OSKARŻONY GŁUCHONIEMY
W listopadzie ubiegłego roku mieszkańcami Szczytna wstrząsnęła wiadomość o zabójstwie upośledzonego umysłowo Jerzego S. Podejrzenie padło na jego znajomego, głuchoniemego Henryka M.
Po trzech miesiącach obserwacji lekarskiej, do Sądu Okręgowego w Olsztynie wpłynął akt oskarżenia. Henrykowi M. zarzuca się, że w listopadzie ubiegłego roku pozbawił życia Jerzego S., najpierw zadając mu liczne uderzenia nożem w klatkę piersiową, a na koniec podpalając umierającą ofiarę. Tragedia rozegrała się w magazynach kolejowych usytuowanych wzdłuż ul. Polnej.
Oskarżony, w przeszłości karany również za kradzież z włamaniem, czeka na proces w areszcie. Grozi mu wyrok od ośmiu do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.
NAPADLI NA TURYSTKI Z NIEMIEC
Do bandyckiego napadu doszło w miniony czwartek ok. godz. 17. Na cztery niemieckie turystki w wieku od 70 do 85 lat napadła czwórka młodych siedemnasto- i osiemnastoletnich mężczyzn. Starsze panie najpierw zostały zaczepione przez młodzieńców przy schodkach prowadzących do jeziora Małego Domowego niedaleko kościoła. "Dżentelmeni", chcąc zapewne pochwalić się znajomością obcego języka i polską życzliwością, przywitali się z paniami, mówiąc im "Guten Morgen". Ich uprzejmość okazała się jednak pozorna. Po kilku minutach ci sami młodzieńcy zaatakowali je w okolicach ul. Jeziornej, zaczęli dusić, przewrócili na ziemię kopiąc i depcząc. Gdy napad zauważył przypadkowy przechodzień, napastnicy rozbiegli się w kierunku ulic Konopnickiej i Jeziornej.
Być może okrutni młodzieńcy rzeczywiście uznają ten dzień za wyjątkowo dobry, bo udało się im umknąć z trzema torebkami, dwoma złotymi łańcuszkami, zegarkiem, ponad tysiącem euro w walucie. Turystki oceniły swoje straty na 4200 euro łącznie. Na pewno nie będą więc miło wspominać tego dnia, zwłaszcza ta, która na skutek pobicia trafiła do szpitala.
"PTASZEK" CZEKA NA WYROK
Do Sądu Rejonowego wpłynął akt oskarżenia przeciw 45-letniemu Waldemarowi M. Mieszkaniec Szczytna w październiku ubr. podpalił swoje mieszkanie w bloku przy ul. Ogrodowej. Podpalenie miało być sposobem na dokuczenie żonie, z którą oskarżony się pokłócił, a w konsekwencji stworzyło także zagrożenie dla mieszkańców całego bloku. Pamiętnego wieczoru, 14 października, Waldemar M. próbował uciec... skacząc z okna swojego mieszkania na pierwszym piętrze. Nie udało mu się jednak "wyfrunąć" i od tamtej pory siedzi w areszcie czekając na proces i wyrok. Grozi mu od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
OKAZJA CZYNI ZŁODZIEJA
W poniedziałek, 25 sierpnia spod restauracji "Mazuriana" skradziono rower górski. Niezabezpieczony jednoślad należał do barmana, który podczas pracy co jakiś czas "rzucał okiem" na dwór i sprawdzał, czy rower stoi jeszcze przed restauracją. Niestety, między jednym a drugim rzutem oka dwukołowy pojazd odjechał... z innym właścicielem.
Podobna w swych skutkach historia zdarzyła się dwa dni wcześniej. Tym razem rower należał do mężczyzny, który przyjechał na stadion, żeby sobie trochę pobiegać. Zostawił swoje dwa kółka niezabezpieczone i... do domu musiał wrócić na piechotę.
We wtorek, 26 sierpnia ofiarą złodzieja padła sprzedawczyni sklepu spożywczo-monopolowego w centrum miasta. Zajęta pracą, położyła swoją torebkę za ladą i wyszła na zaplecze. Gdy wróciła torebki już nie było.
Policjanci ostrzegają przed lekkomyślnym pozostawianiem wartościowych rzeczy w miejscach, skąd mogą szybko się ulotnić. Chodzi tu nie tylko o niezabezpieczone pojazdy, ale także portfele, torebki i plecaki pozostawiane bez opieki w pubach, dyskotekach, klubach. I ukradzione rzeczy, i złodzieja trudno jest potem odnaleźć.
ŚMIERTELNA KĄPIEL
Tragicznie zakończyła się popołudniowa kąpiel w jeziorze Łęsk (gmina Dźwierzuty). Mieszkaniec Orżyn nurkując przy molo przecenił swoje pływackie umiejętności i utopił się, zanim ktokolwiek zdołał przyjść mu z pomocą. Współużytkownicy kąpieliska, świadkowie zdarzenia, mogli już jedynie wyłowić ciało topielca, co zresztą uczynili.
COFNĄŁ W PANNY
W pobliżu dźwierzuckiej dyskoteki wycofujący swoje auto kierowca volkswagena golfa uderzył w dwie stojące w pobliżu dziewczyny. Na szczęście nic im się nie stało, a przybyła na miejsce policja ukarała nieostrożnego kierowcę mandatem.
BOCIAN - NIELOT
Dzięki współpracy mieszkańców Łatanej Wielkiej, strażaków i pracowników zakładu energetycznego, udało się ocalić życie młodemu bocianowi. Mieszkańcy zauważyli, że młody ptak kilka dni spędził w gnieździe na słupie energetycznym, nie ruszając się z miejsca. Podejrzewali, że jest osłabiony i chory, więc próbowali zwabić go na dół. Gdy to nie odniosło skutku, zawiadomili strażaków. Energetycy wyłączyli prąd, a strażacy ściągnęli na wpół żywego ptaka. Zaopiekował się nim jeden z rolników. Weterynarz przebadał ptaka i stwierdził, że bocian tak bardzo "polubił" sobie słup jedynie dlatego, że nie potrafił latać. Ocalony bociek trafi do schroniska.
PŁONĄCE SZMATY
W środę, 27 sierpnia, o trzeciej nad ranem szczycieńscy strażacy zostali wezwani do pożaru w budynku mieszkalnym przy ul. 1 Maja 38. W zejściu do piwnicy tliły się podpalone przez nieznanego sprawcę szmaty. Ogień zagaszono i wywietrzono budynek. Ze względu na nocną porę, w której doszło do zdarzenia, mogło być one bardzo niebezpieczne dla mieszkańców tego domu.
2003.09.03