Przynajmniej do końca roku mieszkańcy Pasymia mogą się czuć bezpiecznie. Na swoim starym miejscu pozostanie posterunek policji.
Powiatowa policja zamówiła już ciężarówkę, która dokładnie 31 marca miała przewieźć wyposażenie pasymskiego posterunku do nowej siedziby w... Jedwabnie, ale z transportu nie skorzystała. Ciągnący się od jesieni ubiegłego roku konflikt między policją, a burmistrz Pasymia Lucyną Kobylińską, "rzutem na taśmę" został zażegnany, przynajmniej do końca roku.
Przypomnijmy, że bój szedł o pomieszczenia, a następnie o pieniądze. Policja bowiem dzierżawi pomieszczenia w pasymskim ratuszu, dotychczas płacąc za to groszową stawkę. Burmistrz Kobylińska bez żadnej "gry wstępnej" umowę dzierżawy wypowiedziała, a grać zaczęła później.
Pierwszym "ustępstwem" ze strony Kobylińskiej było danie policjantom alternatywy: pomieszczenia zostaną, ale za większe pieniądze. No i negocjowano, z udziałem władz wojewódzkich policji i wojewody nawet. Gmina żądała stawki 10 zł za m2, policja była skłonna zapłacić 4 zł, bo więcej środków na taki cel nie było w budżecie powiatowej komendy zabezpieczonych.
Ostatecznie jednak, w drodze dalszych negocjacji, w ostatniej niemal chwili przed upływem okresu wypowiedzenia (1 kwietnia), doszło do porozumienia: Policja zapłaci po 6 zł, a samorząd nie będzie się upominał o swoje, przynajmniej do końca roku. Później należy się spodziewać renegocjacji stawki. Komenda wojewódzka, choć zgodziła się na obecne warunki, to jednak powiatowej jednostce pieniędzy więcej nie dała.
- Konieczne będą przesunięcia. Trudno obecnie przewidzieć na co nam zabraknie, na paliwo, czy na coś innego, ale zabraknie na pewno - podsumowuje kilkumiesięczny bój komendant powiatowy Jarosław Markun. - Najważniejsze jednak, że mamy ten spór za sobą, bo sam nie wyobrażałem sobie, by taka gmina jak Pasym miała zostać bez posterunku.
(hab)
2004.04.07