W sobotę Sandomierz był gospodarzem Pucharu Polski Polskiego Związku Karate Kontaktowego. Do rywalizacji przystąpiło 276 zawodników z 34 klubów, w tym pięcioro z Szczycieńskiego Klubu Kyokushin Karate.

Pięć medali w Pucharze Polski
Trener Piotr Zembrzuski i jego pięcioro podopiecznych wrócili z Sandomierza w dobrych humorach

Sezon startowy u karateków rozkręcił się już na dobre. Zawodnicy Szczycieńskiego Klubu Kyokushin Karate od początku września już kilkakrotnie sprawdzali swoją formę przed zbliżającymi się Mistrzostwami Świata w Japonii. Start w mieście „Ojca Mateusza” mogą również zaliczyć do udanych, bo cała piątka wróciła do Szczytna z medalami. Złoty wywalczyła Natalia Hajn, srebrny przywieźli Olaf Szempliński, Jan Rogala i Łucja Dragun, a brązowy przypadł Martynie Wiśniewskiej, która w ostatnich sekundach, rzutem na taśmę, zapewniła sobie trzecie miejsce.

- Był to kolejny sprawdzian naszych kadrowiczów, na zdecydowanie wyższym poziomie niż przed dwoma tygodniami. Nie wszystko poszło zgodnie z założeniami, ale właśnie po to są zawody kontrolne, aby przygotować się na takie sytuacje – komentuje trener Piotr Zembrzuski. - Znamy już drabinki MŚ, więc teraz czeka nas przygotowanie strategii walki pod kątem poszczególnych przeciwników – dodaje.

Dzięki dobrej postawie całej piątki SKKK zajął piąte miejsce drużynowo. Lekkich kontuzji doznali Olaf Szepliński i Natalia Hajn. Z obawy przed pogłębieniem się urazu, trener po rozmowach z zawodnikami podjął decyzję, o rezygnacji ze startu w Polish Open w Limanowej i tym samym start w Sandomierzu był ostatnim sprawdzianem przed listopadowymi MŚ.

NIE DOSTANĄ MEDALU BEZ WALKI

Olaf Szempliński (z lewej) tym razem musiał zadowolić się srebrnym medalem

Władze PZKK wprowadziły przepis, mówiący o tym, że w Pucharze Polski musi odbyć się walka o trzecie miejsce, po to, żeby uniknąć sytuacji, w której zawodnik nie wygra nawet jednej walki, a mimo to otrzymuje medal. - Tak jak niestety jest w wielu innych organizacjach. Dzieje się tak, ponieważ w Polsce odbywa się bardzo dużo turniejów i często do danej kategorii zgłasza się zbyt mało chętnych – zauważa Piotr Zembrzuski

(z)