Na dwa miesiące przed rozpoczęciem sezonu turystycznego władze Jedwabna ustaliły nowe zasady gospodarki śmieciowej. Zamiast do worków, śmieci z domków letniskowych mają teraz trafiać do pojemników, za które zapłacą właściciele posesji. To, czy nowy system się sprawdzi, w znacznej mierze będzie jednak uzależnione od dobrej woli turystów, którzy do tej pory przeważnie woleli wyrzucać odpadki do lasu.
PODRZUCANE I ROZSZARPYWANE
Kwestia odbioru śmieci z osiedli domków letniskowych nie jest problemem nowym, ale jak dotychczas żaden z samorządów powiatu nie potrafił znaleźć jego skutecznego rozwiązania. Odpadki produkowane przez właścicieli domków w sezonie letnim bardzo często lądują w lesie i przydrożnych rowach. Niewiele daje też wystawianie przez gminy i nadleśnictwa kontenerów, usytuowanych w najbardziej uczęszczanych przez turystów miejscach. Na ogół korzystają z nich nie tylko przyjezdni, ale również miejscowi, traktując pojemniki jako darmowy rezerwuar dla wszelkiej maści nieczystości. O takich przykrych widokach pisaliśmy na łamach „Kurka” wielokrotnie. Sytuacja najgorzej wygląda pod koniec sezonu. Wtedy wsie letniskowe w okolicach Szczytna, Pasymia, Świętajna i Jedwabna zamieniają się często w zaśmiecone pobojowiska, które trzeba sprzątać jeszcze długo po tym, jak autorzy bałaganu wrócą w swoje rodzinne strony. Najgorzej jest w gminie Jedwabno, która każdego lata gości na swoim terenie najliczniejsze grono turystów. Do tej pory obowiązywał tam tzw. workowy system wywozu odpadków z gospodarstw letniskowych. Każdy właściciel takiej posesji był zobowiązany do zawarcia umowy z gospodarstwem pomocniczym i zakupienia worków z logo zakładu. Raz na dwa tygodnie pracownicy gospodarstwa wywozili nieczystości. W praktyce system okazał się jednak całkowitym nieporozumieniem: worki kupowała znikoma liczba turystów, a zdecydowana ich większość wolała pozbywać się śmieci na własną rękę. Skutki takiego procederu nietrudno sobie wyobrazić.
- Są okresy, że codziennie znajdujemy w lesie jakiś worek wyładowany odpadkami. A jesteśmy przecież gminą turystyczną, dlatego czystość okolicy powinna szczególnie leżeć nam na sercu - mówi radna Elżbieta Miścierewicz-Otulakowska, na co dzień pracownik Nadleśnictwa Jedwabno. Dodaje, że worki nie sprawdziły się z jeszcze jednego powodu: zbyt rzadko wywożone wzbudzały zainteresowanie dzikich zwierząt, które w poszukiwaniu pożywienia rozrzucały śmieci w promieniu kilkudziesięciu metrów.
ŻADNYCH KONTENERÓW
W ubiegłym roku rada podjęła uchwałę o rezygnacji z systemu workowego. Pod uwagę były brane różne warianty rozwiązania problemu. Podczas ostatniej sesji kilka możliwości zorganizowania wywozu odpadków zaproponował radnym zastępca dyrektora olsztyńskiego PGM Jerzy Macek. Firma od kilku lat jest największym odbiorcą nieczystości trwałych na terenie gminy. Wicedyrektor Macek zaproponował m.in. zmodyfikowaną wersję systemu workowego. W tym wariancie dystrybucją worków zajęłyby się sklepy. Przy nich stanęłyby również zamykane na klucz kontenery, do których właściciele domków wyrzucaliby odpadki. Zdaniem wicedyrektora takie rozwiązanie pozwoliłoby skutecznie zapobiegać procederowi podrzucania śmieci przez miejscowych. Radni mają jednak odmienne zdanie.
Ostatecznie zdecydowali się na inny wariant. Już od najbliższego sezonu turystycznego właściciele domków będą zobowiązani do podpisania umowy z jedną z firm zajmujących się wywozem i zakupu plastikowych pojemników na śmieci. W przypadku PGM koszt jednego wynosi 97 złotych.
- Zwróciliśmy się już do urzędu gminy o wykaz takich gospodarstw i w najbliższych dniach roześlemy nasze oferty do ich właścicieli - mówi Jerzy Macek. Przestawienie się z worków na pojemniki to według radnych wyjście naprzeciw oczekiwaniom znacznej części turystów.
- W sezonie letnim przeprowadziłam z nimi wiele rozmów i często słyszałam opinie, że pojemniki byłyby z ich punktu widzenia najlepszym rozwiązaniem - mówi przewodnicząca rady Maria Pyrzanowska. Podobnego zdania jest sołtys Nart Janusz Gębczyński.
- To rozwiąże problem śmieci raz a dobrze - uważa sołtys.
NIE TYLKO DOBRA WOLA
Takim optymizmem nie tryska jednak Jerzy Macek. Według jego szacunków, zaledwie 10 procent właścieli domków zawiera umowy na wywóz śmieci.
- Trzeba przyznać, że to wyjątkowo „oporny” materiał. Ale nasza firma dostosuje się do decyzji władz gminy. Jesteśmy największym odbiorcą odpadków na tym terenie i nie możemy marudzić - mówi wicedyrektor PGM. Z kolei radna Miścierewicz-Otulakowska uważa, że to, czy nowy system zda egzamin będzie zależało nie tylko od dobrej woli turystów, ale również od władz samorządowych.
- Gmina powinna podjąć skuteczną współpracę z policją i bezwzględnie egzekwować obowiązek posiadania umowy z firmą zajmującą się wywozem. To jest możliwe do zrobienia - twierdzi radna.
Po odpadki pracownicy PGM od początku maja do końca września będą przyjeżdżać co dwa tygodnie. Koszt wywozu będzie w przypadku właścicieli domków rekreacyjnych taki sam jak w przypadku mieszkańców gminy i wyniesie 16 złotych miesięcznie.
Wojciech Kułakowski