze bawiono się na wiejskim festynie. Oczywiście nie tak hucznie i tłumnie, jak tego spodziewamy się u nas, wszak znać trzeba proporcje, wieś liczy 150 mieszkańców, Szczytno 200 razy więcej. Jak to zwykle bywa na imprezach o charakterze rodzinnym, najwięcej uciechy miały dzieci. Korzystając z placu zabaw, balansowały na sprężynowych bujawkach, buszowały w piaskownicy i dokazywały na huśtawce - fot. 1.
Nieco starsi rozgrywali zacięty mecz piłki siatkowej, podnosili ciężarki i wrzucali piłkę do kosza - fot. 2. Całkiem dorośli „urzędowali” nieco z boku, pod zadaszeniem, pogryzając kiełbaski i racząc się grochówką. Młodzi preferowali pączki oraz oranżadę.
Wracając zaś do meczu, to wygrała go ekipa z Leśnego Dworu. No tak, przecież inaczej być nie mogło, skoro piknik był tylko dla mieszkańców tej wsi. Ha, tutaj zawiera się pewna ciekawostka. Choć w istocie zwycięska ekipa składała się z
miejscowych, to równocześnie jakby i z niemiejscowych, bo i owszem, z Leśnego Dworu, ale z dopowiedzenim „nowy”. Trzeba bowiem wiedzieć, że sioło to, słynące z produkcji miodów, składa się z dwóch zupełnie oddzielnych osiedli. Jedno położone jest tuż za szpitalem, drugie, po byłym pegeerze, rozłożyło się także tuż za rogatkami miasta, ale od strony szosy na Wielbark. W tym ostatnim, zwanym starym, mieszka około 50 ludzi, w większym (nowym) dwa razy więcej.
- Nie zawsze stosunki sąsiedzkie między dwoma częściami układały się dobrze, stąd pomysł na organizowanie intergacyjnych festynów - powiedział „Kurkowi” Kazimierz Łuszczaniec sołtys Leśnego Dworu. Dodajmy jeszcze, że obie części miejscowości łączy niezbyt długi 1 - 2 km fragment szutrowej drogi, na której młodzi kierowcy ze Szczytna i okolic urządzają pasjami wyścigi. Odcinek ów, jak dowiadujemy się od uczestników pikniku, jest także dobrze znany amatorom jazdy na tzw. podwójnym gazie. Pędzą oni przez wieś, omijając policyjne patrole ustawione tuż pod Szczytnem, co stwarza duże niebezpieczeństwo.
Leśniodworskie chevrolety
W starej części Leśnego Dworu, gdzie odbywała się impreza, znajduje się wiele pozostałości po byłym pegeerze. Na pewien kąsek tych włości, co jest bliskie finalizacji, ma chętkę amerykański koncern Chevrolet. Chodzi tu między innymi o obiekt z wielkim kominem widoczny w tle fotografii nr 1. Mniej więcej w tym miejscu Amerykanie chcieliby postawić salon sprzedaży swoich aut. Dzięki temu byłaby to druga po Jedwabnie miejscowość w powiecie oferująca nowe auta, a nie tylko same stare (komisowe), jak to ma miejsce w Szczytnie.
Kartki z podróży
Po dość chłodnym czasie hunteriady w końcu przyszły ciepłe dni. Miejmy nadzieję, że dobra pogoda dotrwa do Dni i Nocy Szczytna. Nareszcie świeci słońce i jest ciepło, ba, ma być w Polsce ponad 35oC. Ufff, jak gorąco, ale, co ciekawe, nawet taka temperatura nie grozi pobiciem krajowego rekordu gorąca, który wynosi, i tu uwaga - 40,2oC. Został on ustanowiony 29 lipca 1921 r. w miejscowości Prószków koło Opola. Wówczas napłynęło do Polski superciepłe powietrze znad Sahary. Może tego już nie pamiętamy, ale bliskie rekordowym były upały w lipcu 2005 r., wówczas także w opolskim (28 lipca) odnotowano 39oC.
Dobra pogoda sprzyja różnorakim wyprawom i podróżom, w dalsze lub bliższe zakątki kraju i świata, dlatego zwracamy się z prośbą do naszych Czytelników, aby przysyłali nam fotograficzne kartki z podróży, zauważywszy coś ciekawego, coś godnego zaprezentowania na łamach „Kurka”. Kilka dni temu całą kolekcję takich obrazków z kolejnej swojej pielgrzymki pokazał nam nasz stały czytelnik Zdzisław Halamus.
Dotarł on m. in. do sioła o takiej nazwie - fot. 3.
W innej z kolei miejscowości zauważył bardzo podobne do naszych kosze na śmieci. Były one wyposażone w dodatkowy, szczególny gadżet - fot. 4.
Szczytno od dobrych kilku lat, ba, mało powiedziane, od ubiegłego wieku (!) przygotowuje się do identycznej akcji i nic z tego nie wynika. W szafie pani inspektor Krystyny Lis leżą nawet przyrządy do podobnego zastosowania, ale pewnie nikt już o nich nie pamięta, a szkoda.
NIEMYTE ZĄBKI
Kolejną ciekawostką dostarczoną nam przez naszego podróżnika-pielgrzyma jest zdjęcie drogowskazu stojącego gdzieś na podlaskiej ziemi - fot. 5. Nazwa miejscowości nie jest kompletna, a ów skrót „Z” nie oznacza nic innego jak Ząbki. Jednak poprawna nazwa miejscowości powinna być pisana tak: Niemyje-Ząbki. Podróżni, zjawiwszy się w tym miejscu, zaraz się uśmiechają.
- No bo jak to tak - kombinują - mieszkają tu tacy, co z zasady nie myją ząbków? Nic bardziej mylnego, jak zapewniają znawcy historii i etymolodzy. Warto bowiem pamiętać, że nazwy, które wydają się nam zabawne, w momencie swojego powstania nie były śmieszne dla ówczesnych ludzi. Tak jest ze wsią Niemyje. Pierwsza osada o tej nazwie powstała już w średniowieczu na Mazowszu, a jej imię pochodzi od pobliskiego bagna (Niemyje).
W czasach późniejszych część ludności przeniosła się na Podlasie, tworząc nowy zaścianek szlachecki - podlaskie Niemyje. Z czasem, gdy przybywały nowe gałęzie rodu, rozrastał się on, co doprowadziło do powstania odrębnych części noszących własne nazwy. W XIX wieku były to: Jarmonty, Siudy, Skłody, Stare i Zębki. Nazwy tych części zawsze podawano z nazwą główną, zawierającą nazwisko rodu. Tak narodziły się Niemyje-Zębki, które w XX wieku zapisywano już pod dzisiejszą postacią Niemyje-Ząbki. Jak dodaje wikipedia: - Nazwa ta być może śmieszy, ale z brakiem higieny jamy ustnej nie ma nic wspólnego.
SZALET Z BYKAMI
Dni i Noce Szczytna tuż-tuż, dlatego zapewne administrator pewnych ustronnych miejsc postanowił poinformować o wzbogaconej ofercie swoich usług. Otóż w prowadzonych przez niego obiektach nie tylko można załatwić się w kulturalny sposób i potem umyć rączki, ale i... całe ciało. Niestety, nie zażyjemy ciepłego ani też zimnego tuszu w kabince stojącej na placu Juranda, a dopiero w murowanym domku przy ul. Żeromskiego 31. Zawiadomienie o tym fakcie sporządzono tak, jak to widać na fot. 6.