Zabytkowa wieża ciśnień, jak od lat straszyła, tak nadal straszy. Miasto zamierza kwestię rozwiązać, ale samo jeszcze nie wie dokładnie - jak.

Podchody pod wieżę

Przypomnijmy, że zabytkowy obiekt kupił przed laty szczycieński przedsiębiorca za nawet nie przysłowiową, ale rzeczywistą złotówkę. Później dokupił (na poprawę zagospodarowania) skrawek gruntu wokół zabytku. Obszar prywatnego terenu widać jak na dłoni, jest bowiem wygrodzony i stanowi wyraźną enklawę w boisku Gimnazjum nr 1.

Właściciel opracował wstępny projekt architektoniczny biurowo-hotelowego budynku, który miał powstać wokół wieży ciśnień. Ta miała stanowić integralny i funkcjonalnie wykorzystany element większej całości. W międzyczasie z kopuły zabytku nadkruszony zębem czasu beton zaczął spadać całymi płatami, więc - po kilku monitach - właściciel wykonał czynności zabezpieczające, czyli zdjął resztę betonu, zostawiając wyłącznie metalowy stelaż. I na tym właściwie skończyły się "sny o potędze".

Obecnie miasto wróciło do tematu. Na początek, choć już dwukrotnie w ciągu ostatniego miesiąca, wezwało właściciela do wywiązania się z zobowiązań określonych w umowie kupna-sprzedaży i w akcie notarialnym. Wezwało bezskutecznie, bo - jak z nieoficjalnych informacji wynika - właściciel obiektu przebywa poza granicami kraju.

Teoretycznie i w zgodzie z prawem miasto może "odebrać" wieżę ciśnień właścicielowi za to, że nie wywiązał się z umowy. Nie byłoby to kłopotliwe, gdyby grunt został sprzedany w użytkowanie wieczyste.

- W przypadku pełnej własności przeprowadzenie takiego postępowania będzie niezwykle trudne - mówi Lucyna Kaliszewska z wydziału rozwoju miasta dodając, że nad problemem głowią się urzędowi prawnicy. Jeszcze w tym tygodniu mają odpowiedzieć na pytanie: co dalej?

(hab)

2003.09.24