Przez kilka miesięcy szczycieńska prokuratura badała zarzuty dotyczące bezczeszczenia zwłok na cmentarzu w Jedwabnie. Podejrzenia się nie potwierdziły. Oburzony takim rozstrzygnięciem jest wójt Włodzimierz Budny, który złożył doniesienie w tej sprawie.
ZNIKAJĄCE GROBY
Sprawa tajemniczych zniknięć grobów na cmentarzu w Jedwabnie wyszła na jaw w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy do urzędu gminy zaczęły zgłaszać się osoby, które w dniu Wszystkich Świętych nie mogły odnaleźć miejsc pochówku swoich bliskich. Powołanej przez gminę komisji udało się ustalić, że zniknęło siedem grobów, tymczasem szczycieński sanepid wydał zgodę jedynie na dwie ekshumacje. Oprócz tego wyszło na jaw, że jedna osoba została pochowana poza obecnymi granicami jedwabieńskiej nekropolii. W styczniu, po doniesieniu wójta Włodzimierza Budnego sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Szczytnie. Śledztwo miało na celu ustalenie, czy na cmentarzu rzeczywiście dochodziło do nielegalnego wykopywania zwłok oraz czy miały miejsce przypadki ich bezczeszczenia.
NA ŻYCZENIE RODZIN
Po trwającym pięć miesięcy dochodzeniu prokuratura nie znalazła podstaw do postawienia komukolwiek zarzutów bezczeszczenia zwłok. Potwierdziły się jednak przypadki nielegalnych ekshumacji. Udało się ustalić, że wszystkie były dokonywane na życzenie rodzin zmarłych, którym zależało na przeniesieniu zwłok swoich bliskich do grobów zbiorowych. Ekshumacji dokonywał miejscowy grabarz bądź wynajęty zakład pogrzebowy. W większości przypadków rodziny nie informowały
o swoich zamierzeniach miejscowego proboszcza parafii rzymskokatolickiej - księdza Józefa Misiaka. Nie potwierdził się również zarzut o nielegalnym pochówku poza granicami cmentarza. Okazało się, że grób, który faktycznie znalazł się poza ogrodzeniem cmentarnym, usytuowany jest na działce, przeznaczonej zgodnie z planem zagospodarowania miejscowego na przyszły cmentarz. Zdaniem prokuratury ten pochówek nie stanowi zagrożenia epidemiologicznego dla okolicznych mieszkańców.
OBURZONY WÓJT
Emocje towarzyszące sprawie mają swoje drugie dno. Nie od dzisiaj wiadomo, że proboszcz Misiak i wójt Budny, oględnie mówiąc, nie przepadają za sobą. Tymczasem cień podejrzenia w związku z nielegalnymi ekshumacjami padł właśnie na księdza. Mimo że jedwabieński cmentarz składa się z części gminnej i należącej do parafii, za procedury cmentarne na jednej
i drugiej odpowiada proboszcz Misiak. Postanowienie prokuratury Włodzimierz Budny przyjmuje z niesmakiem.
- Prokurator stchórzył. Nie może być tak, że są lepsi i gorsi. Gdyby to zrobił pierwszy lepszy chłop ze wsi, to poszedłby siedzieć - oburza się wójt. Twierdzi, że na własne oczy widział, jak ekshumacji dokonuje miejscowy grabarz. Jak ustaliliśmy, jest on pracownikiem parafialnym.
- Ani ja, ani ksiądz nie wiedzieliśmy nic na temat nielegalnych ekshumacji - zastrzega kościelny i członek rady parafialnej przy kościele św. Józefa Andrzej Szymański. Dodaje, że wszystkie przypadki przenoszenia zwłok miały miejsce w gminnej części cmentarza i w tej sytuacji obarczanie całą winą proboszcza zakrawa na zwykłą złośliwość. Decyzja prokuratury to jednak nie koniec sprawy. Mimo że nie potwierdziły się podejrzenia o bezczeszczenie szczątków zmarłych (a więc przestępstwo), w uzasadnieniu o umorzeniu śledztwa prokurator wskazuje, że nieprawidłowości na cmentarzu w Jedwabnie nosiły znamiona wykroczenia, a więc niezgodnego z procedurami przenoszenia zwłok. W tej sprawie
postępowanie wyjaśniające prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Szczytnie.
Wojciech Kułakowski/ Fot A. Olszewski