Ojej, znów mocno narozrabialiśmy, tym razem przysparzając nie lada zmartwienia kierownictwu szczycieńskiej policji.
Okazuje się bowiem, że szeroko rozpropagowana i medialnie nagłośniona inicjatywa polegająca na współpracy stróżów prawa z korporacjami taksówkarskimi nie przynosi jak dotąd żadnych efektów. Z rozbrajającą szczerością na łamach jednej z lokalnych gazet przyznał się do tego zastępca komendanta powiatowego mł. insp. Mirosław Dzięgielewski. Na szczęście jednak od razu wskazał winnego, choć, co przyjmujemy z pewnym rozczarowaniem, nie nazwał go po imieniu, a to przecież należy się mieszkańcom. Niech wiedzą, kto tak podstępnie niweczy trud policji i samorządu na rzecz zapewnienia im bezpieczeństwa. Według zastępcy komendanta, winę za to, że kierowcy nie informują policji o zauważonych przestępstwach, ponosi artykuł, w którym „taksówkarze zostali porównani do ormowców z czasów PRL i do kapusiów”. Spieszymy więc z wyjaśnieniami – to „Kurek” jest głównym winowajcą, a to dlatego, że przy okazji podpisania porozumienia ośmielił się przedstawić wątpliwości dotyczące tej prześwietnej inicjatywy. Nikogo nie nazywaliśmy jednak kapusiami czy ormowcami. Zastępca komendanta, chcąc zapewne przykładnie napiętnować sprawcę niepowodzenia akcji, trochę się zagalopował, porównując nas do wandali niszczących miejskie mienie.
Czytając wywiad z wiceszefem szczycieńskich policjantów nasuwa się pewna niewesoła refleksja. Cóż to za świetna, dobrze przygotowana i przemyślana inicjatywa, którą może zniweczyć jeden, niewinny artykuł w lokalnym tygodniku? Czyżby „Kurek” miał aż taką siłę rażenia, by skutecznie storpedować tak perfekcyjnie zaplanowane działania miejscowej policji we współpracy z samorządem? A może to tylko próba zwalenia na kogoś innego winy za własne niepowodzenie?
Ewa Kułakowska