W Rańsku w kilku domach położonych blisko jeziora systematycznie zalewane są piwnice, a na podwórzach zalega woda. Mieszkańcy tych posesji

za taki stan rzeczy obwiniają zakład rybacki Kampania Mazurska Pasym. Jego pracownicy, zdaniem poszkodowanych, w pogoni za rybą zbyt wysoko piętrzą wody strugi łączącej miejscowy akwen z jeziorem Babant.

Podtopiona wieś

W najbliższym jezioru gospodarstwie mieszka kilkupokoleniowa rodzina Poździałów, którzy osiedlili się w Rańsku już latem 1945 r. Przez kolejne dziesięciolecia wszystko było w porządku, piwnica wybudowana obok budynku mieszkalnego pozostawała cały czas sucha, ale od jakichś siedmiu lat sytuacja się zmieniła.

- Teraz, gdy nadchodzi wiosna, w piwnicy ciągle pojawia się woda - mówi senior rodu Krzysztof Poździał.

W pomieszczeniu tym trzymane są ziemniaki oraz rzadziej używane domowe sprzęty.

- Kiedyś przechowywaliśmy nawet 100 metrów kartofli, ale teraz trzymamy zaledwie kilka worków, a i to na specjalnym podwyższeniu - skarży się przedstawiciel drugiego pokolenia, Adam Poździał. Dodaje, że musiał kupić specjalną pompę, która kosztuje trochę grosza i od dobrych kilku dni, codziennie rano za jej pomocą usuwa z piwnicy całe hektolitry wody.

Tuż obok za płotem jego sąsiad Paweł Meklemberg postanowił wybudować garaż oraz niewielki budynek gospodarczy. Już wyznaczono obrys budowli, wbito w ziemię specjalne znaczniki, ale na tym prace się zatrzymały, bo przyszła woda.

- Teraz zamiast garażu mam w ogrodzie mały staw - mówi z sarkazmem pan Paweł.

Woda stoi także w podpiwiniczeniach miejscowej plebanii ewangelickiej i kilku innych domach posadowionych nieco dalej od jeziora, po drugiej stronie szosy wiodącej na Kałęczyn.

ZASTAWKA

Miejscowe Jezioro Rańskie łączy z Babantem struga biegnąca przez środek wsi. Przepływ wody regulowany jest za pomocą zastawki wybudowanej tuż przed byłym wiejskim młynem.

Dozór nad tym urządzeniem z ramienia Kampanii Mazurskiej, która gospodaruje na obu akwenach, sprawuje miejscowy rybak. Właśnie on, zdaniem zalewanych gospodarzy, jest wszystkiemu winny, bo zbyt wysoko piętrzy wodę. Ta zamiast spływać bez przeszkód do jeziora Babant jest hamowana na zastawce i przesiąka potem do ich piwnic oraz na podwórza.

O opinię w tej sprawie zwróciliśmy się do szczycieńskiego oddziału Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Z wyjaśnień tej instytucji wynika, że w pozwoleniu wodno-prawnym, wydanym dla Kampanii Mazurskiej określona jest wysokość graniczna do jakiej ów zakład może piętrzyć wodę, by nie podtapiać okolic. W ubiegłym roku ZMiUW wystosował do rybaków pismo w tej sprawie, aby pilnowali dokładniej właściwej wysokości wody, co nastąpiło wskutek skarg mieszkańców Rańska.

- Tegoroczne podtopienia niekoniecznie muszą wynikać z powodu nadmiernego piętrzenia wody w strudze - wyjaśnia pracownik ZMiUM Adam Mazur. Dodaje, że przyczyna może tkwić w niedawnych roztopach, bo nadmiar wód z trudem przesiąka do niższych warstw gleby.

Aby się przekonać czy zastawka jest prawidłowo użytkowana udaliśmy się ponownie do Rańska. Jak się okazało, wodowskaz umieszczony przy zastawce był tak brudny, że nie dało się dokonać odczytu. Dopiero po jego oczyszczeniu wyszło na jaw, że poziom wody jest za wysoki. Do tego na zastawce osiadło wiele wodorostów oraz innych zanieczyszczeń przyniesionych przez wodę, wskutek czego nie miała ona należytego odpływu. Kiedy wodorosty zostały usunięte, poziom wody w strudze stopniowo opadał, by w końcu osiągnąć wymagany w pozwoleniu wodno-prawnym poziom.

SPÓŹNIONA REAKCJA

Opisane wyżej usunięcie wodorostów, które poskutkowało znaczącym obniżeniem poziomu wody w strudze nie spowodowało jednak osuszenia piwnic w domach położonych nad Jeziorem Rańskim.

- Oczyszczenie zastawki nastąpiło zbyt późno - uważa Adam Poździał. Wysoki stan wody w strudze spowodował podniesienie się poziomu wód gruntowych i teraz trzeba dłuższego czasu, aby wszystko wróciło do normy.

Marek J.Plitt/fot. M.J.Plitt