Wielce mnie rozbawiło, kiedy niedawno, w jednym z tygodników, ujrzałem listę kandydatów jakich wystawia do wyborów SLD. Prym wiedzie geriatryczna czołówka działaczy PRL. Czyli Józef Oleksy, Leszek Miller, Marek Dyduch, Krzysztof Janik i Włodzimierz Czarzasty. No, z tym ostatnim to się nieco rozpędziłem. Wprawdzie wygląda on nie mniej godnie i poważnie niż pozostali, ale taka to już uroda. Naprawdę ma dopiero pięćdziesiąt jeden lat. Natomiast co do pozostałych, to można by zastanowić się, czy nie udałoby się jeszcze odnaleźć jakichś partyjnych działaczy z epoki Gomułki. Takich spod ręki Zenona Kliszki. To znaczy jeszcze bardziej zasłużonych i doświadczonych. Ci dopiero wzmocniliby ekipę SLD! No bo o bohaterach partyjnych z czasów Bieruta to już zapewne nie ma co marzyć. Niestety wymarli.
Z czystej ciekawości zajrzałem zatem do życiorysów zasłużonych budowniczych socjalizmu. W końcu są to mniej więcej moi rówieśnicy (Oleksy i Miller to wręcz mój rocznik). I tu zwróciłem uwagę na wątek aktualnej przynależności do Stowarzyszenia Ordynacka. Przewodniczącym owego stowarzyszenia jest od sześciu lat Włodzimierz Czarzasty. Nazwa pochodzi od małej warszawskiej uliczki biegnącej od Nowego Światu do ulicy Kopernika. Przed wojną mieścił się tam słynny cyrk braci Staniewskich. Po wojnie, w jednym z nowych budynków, umieszczono Radę Naczelną Zrzeszenia Studentów Polskich. Za czasów Gomułki zrzeszenie to miało czysto korporacyjny charakter. Studenci zajmowali się sprawami studentów. W miarę możliwości jak najdalej od polityki. Natomiast równolegle działała organizacja pod nazwą ZMS (Związek Młodzieży Socjalistycznej). Ta organizacja była ściśle podporządkowana PZPR, a jej podstawowym zadaniem było przygotowanie młodych kadr dla „przewodniej siły narodu”. Na każdej uczelni, obok ZSP, działała także komórka ZMS.
W roku 1968 działalność ZSP została zawieszona, a cztery lata później, w to miejsce, powołano SZSP, czyli Socjalistyczcyny Związek Studentów Polskich. Wkrótce potem także ZMS zmieniło swoją nazwę na SZMP, co było skrótem od Socjalistyczny Związek Młodzieży Polskiej. Obie te organizacje miały już ściśle polityczny charakter i ostro konkurowały ze sobą. W nowej SZSP niewiele zostało z dawnego ducha Zrzeszenia Studentów Polskich. Prawdziwe ZSP reaktywowano w jego dawnej formie dopiero w roku 1982.
I oto dzisiaj tłumy różnego rodzaju działaczy „podwiązują się” pod stowarzyszenie Ordynacka, którego jednym z celów jest kultywowanie ruchu studenckiego ZSP. Jak już napisałem, obecnym przewodniczącym stowarzyszenia jest pan Czarzasty. Nie mam żadnych obiekcji. Czarzasty studiował wówczas, gdy reaktywowano już ZSP w jego dawnej, korporacyjnej formie. Ale taki na przykład Aleksander Kwaśniewski, który ma legitymację Ordynackiej nr 1 studiował w latach, kiedy nie było już ZSP, ale Socjalistyczne Zrzeszenie SP, a on sam – Kwaśniewski - należał do Socjalistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Podobnie członek Ordynackiej Józef Oleksy, który wprawdzie studiował za czasów dawnego, dobrego ZSP, ale należał nie do owego zrzeszenia, ale do partyjnego ZMS-u. No i taka to jest ta „Ordynacka” i jej członkowie. Sami bezinteresowni i bezpartyjni działacze społeczni!
Ja rozpocząłem studia w roku 1963. Należałem do ZSP. Nigdy natomiast do ZMS. Dobrze wspominam te czasy. Później - w latach 1969 – 1971 udzielałem się w kabarecie „Stodoła”. To już były zupełnie inne lata. Formalnie podlegaliśmy jako zespół Radzie Naczelnej ZSP. Tej z Ordynackiej. Ale Rada oficjalnie była w zawieszeniu. Rządzili działacze wydelegowani z ZMS-u. Towarzystwo straszliwe. Pazerni i chamscy karierowicze partyjni. Nie będę wymieniał nazwisk, choć niektóre twarze zdarza mi się rozpoznać pośród działaczy lewicy. Doskonale pamiętam jak organizowano nam, czyli artystom, wyjazdy na festiwale studenckie, bądź spektakle poza Warszawą. Wówczas jechali z nami działacze studenccy z Ordynackiej. Jechało ich więcej niż nas – artystów. Kabaretowcy spali w pokojach wieloosobowych, a działacze studenccy w apartamentach. O bankietach i obracaniu pieniędzmi nie ma co wspominać.
I dlatego jeśli ktoś czasem mnie pyta (a to się zdarza) – pan zapewne jest członkiem Stowarzyszenia Ordynacka? – odpowiadam - a w życiu!!!
Andrzej Symonowicz