W świecie "Kręciołów".

"Kręciołowy" peleton zawsze pilotuje Klemens, którego jednogłośnie okrzyknęliśmy szefem. On to, dzięki doskonałej znajomości terenu, prowadzi nas po drogach i bezdrożach. Wówczas my przemieniamy się w cyklistów-marzycieli i myśląc o niebieskich migdałach pędzimy za szefem: "Nie ważne gdzie i po co - lecz zawsze do przodu. Byle się wydostać z rodzimego grodu. Po to by przeżyć wspaniałą przygodę. Poznać własną historię i piękną przyrodę. Niestraszny nam upał, zimno czy też słota. Wyboista droga, piaski ani błota. Dla radości, zdrowia, rozruszania kości. Z ochotą rezygnujemy z domowej gnuśności".

Poszukiwania jelenia

Tym razem za przewodnikiem pognaliśmy Tatarskim Szlakiem do Powałczyna. Przemieszczając się leśnymi duktami zachowywaliśmy ciszę, aby nie przestraszyć budzącej się do życia przyrody. Podziwialiśmy drzewa oraz krzewy osypane nieśmiałą zielenią. Wsłuchani w nieustający koncert ptaków pilnie wypatrywaliśmy, czy wśród dywanu utkanego z białych anemonów i niebieskich przylaszczek nie ukaże się, specjalnie dla nas, sarenka, a może jeleń.

Niestety zwierzęta nie wyszły na nasze spotkanie, dlatego też rysownika z Powałczyna pana Zawrotnego musieliśmy poprosić o ich prezentację. Pan Andrzej nie tylko pokazał nam swoje dzieła, ale na pocieszenie podarował jeszcze rysunek jelenia. Jego żona zaś zażartowała, że jelenie na pewno znajdziemy w położonej nieopodal miejscowości o nazwie Jeleniowo.

Nie trzeba było nam dwa razy powtarzać, pożegnaliśmy przemiłych gospodarzy i natychmiast ruszyliśmy do osady, którą dawno temu zamieszkiwał Jakub Jelończyk. Tam stanęliśmy przed sklepem, tuż przy grupce pijących napoje chłodzące młodzieńców. Jeden z nich prosząc o postawienie butelki z piciem usłyszał w odpowiedzi: "Co ty - szukasz jelenia?".

Właśnie ta rodzajowa scenka dobitnie tłumaczyła stare jak świat porzekadło "szukać jelenia", czyli dopominać się o coś, wyręczać się kimś. Poznaliśmy też historię Jakuba Jelończyka mieszkańca tejże wsi. Był on niezwykle pracowitym i bardzo uczynnym człowiekiem. Chętnie wszystkim pomagał zupełnie nie dbając o zapłatę. Wszyscy zabiegali o pomoc swojsko przezywanego "Jeleniem" Jakuba. Gdy pracował u jednych, następni już biegali od zagrody do zagrody wołając "szukamy Jelenia, bo miał skosić łąkę". W efekcie zabiegany i ciągle wykorzystywany Jakub sam nic nie miał, a gdy podupadł na zdrowiu przekonał się, że nie może na nikogo liczyć. Jednak i tak jego przezwisko stało się nazwą osady, a my sami często szukamy przysłowiowego jelenia, aby nam coś zafundował lub wyręczył w pracy. I choć jelenia dumnie prezentującego poroże nie spotkaliśmy w leśnych ostępach, to warto było wyprawić się do Jeleniowa - miejscowości, gdzie swoje korzenie ma doskonale do dziś prosperujące porzekadło.

Grażyna Saj-Klocek

2004.05.19