Władze województwa zarejestrowały już nową spółkę mającą się ubiegać o środki unijne na uruchomienie lotniska w Szymanach. O jej najbliższych planach poinformował szczycieńskich samorządowców pilotujący ten temat Witold Wróblewski. Wśród największych zagrożeń dla inwestycji wymienił ewentualne protesty ekologów oraz napięte terminy związane z zabieganiem o unijne dofinansowanie. Niewykluczone są też utrudnienia ze strony poprzedniej spółki, w której głównym udziałowcem jest European Business Partners.

Plan B dla lotniska

NIEPOWAŻNY INWESTOR

Spotkanie szczycieńskich samorządowców z członkiem zarządu województwa odbyło się w miniony piątek w Urzędzie Gminy Szczytno. Witold Wróblewski tłumaczył powody, dla których władze województwa postanowiły zerwać współpracę ze spółką Port Lotniczy Mazury, której głównym udziałowcem jest EBP i założyć własną.

– Narastająca strata finansowa, którą ma spółka, kwalifikuje ją do ogłoszenia upadłości. Nie wyobrażam sobie, żeby mogła ona składać wniosek o dofinansowanie z Unii Europejskiej – mówił Witold Wroblewski. Do tego inwestor strategiczny, czyli EBP, nie wywiązał się z zobowiązań dotyczących wkładu własnego przy uzyskaniu środków unijnych. Za to, podczas sierpniowego zgromadzenia wspólników postawił warunek, że pieniądze się znajdą, jeśli samorząd województwa wyłoży 20 mln zł na roczną eksploatację lotniska, mimo że wcześniej miała to być suma o połowę mniejsza.

– To, delikatnie mówiąc, niepoważne potraktowanie tematu – komentował Wróblewski. Spółka nie uregulowała też swoich zaległości wobec wierzycieli oraz nie podjęła działań mających na celu zwiększenie zatrudnienia, do czego wcześniej się zobowiązywała. Kolejnym problemem okazał się także brak dokumentów niezbędnych do ubiegania się o fundusze z unii – raportu oddziaływania na środowisko i studium wykonalności. Stąd, jak uzasadniał Wróblewski, konieczne okazało się uruchomienie planu B dla lotniska, bo niepodjęcie działań groziłoby fiaskiem inwestycji, zwłaszcza że umowa na jej dofinansowanie musi być podpisana do grudnia 2013 roku.

CZAS GONI

Nowa spółka jest już zarejestrowana w KRS, a jej prezesem został Leszek Krawczyk.

– Wybudował on lotniska w Łodzi i Wrocławiu. To praktyk, który proces inwestycyjny przeszedł na własnej skórze – rekomendował go Wróblewski. Jak informował, wypowiedziano już umowę dzierżawy spółce Porty Lotnicze Mazury, przygotowywane jest też wystąpienie do Urzędu Lotnictwa Cywilnego o zmianę zarządzającego lotniskiem. Nowa spółka musi teraz przygotować raport oddziaływania na środowisko i studium wykonalności. W listopadzie ma być ogłoszony przetarg na te dokumenty. Wiadomo także, jak mają wyglądać inwestycje na samym lotnisku. W planach jest wydłużenie drogi startowej, tak by mogły tu lądować samoloty czarterowe, budowa parkingów, lądowiska dla helikopterów oraz modułowego terminalu z możliwością jego późniejszej rozbudowy. Konieczne będzie też zbudowanie dróg dojazdowych oraz sieci wodno-kanalizacyjnej. Główną przeszkodą w realizacji zamierzeń, zdaniem władz województwa, mogą być protesty ekologów, bo lotnisko leży w obszarze objętym programem Natura 2000.

– Jeśli ekolodzy wyjdą ze swoimi armatami, to wiemy, że możemy tego nie zrealizować – przyznawał członek zarządu województwa. Kolejna trudność do pokonania to dotrzymanie terminów – inwestycja musi być zrealizowana i rozliczona do czerwca 2015 roku.

– Czasu naprawdę nie ma i trzeba to realizować w dużym tempie – mówił Wróblewski.

CZY BĘDĄ PRZESZKADZAĆ?

Uczestników spotkania interesowało to, czy planów samorządu województwa nie pokrzyżuje poprzednia spółka, podejmując działania mogące blokować inwestycję. Wróblewski przyznawał, że istnieje taka obawa, bo Port Lotniczy Mazury w tej chwili zarządza lotniskiem.

– Spółka wpłaciła 250 tys. zł zaległego czynszu za dzierżawę i na pewno nie zrobiła tego po to, by te pieniądze wyrzucić w błoto, tylko ma tym jakiś cel. Jak jednak zaznaczył, nie ma obaw co do samego cyklu inwestycyjnego, bo samorząd będący właścicielem terenu lotniska jest beneficjantem środków potrzebnych na realizację zadania.

Tymczasem władze Portu Lotniczego Mazury nie składają broni. Rozsyłają do samorządów listy z prośbą o poparcie spółki. Pismo takie trafiło kilka tygodni temu do Dźwierzut.

– Kiedy się o tym dowiedzieliśmy, to włosy nam stanęły na głowie. Jak może totalny bankrut mający 11 mln strat robić coś takiego? – nie krył oburzenia towarzyszący Wróblewskiemu Jan Śmietanko, zastępca dyrektora Departamentu Infrastruktury i Geodezji UM.

Ewa Kułakowska