Sytuacja w Miejskim Klubie Sportowym staje się dramatyczna. Kolejne spotkania ligowe wszystkich grup wiekowych, nie tylko seniorów, stanęły pod znakiem zapytania. – Dalsze uczestniczenie zespołów MKS Szczytno w rundzie jesiennej stało się niemożliwe – twierdzi prezes klubu Jacek Piórkowski.
PREZES NIE CHCE MÓWIĆ, TYLKO PISZE
Wszystko wskazuje na to, że oddanie walkoweru w meczu wyjazdowym z Olimpią Elbląg nie było drobnym epizodem w życiu szczycieńskiego klubu. Piłkarze i trenerzy są zaszokowani postawą władz MKS-u, które nie udzielają im żadnych informacji. Jak pisaliśmy w poprzednim numerze, o tym, że nie wyjadą do Elbląga dowiedzieli się tuż przed planowanym odjazdem. Powodem miały być kłopoty finansowe, ale oficjalnie nikt tego nie potwierdził. Dopiero w minioną niedzielę poznaliśmy stanowisko prezesa klubu Jacka Piórkowskiego, który do tej pory milczał. W wydanym oświadczeniu pisze, że bezpośrednią przyczyną odwołania wyjazdu seniorów do Elbląga była rezygnacja z pracy w pięcioosobowym zarządzie klubu trzech jego członków (Świerczewskiego, Kaszubowskiego i Arciszewskiego). To zdezorganizowało pracę klubu i uniemożliwia mu jako prezesowi podejmowanie jakichkolwiek działań.
„… dalsze uczestniczenie zespołów MKS Szczytno w rundzie jesiennej sezonu 2009/10 stało się niemożliwe” – pisze prezes Piórkowski. Dalej informuje o zwołaniu na dzień 12 października nadzwyczajnego walnego zebrania członków klubu. Nie szczędzi też uszczypliwości „niektórym trenerom pracującym z kadrą seniorów, których wyniki pracy nie zawsze są wprost proporcjonalne do ich zarobków, a wola walki trenera dotyczy głównie ustalania wysokości własnej pensji”. Na koniec rozbrajająco tłumaczy przyczyny, dla których w ostatnim czasie nie odbierał telefonów od lokalnych mediów: „… funkcja prezesa MKS Szczytno jest funkcją społeczną, opartą na zamiłowaniu do piłki nożnej (…), na co dzień zaś pracuję w zupełnie innej – czasochłonnej branży, która uniemożliwia mi pełną dyspozycyjność wobec Państwa”.
Na rozmowę prezes Piórkowski nie chce się zgodzić, tłumacząc to tym, że teraz musi starannie ważyć każde słowo.
TO TCHÓRZOSTWO
- To szczyt bezczelności – komentuje finansowy wątek oświadczenia trener Tadeusz Sosnowski. Nie ma wątpliwości, że słowa prezesa dotyczą jego. – Opowiada brednie. Przecież dopiero po roku wypłacił mi zaległe pieniądze, i to z wielkimi oporami. Dodaje, że lepsze warunki organizacyjne panowały w „A”-klasowej drużynie z Leman, którą prowadził przed objęciem MKS-u.
Zdaniem Sosnowskiego, po oddaniu walkowerem meczu w Elblągu prezes próbuje teraz winę zrzucić z siebie na innych. – To zwykłe tchórzostwo. Po tym, co się stało nie spotkał się ze mną ani zawodnikami, aby wytłumaczyć swoją decyzję. Przyjeżdża na stadion jak już nikogo nie ma.
Trener przyznaje, że chciał już zrezygnować z funkcji: - Miałem taki zamiar, żeby to wszystko rzucić, ale chłopaków mi szkoda. Umówiłem się z nimi, że nie będziemy przejmować się tym, co dzieje się w klubie, tylko robić to, co do nas należy. Będziemy grać, dopóki kibice będą chcieli przychodzić na nasze mecze.
* * *
Ciekawi byliśmy, co na temat aktualnej sytuacji w MKS-ie sądzą burmistrz Danuta Górska i starosta Jarosław Matłach, którzy, jak mówi statut, są honorowymi prezesami klubu. O opinię zapytaliśmy też długoletniego działacza i trenera piłki nożnej, radnego Zdzisława Moczydłowskiego.
Danuta Górska, burmistrz Szczytno
NIEPOKOJĄCA SYTUACJA
- Z niepokojem obserwuję to, co dzieje się w tym klubie, ale jako burmistrz nie mam na to wpływu – mówi na wstępie Danuta Górska. – Klub ma co prawda w nazwie słowo „miejski”, ale funkcjonuje na zasadzie stowarzyszenia i nie podlega samorządowi.
- Jakaś zależność jednak jest, bo z kasy miejskiej otrzymuje on co roku dofinansowanie.
- Tak jak pozostałe stowarzyszenia, które składają do nas swoje projekty. Pieniądze, zgodnie z przepisami, mogą iść tylko na szkolenie grup dziecięco-młodzieżowych. Na funkcjonowanie drużyny seniorów klub powinien szukać środków wśród sponsorów czy ubiegać się o fundusze unijne.
- Do tej pory MKS otrzymał z kasy miasta 60 tys. zł z ogólnej przyznanej mu w tym roku puli 90 tys. zł. Podobno to może być przyczyną kłopotów finansowych.
- Zasada jest taka, że całą pulę wypłacamy w trzech transzach. Warunkiem wypłacenia kolejnej jest rozliczenie się z poprzedniej. Do tej pory zarząd klubu rozliczył się tylko z pierwszej transzy. Czekamy na drugie sprawozdanie i wtedy, jeśli nie będzie uwag, wypłacimy pozostałe środki. Taka jest procedura.
- Czy jako burmistrz nie powinna jednak pani zainicjować działań zmierzających do uzdrowienia sytuacji w klubie. Szkoli on przecież młodych mieszkańców naszego miasta?
- Najpierw poczekam na wyniki kontroli finansowej, która jest aktualnie prowadzona w MKS-ie. To będzie miało wpływ na ewentualne dotowanie klubu w przyszłości. Uważam jednak, że nie można wszystkiego sprowadzać do pieniędzy. W klubie powinna być przede wszystkim dobra atmosfera, która przyciągnie ludzi chętnych do pracy. O to w pierwszej kolejności powinni zadbać członkowie klubu.
ZDZISŁAW MOCZYDŁOWSKI, trener i działacz sportowy, radny Rady Miejskiej w Szczytnie:
GDZIE CI MĘŻCZYŹNI
- Od wielu lat jest pan związany ze szczycieńską piłką nożną. Najpierw jako piłkarz, potem trener i działacz sportowy. Jak ocenia pan aktualną sytuację w MKS-ie?
- Bardzo mnie ona niepokoi. Dziwię się przede wszystkim postawie działaczy związanych z WSPol., którzy zdominowali skład zarządu. Skoro już przyjęli na siebie taką rolę, to powinni usilnie zabiegać o pozyskiwanie środków na działalność klubu. Od lat wiadomo przecież, że pieniądze przekazywane z budżetu miasta nie są w stanie pokryć wszystkich wydatków. Skoro panowie ci nie dają sobie rady, to powinni zachować się po męsku. Otwarcie powiedzieć o problemach, a nie uciekać i chować się przed resztą.
- O kłopotach związanych z finansowaniem MKS-u słyszymy już od lat.
- Tak. Kierowanie klubem piłkarskim w dzisiejszych czasach to bardzo trudne zadanie i duże wyzwanie. Uważam, że ze względu na niemożność pozyskania poważnego sponsora większy ciężar finansowania klubu mógłby wziąć na siebie samorząd miejski. Do tej pory na sport w mieście przeznaczane jest ok. 200 tys. zł, to o połowę za mało. MKS otrzymuje z tego 90 tys. zł, a powinien dostawać co najmniej 150 tys. zł. Dzięki temu nie doszłoby do tak kompromitujących sytuacji jak wycofanie zespołu juniorów z rozgrywek ligi wojewódzkiej i żaków z finałowej rywalizacji na tym samym szczeblu.
- Dotacja z miasta może iść tylko na prowadzenie grup dziecięco-młodzieżowych. Problem niedofinansowania seniorów wciąż pozostanie aktualny.
- Z tego, co słyszałem, w innych miastach jakoś dają sobie z tym radę. Mniejsze od Szczytna miejscowości stać na utrzymanie swoich klubów w IV lidze, a my od lat skazani jesteśmy tylko na walkę o utrzymanie.
- A co pan jako radny miejski robi, żeby uzdrowić sytuację?
- Zaproponowałem na ostatnim posiedzeniu komisji, żeby zwiększyć od przyszłego roku środki przeznaczane na sport. W budżecie przekraczającym 60 mln zł, kwota 350 tys. zł nie byłaby chyba zbyt wygórowana. Wniosek przeszedł jednogłośnie. Uważam, że powinniśmy inwestować nie tylko w chodniki, drogi czy ekologię, ale także dbać o rozwój sportu i należyte wychowanie młodzieży.
JAROSŁAW MATŁACH, starosta szczycieński:
TO KPINA
- Dostrzegam, że coś niepokojącego dzieje się w klubie i bardzo nad tym ubolewam. Jeżeli zawodnicy nie mogą jechać na mecz, bo brakuje kilkuset złotych, to kpina. Poprzednie władze MKS-u też nie narzekały na nadmiar pieniędzy, ale do tak dramatycznych sytuacji nigdy nie dochodziło. Boli też to, że z klubu odchodzą zasłużeni trenerzy i piłkarze, którzy wolą reprezentować inne drużyny.
Andrzej Olszewski