CIĘŻARÓWKA NA TORACH

Pod Paragrafem

Niespodziewanie obfite opady śniegu, którymi uraczyła nas pogoda w poniedziałek 17 listopada, stały się przyczyną prawdziwej "plagi" kolizji na drogach. Tylko w godzinach od 12 do 18 szczycieńska policja odnotowała informacje o pięciu samochodowych lądowaniach w rowach i dwóch stłuczkach.

12:04 - pierwsze "śnieżne" zdarzenie drogowe - za Pasymiem, na granicy z rejonem działania policji olsztyńskiej ląduje w rowie peugeot boxer

13:26 - polonez i volkswagen golf "stukają" się na skrzyżowaniu ulic Chrobrego i 3 Maja w Szczytnie

13:50 - na trasie Spychowo-Rozogi dachuje, a następnie ląduje w rowie fiat cinquecento

13:52 - jadący ulicą Ostrołęcką volkswagen candy wjeżdża do rowu

Po godzinie 14.00 samochód ciężarowy jadący w kierunku Szczytna wpadł w poślizg na przejeździe kolejowym w Jerutach. Wjechał na tory i po przejechaniu kilkunastu metrów zatarasował na trzy godziny ruch drogowy i kolejowy. Sytuacja zaczęła wyglądać groźnie, gdy od strony Szczytna nadjeżdżał pociąg. Wszystko jednak było pod kontrolą. Kolejarze zostali poinformowani o wypadku, zatrzymali pociąg przed przejazdem i podstawili z drugiej strony zastępczy. Tym sposobem pasażerowie dotarli do celu tylko z niewielkim opóźnieniem.

14:12 - na trasie Szczytno-Występ w rowie zatrzymuje się ford fiesta

16:40 - na głównym skrzyżowaniu ze światłami w Szczytnie audi zderza się z moskwiczem

16:52 - Jedwabno - kierowca mana wpada w poślizg i robi sobie dłuższy przystanek w rowie

Szczęśliwie we wszystkich tych zdarzeniach nikt nie odniósł obrażeń.

- Oczywista przyczyna poniedziałkowych kolizji to niedostosowanie prędkości auta do warunków atmosferycznych. Duże znaczenie ma też nieostrożność i przecenianie swoich zdolności jako kierowcy - podsumowuje poniedziałkowe zamieszanie na drogach rzecznik prasowy KPP Daniel Filipowicz.

TRAGICZNA PRZEJAŻDŻKA

Do tragicznego wypadku doszło w sobotnią noc 8 listopada w Spychowie. Jadący hondą Łukasz P. zlekceważył obowiązujące na tej trasie ograniczenie prędkości do 40 km. Rozpędzony wypadł z łuku drogi, zjechał na prawe pobocze i uderzył w ścianę budynku. Osiemnastolatek nie posiadał uprawnień do jazdy i jechał bez kasku. Z urazem głowy trafił na szczycieński OIOM, ale nie udało się uratować mu życia. Zmarł po dwóch dniach.

ZNÓW BOMBA W WIELBARKU

We wtorek 11 listopada wielbarscy policjanci zostali wezwani do domu 44-letniego mężczyzny, który zaczął się awanturować i rozbijać domowe sprzęty. Gdy agresywny mężczyzna usłyszał, że żona wzywa mundurowe wsparcie, postanowił jak najszybciej dać nogę. Zanim jednak uciekł, zagroził żonie, że po powrocie wysadzi ją w powietrze. Przestraszona kobieta opowiedziała o tym stróżom prawa, a ci potraktowali serio pogróżki mężczyzny i rozpoczęli przeszukanie. W przydomowej szopce znaleźli plastikową torbę, a w niej podejrzane urządzenie. Na miejsce przybyli policyjni specjaliści z Olsztyna, na wszelki wypadek wezwano też straż pożarną i pogotowie. Znalezisko faktycznie okazało się domowej roboty bombą.

Kilka dni po tym wydarzeniu zastosowano trzymiesięczny areszt wobec Marka K. i jego znajomego Ryszarda B. Pierwszy odpowie za posiadanie urządzenia wybuchowego, drugiemu zarzuca się jego wytworzenie. Każdemu z nich grozi do ośmiu lat więzienia.

Nie jest to pierwszy "bombowy" przypadek w tej miejscowości. W połowie września pocisk z czynnym materiałem wybuchowym ktoś podłożył na wielbarskim posterunku policji.

ZARZUT W SPRAWIE "KANI"

Szczycieńska policja wstępnie ustaliła przyczyny pożaru w hotelu "Kania" w piątek 7 listopada. Dzień później Zbigniewowi S., który opalał w hotelu okna, postawiono zarzut "przynajmniej częściowego i przynajmniej nieumyślnego" spowodowania pożaru. Za to przestępstwo grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Jak jednak zaznacza policja, wykonywane obecnie ekspertyzy biegłych mogą stwierdzić inne przyczyny lub zmienić kwalifikację prawną zarzucanego mężczyźnie czynu.

POTRĄCENIA PIESZYCH

* Do szpitala wojewódzkiego trafił dziewięciolatek, który w bardzo ryzykowny sposób chciał przejść przez jezdnię w Niedźwiedziach (gm. Szczytno). W środę 12 listopada Artur S. wracał do domu autobusem. Wysiadł na przystanku i wyszedł zza autobusu wprost pod przejeżdżającego drugim pasem fiata 126p, kierowanego przez Arkadiusza S. Chłopiec rozbił sobie głowę i doznał urazu czaszki.

* Dwa dni później został potrącony przez samochód 58-letni mężczyzna. Podążał wieczorową porą chodnikiem w Lemanach i niespodziewanie wszedł na jezdnię. Kierowca nadjeżdżającego z naprzeciwka żuka Włodzimierz B., musiał zjechać na lewy pas drogi, żeby ominąć pieszego. Swoim działaniem nie uchronił jednak nieostrożnego przechodnia. Henryk O. dostał się pod koła innego samochodu, tym razem osobowego, który próbował uniknąć zderzenia z żukiem. Pieszy doznał lekkich obrażeń. Policja poszukuje teraz kierowcy, który zbiegł z miejsca zdarzenia. Wiadomo tylko tyle, że jego auto miało ciemny kolor.

PŁONĄ SADZE

Zimno znów daje się we znaki, każdy chciałby spędzać zimowy czas w cieplutkim mieszkaniu. W tym tygodniu aż trzy razy próby ogrzania domu zakończyły się pożarem sadz.

W poniedziałek 10 listopada zapaliły się one w kominach budynków na ulicy Nauczycielskiej, w czwartek - na ul. Żeromskiego, a dzień później w Korpelach.

2003.11.19