Mrożące krew w żyłach pokazy walk rycerskich były niewątpliwie największą atrakcją jubileuszowego, piątego Powrotu Juranda do Spychowa. W minioną sobotę do amfiteatru nad Jeziorem Spychowskim ściągnęły setki mieszkańców i turystów. galeria >>
Mrożące krew w żyłach pokazy walk rycerskich były niewątpliwie największą atrakcją jubileuszowego, piątego Powrotu Juranda do Spychowa. W minioną sobotę do amfiteatru nad Jeziorem Spychowskim ściągnęły setki mieszkańców i turystów.
Święto Spychowa tradycyjnie już zainaugurowało przybycie kilkudziesięcioosobowego orszaku rycerskiego, któremu dumnie na koniu przewodził bohater Sienkiewiczowskich „Krzyżaków” - Jurand. Osławionego rycerza powitał w imieniu nieobecnego wójta jego zastępca Piotr Szopiński, który wręczył mu klucz do bram Spychowa. Wicewójt z kolei otrzymał miecz. Zaraz po oficjalnym powitaniu odbyły się pokazy walk rycerskich. Tak jak na prawdziwego rycerza przystało, Jurand potrzebował zaledwie kilkunastu sekund, aby powalić na kolana przeciwnika. W kolejnych potyczkach wojowie demonstrowali pojedynki na miecze i topory. Pomiędzy walkami widzowie mieli okazję przymierzyć prawdziwy hełm rycerski oraz dowiedzieć się, z czego składa się zbroja. Po prezentacji można było sfotografować się z rycerzami oraz z kobietami i dziećmi, którzy poprzebierani byli w średniowieczne stroje. Czas uczestnikom imprezy umilały lokalne zespoły oraz gwiazda wieczoru – Happy End.
Wieczorem, po pokazie sztucznych ogni rozpoczęła się zabawa taneczna przy muzyce zespołu OKEY z Pasymia. Imprezie towarzyszyła loteria fantowa. Dochód w całości przeznaczono na stowarzyszenie „Przyjazne Spychowo”, którego celem jest promocja miejscowości oraz wspieranie lokalnej turystyki. Batalion Radiotechniczny z Lipowca częstował z kolei imprezowiczów darmową grochówką.
Nie obyło się jednak bez drobnych wpadek. Prowadząca nie była w pełni doinformowana, kto z zaproszonych gości przybył, a kto nie. Jurand i wicewójt odczytywali swoje kwestie z kartek, co wzbudziło lekko ironiczne uśmiechy wśród widzów. Mimo tych niedociągnięć imprezę można uznać za udaną. Na kolejne spotkanie z Jurandem musimy poczekać aż do drugiej soboty lipca przyszłego roku.
Karolina Jadanowska/Fot. A. Olszewski