WYBUCH GAZU W BLOKU
Mieszkańcy bloku przy ul. Chrobrego długo jeszcze będą wspominać pełną grozy noc z 9 na 10 listopada. Około godz. 2:30 w dwupokojowym mieszkaniu na III piętrze tego budynku doszło do wybuchu gazu wydobywającego się z kuchenki.
Lokator mieszkania 32-letni Adam K. trafił do szpitala z rozległymi oparzeniami głowy, twarzy i kończyn. Po dwunastu godzinach od zdarzenia lekarze oceniali jego stan jako poważny. Przebywa na oddziale chirurgicznym z oparzeniami II i miejscami III stopnia. Na razie trudno jest stwierdzić jak głębokie są rany, wiadomo już jednak na pewno, że czeka go długotrwałe leczenie.
Wybuch gazu zniszczył domowe sprzęty i ścianę działową między kuchnią i łazienką. Uszkodził też zewnętrzną ścianę z oknem balkonowym. Zaalarmowane w nocy pogotowie gazownicze odcięło dopływ gazu do mieszkania. Na miejsce zdarzenia przybyli też strażacy, policja, przedstawiciel Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego i inspektor Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Mieszkańcy wrócili do domów, gdy stwierdzono, że wybuch nie naruszył konstrukcji bloku. Rano pracownicy spółdzielni mieszkaniowej rozpoczęli remont ściany z oknem balkonowym.
Można mówić o szczęściu w nieszczęściu, ponieważ w czasie wybuchu w mieszkaniu nie przebywała żona i dzieci poparzonego mężczyzny. Możliwe przyczyny wybuchu - iskra z papierosa lub z włącznika światła - ustala policja.
* * *
"Gazowy" wypadek miał miejsce w sobotę 1 listopada w Pełtach (w pobliżu granicy z powiatem ostrołęckim). W piwnicy budynku rodzinnego wybuchła wtedy butla gazowa. Do szpitala trafiło dziesięć osób. Wybuch zniszczył dom, który nie nadaje się już do zamieszkania.
WYPADEK NA DRODZE
We wtorek 4 listopada doszło do niebezpiecznego wypadku na trasie Linowo-Dźwierzuty. Jego przyczyną było niedostosowanie prędkości jazdy do niekorzystnych warunków pogodowych. Kierujący oplem corsą Jerzy K. z Linowa wpadł w poślizg na mokrej drodze i uderzył w przydrożne drzewo. Strażacy wyciągnęli zakleszczonego kierowcę używając specjalistycznego sprzętu - nożyc i rozpieracza. Mężczyzna trafił do szpitala ze złamaną nogą.
POŻAR FERMY
Ponad pięć tysięcy młodych indyków udusiło się podczas pożaru fermy drobiu w Burdągu. W środę 5 listopada zapaliła się ściółka w jednej z hal. Najpierw pracownicy fermy, a później już strażacy ze Szczytna wraz z ochotnikami z Jedwabna i Pasymia gasili pożar i walczyli z dymem, by nie przedostał się do innych pomieszczeń z ptakami. Udało im się uratować ponad 210 indyków. Właściciel wycenił swą stratę na ponad 50 tys. zł.
ŁOWY BEZ UPRAWNIEŃ
W piątek 7 listopada policjanci otrzymali zgłoszenie o podejrzanych odgłosach strzałów dobiegających z okolicy Korpel. Na miejscu spotkali dwóch mężczyzn, a w bagażniku ich mercedesa skórę i mięso ustrzelonego koziołka. Okazało się, że myśliwi, choć zaopatrzeni w długą broń i pozwolenia na jej posiadanie, nie mieli uprawnień do polowania. Jeden z zatrzymanych mężczyzn Jan K. jest żołnierzem zawodowym, ze swych przewinień będzie więc tłumaczył się przed żandarmerią. Drugiemu, Kazimierzowi M. sprawiedliwość wymierzy sąd.
* Za nielegalne połowy odpowie 49-letni Jan D. W niedzielny poranek 9 listopada wybrał się na połowy nad jezioro Świętajno. Byłyby to "taaaaakie ryby", gdyby nie strażnicy. Stwierdzili, że wodny "myśliwy" nie posiada uprawnień.
ZAPOMINALSCY WŁAŚCICIELE
* W czwartek 6 listopada z zaparkowanego przy ul. Chrobrego opla astry ulotnił się wart 500 zł odtwarzacz płyt kompaktowych. Właściciel zostawił samochód nie zamykając go.
* Szóstego listopada inny zapominalski kierowca zostawił otwarty bus dostawczy na ul. Wielbarskiej. Gdy wrócił do auta okazało się, że nie ma już w nim wartego 2 tys. zł... młota pneumatycznego.
IMPREZOWA STRATA
W niedzielę 9 listopada ze szczycieńskiej dyskoteki "Stoker" zniknęły sterowniki świateł (sprzęt do tworzenia efektów świetlnych) i dżinsowa kurtka. Właściciel wycenił swe straty na 3200 zł.
2003.11.12