DOMOWY SADYSTA
Sąd Rejonowy w Szczytnie zastosował trzymiesięczny areszt wobec 36-letniego Jarosława K. z Marksewa. Mężczyźnie zarzuca się, że od września 2000 r. do kwietnia 2003 r. znęcał się nad żoną i czwórką dzieci. Będąc pod wpływem alkoholu obrzucał ich obelżywymi słowami, kopał i bił po całym ciele. Wyrodny mąż i ojciec groził swoim bliskim, że ich zabije, zniszczy wyposażenie gospodarstwa domowego. Maltretowana żona, nie mogąc znieść takiego traktowania, w wielkanocny poniedziałek uciekła wraz dziećmi do pobliskiego Powałczyna. U rodziny znalazła schronienie. Lecz agresywny mąż i tam ją znalazł. Jarosław K. za znęcanie się nad rodziną został już wcześniej skazany na karę 1,5 roku pozbawienia wolności. Jednakże wykonanie kary zawieszono. W kwietniu br. sąd postanowił karę odwiesić, zanim jednak ta decyzja się uprawomocniła, mąż sadysta trafił za kratki w ramach aresztu tymczasowego. Wszystko wskazuje na to, że teraz tak szybko zza nich nie wyjrzy.
PEDOFIL
Na trzy miesiące trafił do aresztu 48-letni Leszek O., podejrzany o molestowanie seksualne 5-latka. Chłopiec jest obywatelem Niemiec. Przyjechał do Polski wraz matką na dwa tygodnie. Często bawił się koło domu. Kiedy matka zorientowała się, że syn zniknął z podwórka rozpoczęła poszukiwania. Znalazła go u mieszkającego w pobliżu Leszka O., który, jak się okazało, zwabił chłopca do swojego mieszkania częstując go cukierkami. Nie jest wykluczone, iż zatrzymany mężczyzna dopuszczał się już podobnych czynów na innych.
SUROWA KARA
Sąd Rejonowy w Szczytnie na 6 lat pozbawienia wolności i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez 5 lat skazał Marka P., mieszkańca Dzierzek. Mężczyzna, jadąc we wrześniu ubr. trasą Burdąg - Jedwabno, a będąc pod wpływem alkoholu, uderzył w drzewo. W wyniku zderzenia na miejscu zginęło dwóch pasażerów pojazdu. Dwaj pozostali odnieśli ciężkie obrażenia ciała. Matka jednego z nieżyjących mężczyzn, która wniosła pozew, tytułem zadośćuczynienia otrzymała od winowajcy 4 tys. złotych.
PŁONĄCE AUTO
W sobotę 3 maja przypadkowy kierowca powiadomił straż pożarną, że na trasie Miętkie - Świętajno, tuż obok lasu płonie samochód. Mimo iż strażacy natychmiast udali się na miejsce zdarzenia, ogień rozprzestrzenił się na poszycie leśne. Pożar gasiły dwa zastępy OSP. Straty oszacowano na 20 tys. Policja ustala, kim jest właściciel spalonego opla vectry oraz jak doszło do zdarzenia.
UDERZYŁ I ZBIEGŁ
W czwartek 1 maja, przy ulicy 3 Maja w Szczytnie kierujący fordem fiestą uderzył w inne auto i zbiegł z miejsca zdarzenia. Policjanci udali się w pościg za uciekinierem. Mężczyzna został zatrzymany przy ulicy Solidarności. Okazało się, że Ireneusz S., 24-letni mieszkaniec gminy Świętajno nie miał żadnych dokumentów, na dodatek był pijany. Pasażer pojazdu, Krzysztof W. także był pod "dobrą datą". Policjanci znaleźli wewnątrz auta 6 półlitrowych butelek alkoholu bez polskich znaków akcyzy. W przeszukiwanym mieszkaniu, należącym do Ireneusza S. funkcjonariusze znaleźli sieci rybackie oraz 109 tzw. pupek, służących do kłusownictwa.
WŁAMANIE DO BIUROWCA
Świąteczny, 3-majowy dzień wykorzystali złodzieje, którzy włamali się do biurowca przy ulicy Gnieźnieńskiej w Szczytnie. Powiadomieni o zajściu policjanci ujęli 18-letniego Janusza K., który demontował zrabowane elementy z aluminium i metali kolorowych. Drugi z rabusiów uciekł. Nie na długo jednak. Został zatrzymany przez policję następnego dnia. Okazał się nim 18-letni Dariusz F. Obaj nastolatkowie są mieszkańcami Szczytna. Skradziony towar o wartości ok. 600 zł z powrotem trafił do właścicieli.
PIJANY NA DRODZE
Okazuje się, że każde miejsce jest dobre, aby uciąć sobie drzemkę, także... przejście dla pieszych. W sobotę 3 maja patrol policji, przejeżdżając ulicą Polską w Szczytnie dostrzegł leżącego na drodze człowieka. Policjanci nie mogli nawiązać z nim żadnego kontaktu, bo był kompletnie pijany. Mieczysław S., 53-letni szczytnianin hucznie obchodził świąteczny dzień, okazało się bowiem, że w wydychanym powietrzu miał prawie 3 promile alkoholu. Tak więc w objęciach Morfeusza dalej spoczywał w policyjnej izbie wytrzeźwień.
WYPADKI
Środa 30 kwietnia nieomal tragicznie zakończyłaby się dla Tadeusza Z. z Olszyn. Mężczyzna wtargnął na jezdnię wprost pod nadjeżdżającą skodę oktawię. Na szczęście skończyło się tylko na złamaniu nogi. Nierozważny pieszy trafił do szczycieńskiego szpitala, gdzie zajęto się nie tylko jego nogą, ale też pobrano krew do badania. Można było bowiem wyczuć od niego woń alkoholu. Kierowca skody Dariusz F. z Białegostoku był trzeźwy.
W czwartek 1 maja przy ulicy Piłsudskiego w Szczytnie kierujący fiatem seicento Jan D., mieszkaniec Gdańska potrącił przechodzącego przez jezdnię pieszego. Lech T. wskutek uderzenia stracił przytomność i został przewieziony do miejskiego szpitala. Kierowca fiata był trzeźwy.
2003.05.07