... przez wiele lat działała przy Zakładach Przemysłu Lniarskiego „Lenpol” w Szczytnie i była przez tę firmę finansowana.
Muzyków wyposażono w instrumenty, mundury, a nawet koszule i buty. Potocznie orkiestrę nazywano „lenpolowską”, gdyż jej członkami w znaczącej części byli pracownicy największego wówczas zakładu. Muzycy ustrojeni w galowe mundury dumnie prezentowali się podczas miejskich imprez. Wygrywali marsze i inne różnorodne utwory w zależności od potrzeb i okoliczności. Byli chlubą całego miasta. Swoim uczestnictwem uświetniali m.in. pochody pierwszomajowe, czy też procesje Bożego Ciała. Głównym opiekunem orkiestry był Józef Kusztal, natomiast pierwszym kapelmistrzem Władysław Prystupa, który batutę przekazał Michałowi Sawiczowi.
Pana Michała Sawicza znałam osobiście i w 1994 r. odwiedziłam w domu, by opowiedział mi o swoim życiu i przybliżył dzieje orkiestry. Moja wizyta związana była z jubileuszem 20-lecia Orkiestry Dętej, która wówczas działała już przy MDK w Szczytnie. Na stole pojawiły się albumy ze zdjęciami upamiętniającymi ważne wydarzenia związane z muzykowaniem oraz liczne pamiątki i dyplomy. Nie zabrakło albumów ze zdjęciami rodzinnymi. Dowiedziałam się wówczas, że pan Michał Sawicz urodził się w 1924 r. na Wileńszczyźnie. Średnią Szkołę Muzyczną ukończył w Olsztynie. Początkowo mieszkał w Moragu, gdzie prowadził amatorską orkiestrę dętą. W 1953 r. został służbowo przeniesiony do Szczytna. Powierzono mu zadanie zorganizowania w naszym mieście Państwowego Ogniska Muzycznego. Pracę rozpoczął od poszukiwania i angażowania nauczycieli, prowadził też rekrutację uczniów na rok szkolny 1953/1954. Był to okres ciężkiej i wytężonej pracy, ale pan Michał z wielkim rozrzewnieniem wspominał początki swojej bytności w Szczytnie. Zadania, które otrzymał nie były łatwe, musiał łączyć funkcję kierownika Państwowego Ogniska Muzycznego i jednocześnie prowadzić orkiestrę działającą przy tym ognisku. Lubił wyzwania, więc nie odmówił, gdy zaproponowano mu kierowanie ówczesną orkiestrą „lenpolowską”. Pan Michał Sawicz wyjaśnił mi wówczas, że w efekcie tej propozycji orkiestra działająca przy Ognisku Muzycznym została połączona z tą zakładową, a z czasem przekształcona w miejską.
Zajęć i pomysłów słynnemu nauczycielowi muzyki nie brakowało. Prowadził kwartet męski oraz trio żeńskie. Jednak z czasem pogarszający się stan zdrowia skłonił pana Michała do stopniowego rezygnowania z rozlicznych, muzycznych zajęć. Gdy kapelmistrzem Orkiestry Dętej został Andrzej Paszko, chętnie służył radą i pomocą. Pan Sawicz stwierdził nawet, że więź tak mocno zaciśnięta przez lata ciężkiej pracy i pamięć o wielu sukcesach nie pozwalała mu na drastyczne zerwanie kontaktów. Przyznał wówczas, że w momentach krytycznych, gdy orkiestra zostawała bez dyrygenta, natychmiast zapełniał lukę i prowadził ją dalej. W czasie, gdy odwiedzałam pana Michała i skłaniałam do zwierzeń, czyli u progu pamiętnego jubileuszu 20 -lecia kapelmistrzem był Aleksander Tomaszczyk.
Tymi wspomnieniami chciałabym oddać hołd zmarłemu w 2010 r. panu Michałowi Sawiczowi, którego pamiętam jako kapelmistrza maszerującego na czele orkiestry, ale też pamiętam z niezwykle wzruszającego rozdania Jurandów z 2003 r. Wówczas otrzymał Honorową Statuetkę. Już wtedy choroba postępowała i pan Michał Sawicz samodzielnie nie mógł się poruszać. Wprowadzony przez syna na scenę usiadł na przeznaczonym dla niego krześle. Podczas wręczania nagrody cała publiczność wstała z miejsc i gromkimi brawami złożyła hołd Mistrzowi za wielkie zasługi dla miasta. Za muzyczne koncerty, które w sercach wielu mieszkańców jeszcze grają i takie tęskne nutki mają.
Grażyna Saj-Klocek