POŚCIG ZA MALUCHEM
W piątek 11 lipca przy ulicy Sobieszczańskiego w Szczytnie patrol policji usiłował zatrzymać do kontroli drogowej fiata 126p. Wezwanie policji zostało zignorowane, a kierowca zaczął uciekać. Funkcjonariusze udali się więc w pościg, który nie trwał zbyt długo. Kierowca porzucił bowiem auto przy ulicy Wielbarskiej, sam zaś zaszył się w garażu na terenie prywatnej posesji. Kryjówka nie była zbyt dobra, bo policjanci szybko ją odkryli. Wyszło też na jaw, dlaczego uciekinier tak bardzo boi się policyjnego munduru. Okazało się bowiem, że 21-letni Dariusz W. jest poszukiwany listem gończym, gdyż uchyla się od odbycia kary pozbawienia wolności. Nie miał przy sobie żadnych dokumentów, a prawa jazdy w ogóle nie posiada. Tak więc na jego koncie przybyło parę dodatkowych przestępstw, które ponownie doprowadzą go przed oblicze Temidy.
TRAGICZNE WAKACJE
Wakacje dla niektórych dzieciaków jeszcze na dobre się nie zaczęły, a dla 13-letniego Przemka na pewno już dobiegły końca. Teraz czeka go długotrwałe leczenie i rehabilitacja. Wszystko przez brak odpowiedzialności i wyobraźni u tych, którzy się powinni dzieckiem opiekować. Chłopiec spędzał wakacje u rodziny w Świętajnie. Feralnego dnia, 10 lipca, Przemek wybrał się z wujkiem na pole. Dla dziecka to niezła frajda popatrzeć jak się doi krowy, czy wykonuje inne prace polowe. Gdyby tylko maszyny do tych prac służące były odpowiednio zabezpieczone...
Wujek prowadził ciągnik, w którym wałek odbioru mocy praktycznie był na wierzchu. Dziecko, ciekawe jak urządzenie działa, podeszło blisko. Za blisko. Zostało wciągnięte w tryby maszyny. Chłopiec bardzo ucierpiał w tym wypadku, niemal wszystkie części ciała ma połamane. Doznał poważnego uszkodzenia czaszki. Troskliwą opieką otaczają go teraz lekarze ze szpitala wojewódzkiego w Olsztynie.
Szczycieńscy policjanci uważają, że to zdarzenie winno być przestrogą dla użytkowników wszelkich urządzeń mechanicznych, wykorzystywanych podczas prac polowych na wsi. Konsekwencje braku dbałości o odpowiednie zabezpieczenie sprzętu mogą być tragiczne. A najwyższą za to cenę płacą dzieci, których ufność, że dorośli troszczą się o ich bezpieczeństwo, często okazuje się złudna.
UCIERPIAŁ SŁUP
W piątek 11 lipca w Wesołowie, jadące z dużą prędkością audi nie wyhamowało i uderzyło w słup energetyczny. Natychmiast po zderzeniu kierowca i dwaj pasażerowie rozpłynęli się jak przysłowiowa kamfora. Przybyli na miejsce policjanci szybko wyjaśnili ich nagłe zniknięcie, okazało się bowiem, że samochód jest kradziony. Tak więc można domniemywać, że rabusie, skoro mieli siłę uciekać, wyszli z wypadku bez szwanku. Auto, jak się okazało nie będzie wymagało wielkiej naprawy. Właściciel pewnie będzie zadowolony. Zniszczony za to został słup. Siła uderzenia spowodowała, że złamał się. Padając, wyrwał kawałek ściany budynku mieszkalnego, do którego było umocowane przyłącze energetyczne. Najwięcej zatem pracy złodzieje przysporzyli zakładowi energetycznemu.
SLALOMEM PO JEZDNI
Pijany rowerzysta omal nie został rozjechany przez nadjeżdżające z dużą prędkością auto. Na szczęście kierowca wykazał się dużym refleksem i ominął mężczyznę, jadącego swym jednośladem po całej szerokości jezdni między Spychowem a Kolonią. Natychmiast po tym zawiadomił policję. Okazało się, że rowerzysta, 39-letni Jerzy G. w wydychanym powietrzu miał 2,2 promila alkoholu. Poza tym miał też spore szczęście, gdyby tak trafił na kogoś mniej spostrzegawczego...
AUTEM PO SŁUPKACH
Aż 11 słupków przy drodze w okolicach Warchałów skasował w niedzielę 13 lipca kierowca volkswagena golfa. Zaraz potem trafił w ręce policyjnego patrolu. Z badania alkotestem wynikało, że impreza, po której 22-letni Piotr F. wsiadł za kierownicę, musiała być suto zakrapiana. W wydychanym powietrzu miał bowiem 2,7 promila alkoholu. Kierowca został zatrzymany w KPP. Po wytrzeźwieniu, bardziej niż słupków, żałował pewnie swojego golfa, który w starciu z nimi nie miał szans. Żal też za utraconym prawem jazdy. A tu trzeba jeszcze dojechać przed oblicze sądu... Może rowerem?
EFEKT DYSKUSJI
Prokurator Rejonowy w Szczytnie wszczął śledztwo w sprawie pobicia z użyciem tasaka.
14 czerwca Tadeusz S. prowadził dyskusję ze swoim kolegą, Romanem K. W pewnym momencie, gdy zabrakło mu argumentów, przeszedł do rękoczynów. Chwycił za tasak i uderzał swojego kolegę gdzie popadnie. Kilkakrotnie trafił w głowę i ręce. Roman K. odniósł wiele obrażeń. Sąd Rejonowy w Szczytnie skazał nadpobudliwego mężczyznę na tymczasowe, 3-miesięczne aresztowanie. Może za kratkami, mając sporo czasu na przemyślenia, znajdzie inne, mniej drastyczne sposoby przekonywania rozmówców do swoich racji.
CEGŁY Z AUTA
Po sobotniej dyskotece 12 lipca, kilku nastolatków niespożytą energię postanowiło wyładować w mało cywilizowany sposób. Wracając fordem tranzitem, kierowanym przez 19-letniego Marcina D., rzucali w przechodniów, których na szczęście nie było jeszcze wielu... cegłami. W ich stronę poleciał też klucz do kół. "Żartownisie" zostali zatrzymani przez policyjny patrol na ulicy Żeromskiego w Szczytnie. Okazało się, że kierowca forda miał w wydychanym powietrzu niemal 2 promile alkoholu. Pozostali też trzeźwością nie grzeszyli. Kipiąca energia doprowadzi ich przed oblicze sądu.
ZAGŁUSZONA CISZA
W piątek 11 lipca, około godziny 23.00 policjanci otrzymali zgłoszenie, że w Elganowie, gmina Pasym, grupa młodych ludzi niemiłosiernie hałasuje. Funkcjonariusze na miejscu zatrzymali 5 osób, Roberta N., Dorotę M., Grzegorza O., Izabelę P. i Rafała P. Wszyscy pili piwo i zachowywali się bardzo głośno. Okazało się, że byli nietrzeźwi. Za zakłócenie ciszy nocnej odpowiedzą przed sądem.
WPROST POD SAMOCHÓD
Niefortunnie skończyła się sobota 12 lipca, dla 36-letniego Marka S. z Olszyn. Mężczyzna wtargnął nagle na jezdnię, wprost pod nadjeżdżającego volkswagena. Kierowca auta, Artur K. nie zdołał wyhamować i uderzył w pieszego. Wskutek wypadku nieostrożny przechodzień doznał obrażeń ciała i został przewieziony do szczycieńskiego szpitala. Wiadomo, że kierowca volkswagena był trzeźwy. Nie wiadomo, czy trzeźwy był Marek S., gdyż nie ma jeszcze wyników badań.
2003.07.16