Ten rok przynosi liczne sukcesy dla Tomasza Nysztala - utytułowanego wędkarza z naszego miasta. Po srebrnym medalu z drużyną w MŚ w Wędkarstwie Podlodowym, statuetce Juranda, przyszedł czas na nagrodę przyznaną przez Ministra Sportu i Turystyki.
Reprezentacja Polski w wędkarstwie podlodowym, której kapitanem jest szczytnianin, otrzymała nagrodę Ministra Sportu i Turystyki. Doceniono w ten sposób zajęcie 2. miejsca w niedawnych MŚ organizowanych przez Ukrainę. Jest to kolejne tegoroczne wyróżnienie dla szczycieńskiego wędkarza. Przypomnijmy, że Tomasz Nysztal głosami czytelników „Kurka” zajął 3. miejsce w sportowym plebiscycie organizowanym przez nasz tygodnik.
SPŁAWIKOWE POCZĄTKI
Przygoda pana Tomasza z wędkarstwem rozpoczęła się około 35 lat temu, kiedy małego jeszcze chłopca ojciec zabierał na pobliskie jeziora i rzeczki. Później swoją pasję kontynuował w nieistniejącym już kole wędkarskim „Sum”, następnie zaś w „Odrodzeniu”. Od 1985 roku bierze udział w zawodach wędkarskich. Na początku łowił na spławik, ale z upływem lat zaczął startować w zawodach podlodowych. Najpierw były to imprezy o zasięgu lokalnym, później- rangi mistrzostw okręgu i kraju. Na początku 2000 roku na jeziorze Sasek Wielki po raz pierwszy został mistrzem Polski w zawodach podlodowych, a latem tego samego roku zajął drugie miejsce indywidualnie w klubowych MP w wędkarstwie spławikowym. Od tego czasu stawał na podium zawodów różnej rangi blisko 150 razy. W czasie dotychczasowej kariery wywalczył 10 medali mistrza Polski i 4 medale Mistrzostw Świata. Dzięki swojej ciężkiej pracy, doświadczeniu i zaangażowaniu od 4 lat jest kapitanem reprezentacji Polski w wędkarstwie podlodowym. Zawirowania sportowe spowodowały, że startuje w klubie o wdzięcznej nazwie Robaczki Liwi Tarnów, gdzie większość zawodników to reprezentanci kraju.
CZAS I PIENIĄDZ
- Do zeszłorocznych mistrzostw świata na jeziorze Rhinelander w stanie Wisconsin w USA przygotowania zaczęliśmy już pół roku wcześniej – mówi kapitan reprezentacji Polski.
- Nawiązaliśmy kontakty z Polakami startującymi w Grand Prix w Stanach, którzy bardzo nam pomogli, pokazując na GPS-ie, gdzie mamy łowić.
Amerykanie mieli już wszystko dokładnie rozpracowane. Dzięki pomocy Polonusów reprezentacja na tych MŚ zajęła drugie miejsce, a Tomasz Nysztal indywidualnie był trzeci. Jadąc do USA, każdy zawodnik musiał wyłożyć ze swojej kieszeni po 5 tys. zł, pomimo że Ministerstwo Sportu finansuje drużynę narodową.
- Nasza reprezentacja, wśród tych łowiących ryby zdobywa najwięcej medali – chwali się pan Tomasz.
Jak twierdzi nasz rozmówca, gospodarzom zawodów najczęściej „pomagają ściany”. Uwaga ta dotyczy m.in. mistrzostw przeprowadzonych w Rosji. Dochodzą do tego złośliwości ze strony organizatorów.
- W USA mieliśmy przygotowaną zanętę, co łączyło się z załatwieniem licznych pozwoleń sanitarnych. W sumie kosztowało nas to 5 tys. zł, a gospodarze tuż przed zawodami zabronili jej stosować i po raz pierwszy impreza odbyła się bez używania zanęty – mówi nasz wędkarz.Na tych mistrzostwach w ciągu trzech godzin wywiercił bagatela około 150 otworów w lodzie o grubości 80 cm. - Koledzy się śmieli, że przekroiłem pół kilometra jeziora – wspomina wędkarz.
Start w ostatnich mistrzostwach globu, w których wywalczył wraz z drużyną srebro, do końca był niepewny. W drodze na imprezę naszym reprezentantom zepsuł się samochód, którego naprawa w Kijowie kosztowała aż 16 tys. zł.
- Tylko ludziom dobrej woli zawdzięczamy, że wzięliśmy udział w MŚ i zdobyliśmy srebrny medal drużynowo – wspomina pan Tomasz.
LUBI NIEPRZEWIDYWALNOŚĆ
Tomasz Nysztal zdradza nam, że najbardziej lubi łowić ryby, które są nieprzewidywalne w swoim zachowaniu, jak na przykład sieja. Ryba ta złapana na wędkę wspaniale walczy i trzeba mieć odpowiednie umiejętności i technikę, żeby ją wyciągnąć na powierzchnię wody. Uwielbia też lina, ale już szczególnie przygotowanego ... w śmietanie.
Kapitan reprezentacji Polski to człowiek bardzo zajęty. Poniedziałki, wtorki i środy zajmuje mu praca w prowadzonym przez niego sklepie oraz produkcja zanęty, czwartek i piątek są dniami przeznaczonymi na treningi, a soboty i niedziele to najczęściej zawody. Gdy przypadkiem znajdzie wolny czas, przeznacza go na sprawy związane z wędkarstwem. I tak na przykład w zeszłym roku latem pomagał reprezentacji kadetów na MŚ we Włoszech. Zdążył też nagrać kilka instruktażowych filmów o wędkarstwie z jezior Brajniki i Świętajno oraz z Sasku Małego i Śniardw dla Telewizji Trwam.
PASJA I TOLERANCJA
W jego ślady podaża syn Bartosz. Mimo młodego wieku ma już sukcesy - mistrzostwo Polski kadetów w wędkarstwie spławikowym i udział w kadrze narodowej U-18. Mężczyzn podobnymi pasjami trudniej jest zarażać kobiety, które nie zawsze przychylnym okiem patrzą na dłuższe nieobecności w domu swoich mężów. Jak na to reaguje jego małżonka?
- Cieszę się, że moje hobby i pasję przyjmuje ze zrozumieniem – podsumowuje nasz mistrz.
(iz)/fot. archiwum