Pasymscy radni stracili cierpliwość. Po dwóch latach czekania na uruchomienie turnusów kolonijnych w Rutkach postanowili zakończyć współpracę z Towarzystwem Przyjaciół Dzieci, któremu gmina użyczała obiekt.
WARUNKOWE UŻYCZENIE
Kompleks rekreacyjno-kolonijny w Rutkach uruchomiono trzydzieści lat temu. Jego właścicielem był olsztyński oddział Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. W trakcie zarządzania nieruchomością, członkom TPD, przy pomocy m.in. wojska i mieszkańców gminy Pasym, udało się rozbudować bazę kolonijną. Obok budynku dawnej szkoły powstał pawilon hotelowy, cały teren ogrodzono, baza zyskała linię telefoniczną i energetyczną. Co roku w wakacje organizowano tam kolonie i zielone szkoły. Po raz ostatni dzieci wypoczywały w Rutkach w roku 1989. Problemy zaczęły się rok później, kiedy to nieruchomość, podobnie jak wiele innych tego typu obiektów, skomunalizowano i ośrodek stał się własnością pasymskiego samorządu. Olsztyński zarząd TPD początkowo nie zdawał sobie sprawy, że nie jest już właścicielem ośrodka. Starania o jego ponowne przejęcie zaczął podejmować dopiero w roku 2002. Najpierw działacze towarzystwa występowali do gminy o prawo użytkowania wieczystego gruntu i własności budynków. Władze samorządowe Pasymia, powołując się na obowiązujące procedury zażądały jednak od przedstawicieli TPD dokumentu potwierdzającego fakt rozbudowy ośrodka, dokonanej wcześniej przez towarzystwo. Ponieważ pisemnej zgody na przeprowadzenie prac budowlanych nigdzie nie udało się znaleźć, użyczenie wieczyste okazało się niemożliwe. Zarząd TPD postanowił jednak mimo wszystko nie rezygnować i w 2003 roku poprosił o przekazanie ośrodka w formie darowizny. Gmina odmówiła, powołując się na przykłady innych nieruchomości, które przekazane w prywatne ręce obróciły się w ruinę. Dopiero w 2005 roku samorząd zawarł z towarzystwem umowę użyczenia ośrodka. Postawił jednak warunek: jeśli w ciągu dwóch lat nie zostanie on uruchomiony, użyczenie staje się nieważne.
DAJCIE NAM TRZY LATA
Termin dany władzom stowarzyszenia przez gminę minął 30 sierpnia. Ośrodek nadal nie doczekał się remontu. Podczas ostatniej sesji Rady Gminy prezes olsztyńskiego oddziału TPD Leszek Kirzenkowski tłumaczył radnym, dlaczego jego organizacji w ciągu dwóch lat nie udało się wznowić w Rutkach letnich turnusów.
- Pieniądze z Unii, na które liczyliśmy były w tym okresie nie do zdobycia. Nie mieliśmy nawet szansy na złożenie projektu, ponieważ dotychczasowe programy przewidywały jedynie środki na budowę podobnych obiektów, nie zaś na ich wyposażenie - wyjaśniał prezes. Do radnych zwrócił się z prośbą o przedłużenie okresu użyczenia o trzy lata. Zapewnił, że w tym czasie TPD spróbuje ubiegać się o pieniądze w ramach nowych programów europejskich.
- W przygotowaniu projektu pomogą nam fachowcy z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Mamy plan, żeby w Rutkach uruchomić duży, całoroczny
kompleks kolonijno-wypoczynkowy. Na to potrzebujemy około 3 mln złotych. Jednak abyśmy mogli ubiegać się o te środki musimy dysponować tytułem prawnym nieruchomości - tłumaczył Leszek Kirzenkowski. Dodał, że to ze strony towarzystwa ostatnia próba zagospodarowania ośrodka.
- Jeśli się nie uda, przyjadę do Państwa i przeproszę, że tak długo nadwerężałem waszą cierpliwość - obiecał prezes.
NIE MOŻEMY CZEKAĆ
Zapewnieniom Kirzenkowskiego nie dali wiary radni ani burmistrz Bernard Mius. Radny Mieczysław Żyra stwierdził, że dalsze czekanie, aż towarzystwo pozyska środki na remont sprawi, że ośrodek podzieli los dawnego Uniwersytetu Ludowego w Rudziskach Pasymskich, który obrócił się w ruinę.
- Trudno czekać, bo za półtora roku główny budynek zostanie bez dachu - ostrzegał radny Żyra. Z kolei Bernard Mius wytknął prezesowi
Kirzenkowskiemu, że w ciągu ostatnich dwóch lat stowarzyszenie nie zrobiło nic, żeby zabezpieczyć obiekt przed dewastacją i kradzieżami.
- Kiedy ostatnio oglądałem ośrodek, jako gospodarz tej gminy byłem zaskoczony, jak szybko popada on w ruinę - mówił burmistrz.
Ostatecznie pasymska rada jednogłośnie przyjęła uchwałę o wygaśnięciu umowy użyczenia nieruchomości. Jakie będą jej dalsze losy? Burmistrz Mius zapewnia, że samorząd ma już kilka wariantów wykorzystania obiektu. Podkreśla, że zależy mu na tym, aby służył on celom publicznym.
- Sprzedaż w prywatne ręce na razie traktujemy jako ostateczność - mówi Bernard Mius.
Wojciech Kułakowski