Wiesława Enerlich-Kozioł winna jest oszczerstw i pomówień wobec byłych miejskich dygnitarzy burmistrza Henryka Żuchowskiego i naczelnika Janusza Jastrzębskiego. Sąd Okręgowy w Olsztynie utrzymał w mocy wyrok I instancji. Skazana zapowiada, że zwróci się do Rzecznika Praw Obywatelskich, aby ten wystąpił o kasację.
Historia sprawy liczy już sobie ponad trzy lata. Przypomnijmy. Podczas sesji Rady Miejskiej, która miała miejsce 29 września 2000 r. debatowano nad zapowiadaną budową nowego supermarketu przy ul. Związku Jaszczurczego. Przedstawicielka przeciwników takiego rozwiązania Wiesława Enerlich-Kozioł w bardzo emocjonalnym wystąpieniu zarzuciła ówczesnym miejskim urzędnikom: burmistrzowi Żuchowskiemu i naczelnikowi Jastrzębskiemu wykorzystywanie wysokich stanowisk do własnych interesów.
Obaj panowie poczuli się dotknięci i złożyli doniesienie do prokuratury. Akt oskarżenia trafił do Sądu Rejonowego w Nidzicy, który potrzebował blisko dwóch lat, by orzec - w lutym tego roku, że oskarżona nie miała racji i dopuściła się pomówienia, narażając urzędników na utratę zaufania społecznego potrzebnego przy piastowaniu ich funkcji, przy czym - tak na marginesie - żaden z nich już swojej funkcji nie pełnił.
Sąd zobowiązał oskarżoną do zapłaty 1500 zł grzywny, 5 tys. zł nawiązki na rzecz PCRE w Szczytnie, umieszczenia na swój koszt ogłoszenia wyroku w "Kurku Mazurskim" i telewizji kablowej, a także pokrycia kosztów sądowych.
Apelacja do Sądu Okręgowego w Olsztynie niczego nie zmieniła. Na posiedzeniu w dniu 25 listopada br. utrzymał on wyrok I instancji w całości. Wyrok jest prawomocny.
- Jestem usatysfakcjonowany, chociaż daleki od radości - komentuje decyzję sądu Janusz Jastrzębski. - Tej pani nigdy nic złego nie wyrządziłem, a ona pomówiła mnie w oczach całego społeczeństwa. Nikt ze znajomych nie uwierzył w te kłamstwa, ale mimo to było mi bardzo przykro. Teraz mogę już chodzić z podniesioną głową wierząc, że pani Enerlich-Kozioł już nigdy nie będzie obrażać i pomawiać niewinnych ludzi.
Chociaż wyrok jest prawomocny Wiesława Enerlich-Kozioł nie składa broni.
- Dla mnie ten wyrok nie jest jeszcze ostateczny - mówi "Kurkowi". - Zamierzam złożyć wniosek o kasację do Rzecznika Praw Obywatelskich. On może tę sprawę jeszcze wzruszyć.
Czym to będzie uzasadniać?
- Od początku, czyli od prokuratury w Szczytnie dochodzenie nie było prowadzone jak należy - twierdzi skazana. - A na uzasadnienie wyroku sądu z Nidzicy czekałam aż pół roku. Proszę, jaki wspaniały sąd.
Zdradza nam też, że obaj pokrzywdzeni domagali się od niej także przeprosin.
- Odpowiedziałam im, że prędzej poszłabym siedzieć niż miałabym to uczynić. Dlatego w ogłoszeniu będzie tylko treść wyroku - mówi Wiesława Enerlich-Kozioł.
- Od każdego prawomocnego orzeczenia sądu kończącego postępowanie mogą wnieść kasację Prokurator Generalny i Rzecznik Praw Obywatelskich - informuje "Kurka" sędzia Jan Steraniec, przewodniczący Wydziału Karnego w Sądzie Rejonowym w Szczytnie. - Nie wstrzymuje to jednak wykonania wyroku, chyba że Sąd Najwyższy, do którego wpłynie kasacja uzna, że jest ona ewidentnie słuszna. Wyrok podlega wykonaniu w ciągu dwóch tygodni od uprawomocnienia.
(olan)
2003.12.10