Ruszyły zapisy dzieci do miejskich przedszkoli. I choć potrwają miesiąc, to już w ciągu kilku nocy przed pierwszym dniem składania podań przed miejskimi placówkami ustawiały się długie kolejki rodziców
i dziadków. Wielu z nich obawia się, że nie dla wszystkich milusińskich wystarczy miejsc. Przy okazji domagają się od władz miasta otwarcia nowego przedszkola.
KOLEJKI Z PODANIAMI
Takie sceny miały miejsce ostatnio jeszcze za czasów PRL-u, choć dotyczyły sklepów, a nie placówek oświatowych. Od niedzielnego popołudnia 28 lutego, a w niektórych przypadkach nawet wcześniej, przed kilkoma miejskimi przedszkolami zaczęły ustawiać się długie kolejki rodziców i dziadków z podaniami o przyjęcie dzieci. Zapisy rozpoczęły się wprawdzie w poniedziałek 1 marca i mimo że potrwają cały miesiąc, to wielu wolało załatwić sprawę od razu w obawie, że dla ich pociech nie wystarczy miejsc. Przed przedszkolami panowała nerwowa atmosfera. Jak za starych czasów powstały nawet listy kolejkowe, a poszczególni członkowie rodzin w ciągu nocy wymieniali się przy „dyżurze”. W ruch poszły termosy z gorącą herbatą, koce i ciepłe pledy. Największy tłum koczował w nocy z niedzieli na poniedziałek przed przedszkolem „Fantazja” na ul. Polskiej oraz „Promyczek” na ul. Konopnickiej, gdzie wiele osób, chroniąc się przed zimnem, nocowało w samochodach. Do tego ostatniego liczne grono rodziców chciało zapisać swoje pociechy do oddziału żłobkowego. Mniej chętnych z podaniami czekało przed przedszkolem „Kubusia Puchatka” na ul. Polnej.
PRETENSJE DO WŁADZ
Oczekujący nie kryli irytacji, a najwięcej krytycznych uwag kierowali pod adresem władz miasta.
- Przecież dobrze wiedzą, ile jest dzieci. Powinni otworzyć nowe przedszkole – usłyszeliśmy od jednej z kobiet stojących w kolejce przed „Fantazją”.
- To chore, żeby stać w nocy po to, by zapisać dziecko – komentuje z kolei pani Dorota ze Szczytna, mama trzylatki. Podobnie jak inni rodzice niepokoi się, że jej córka nie dostanie się do najmłodszej grupy przedszkolaków.
- Moja siostra w ubiegłym roku starała się o przyjęcie dziecka do przedszkola „Kubusia Puchatka”, ale nie starczyło miejsc – opowiada pani Dorota. Także i ona jest zdania, że miasto powinno pomyśleć w tej sytuacji o tworzeniu dodatkowych oddziałów przedszkolnych albo otworzyć nową placówkę.
- Wiadomo przecież, że trwa wyż i miejsc w przedszkolach może brakować. Podobna sytuacja była także rok temu - przypomina nasza rozmówczyni.
- Nikt w mieście chyba o tym nie myśli – dodaje. Pani Marta, która na wieść o długich kolejkach zrezygnowała z zapisania swojej 2-letniej córeczki do żłobka, także nie kryje zdenerwowania.
- Tyle się ostatnio mówi o aktywizacji zawodowej kobiet, ale niewiele się robi w tym kierunku - zauważa.
PROBLEM W GMINIE
Problem mają też mieszkańcy sąsiadujących z miastem miejscowości, takich jak Rudka czy Nowe Gizewo. Ich podania o przyjęcie do szczycieńskich placówek mają małe szanse na pozytywne rozpatrzenie – w pierwszej kolejności przyjmowane są dzieci ze Szczytna. Rodzice zastanawiają się, dlaczego samorząd gminny nie utworzył do tej pory przedszkola, do którego mogłyby uczęszczać ich dzieci. Co prawda taka placówka funkcjonuje w Kamionku, ale tylko przez pięć godzin. Tymczasem wójt Sławomir Wojciechowski podtrzymuje wcześniejsze zapowiedzi o otwarciu przedszkola w budynku nowej siedziby urzędu na ul. Łomżyńskiej. Na pewno nie nastąpi to jednak od nowego roku szkolnego.
- Przedszkole powstanie dopiero wtedy, gdy z budynku wyprowadzi się zajmująca w nim część pomieszczeń firma „Novum”, a jej umowa obowiązuje do końca tego roku – słyszymy od wójta. Sławomir Wojciechowski zapowiada jednak, że w miarę potrzeb oddziały przedszkolne będą tworzone przy zespołach szkół na terenie gminy.
DYREKTORZY APELUJĄ O SPOKÓJ
Tymczasem dyrektorki szczycieńskich przedszkoli apelują do rodziców o zachowanie spokoju.
- W ubiegłym roku każde dziecko się do nas dostało, więc nie ma powodów do paniki – uspokaja dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 1 „Bajka” (ul. Pasymska) Grażyna Brulińska. Jej placówka prowadzi nabór tylko do grupy trzylatków. W minionym roku przyjęto do niego 25 milusińskich. Zdaniem dyrektor, niepokój rodziców wynika z reformy obniżającej wiek szkolny - od września do pierwszej klasy pójdą sześciolatki.
- Obecnie zapisywanych jest coraz więcej dzieci trzyletnich. Rodzice chcą, żeby poprzez jak najwcześniejszą edukację w przedszkolu ich pociechy były lepiej przygotowane do nauki w szkole podstawowej – tłumaczy Grażyna Brulińska. Na razie nie wiadomo, ile dzieci przyjmą szczycieńskie przedszkola. - Wszystko będzie wiadomo dopiero wtedy, gdy spłyną do nas podania – mówi dyrektor Miejskiego Przedszkola nr 2 „Fantazja” Urszula Świerczewska. Podczas poprzedniego naboru 23 milusińskich znalazło się w grupie trzylatków i 18 w oddziale czterolatków.
NIEPOTRZEBNE NERWY
Burmistrz Szczytna Danuta Górska uważa, że problem jest wyolbrzymiony. Przypomina, że w ubiegłym roku do przedszkoli nie dostało się około 70 milusińskich, co stanowiło 13% złożonych wniosków.
- Nie wiem, skąd to podenerwowanie – słyszymy od burmistrz. Jak mówi, rodzice często zapisują jedno dziecko do kilku przedszkoli, co może stwarzać wrażenie, że sytuacja jest rzeczywiście dramatyczna. Danuta Górska nie wyklucza jednak, że wzorem lat poprzednich, o ile zajdzie taka potrzeba, zostanie utworzony dodatkowy oddział przedszkolny dla najmłodszych. Nie zgadza się z tym, że w mieście potrzebne jest jeszcze jedno przedszkole.
- W momencie, kiedy sześciolatki pójdą do szkoły, przedszkolom ubędzie jeden rocznik. To automatycznie rozwiąże problem – przekonuje burmistrz.
Ewa Kułakowska/fot. M.J.Plitt