Na rozległym placu postojowym w centrum Nart przez całą zimę przeleżało podejrzanie wyglądające zwałowisko ziemi o nieznanym składzie chemicznym. Miejscowi, mając z nim do czynienia na co dzień, boją się, czy nie jest ono toksyczne.
- Pryzma pojawiła się późną jesienią nie wiadomo skąd - mówi sołtys Nart Janusz Gębczyński. Przyznaje, że początkowo nie zajmował się zwałowiskiem, sądząc, że ten kto zrzucił tworzącą je substancję, wkrótce zabierze ją z powrotem. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Mijały dni, tygodnie, a nawet miesiące, lecz pryzma ciągle pozostawała na swoim miejscu. W końcu zaczęły działać zaniepokojone władze gminne i powiadomiły o tajemniczym zwałowisku szczycieńską policję.
- Obecnie prowadzone są czynności śledcze, poza tym pobrano do analizy próbkę substancji tworzącą pryzmę - informuje nas rzecznik prasowy KPP w Szczytnie sierż. Ewa Szczepanek.
Dodaje, że próbka trafiła do specjalistycznego laboratorium w Olsztynie.
Administratorem parkingu, który przylega do drogi krajowej nr 58 jest szczycieński rejon Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
- Pryzmę usuniemy, ale dopiero, gdy będzie znany jej skład - zapewnia Jerzy Tyczyński, zastępca kierownika miejscowego rejonu GDDKiA. Wyjaśnia, że po laboratoryjnej ekspertyzie będzie wiadomo, czy pryzmę można odtransportować zwykłym samochodem, czy też ze względu na jej toksyczność potrzebny okaże się specjalistyczny sprzęt.
W całej tej sprawie zastanawiające jest jedno. Nawet jeśli dziwnie wyglądającą pryzmę tworzyłaby zupełnie nieszkodliwa glina, to dlaczego musiało minąć ponad pół roku, aby wreszcie zaczęło się coś wokół tej sprawy dziać.
Marek J.Plitt/fot. M.J.Plitt