Czasami zdarza się, że jakiś człowiek swoimi nieodpowiedzialnymi czynami tak mocno nas zdenerwuje i rozzłości, że chętnie obilibyśmy mu gębę, aby przywołać go do normalności (dla jego własnego dobra). No tak, tyle że jako ludzie kulturalni wzbraniamy się przed przemocą i temu podobnymi rękoczynami, więc na ogół pozostawiamy sprawę niezałatwioną. A gdyby czyn taki, czyli obicie komuś gęby, kto aż nadto na to zasłużył, wykonał za nas ktoś inny, wziąwszy na siebie fatygę i odpowiedzialność za jej ewentualne skutki? O, to byłoby świetne! No i proszę sobie wyobrazić, Szanowni Czytelnicy, że „Kurek” znalazł coś takiego, czyli ogłoszenie oferujące te pożądane usługi wraz z numerem telefonu. Wisi ono na jednym z miejskich drzew - fot. 1.
Niestety, to ogłoszenie, to tylko żart. Jakiś dowcipniś na tekście o profesjonalnym praniu... i czyszczeniu dywanów nakleił karteczkę z wyrazami „po gębie” i tyle.
PS.
Takich widoków, czyli drzew z przyczepionymi doń rozmaitymi ogłoszeniami, w tym także nekrologami, mamy w mieście dość sporo - fot. 2. Tymczasem trzeba wiedzieć, że jest taka uchwała Rady Miejskiej, która mówi, że do pni żywych drzew nie wolno mocować jakichkolwiek ogłoszeń i to nie tylko za pomocą gwoździ czy pinezek, ale także nawet przy użyciu taśmy klejącej. Mało kto o tym wie, dlatego przypominamy o zakazie, by nikt nie był potem zaskoczony mandatem wlepionym mu przez straż miejską.
NADZWYCZAJNA GŁUPOTA
Całkiem niedawno opisywaliśmy w „Kurku” (nr 41) uroczy zakątek, czyli Małą Biel, stanowiącą do niedawna bagniska przy targowicy. Wyraziliśmy opinię, że miejsce to ma szansę stać się jednym z ładniejszych w mieście, choć pełny urok okolicy można będzie docenić dopiero wiosną. I jeszcze jedno - wyraziliśmy także nadzieję że Małej Bieli nikt nie będzie już zaśmiecał, co było charakterystyczne do tej pory, ani też nie dojdzie tam do żadnych aktów wandalizmu. Te ostatnie słowa zostały napisane jakby w złą godzinę, bo miesiąc później jakaś dotychczas niezidentyfikowana grupka wandali powyrywała większość ławek z ziemi i postawiła ich podpory wprost na żwirze. Wskutek tego czynu siedziska znajdują się teraz ponad metr nad ziemią, co znacznie utrudnia korzystanie z nich - fot. 3.
Poza tym, jeśli się już na takiej ławce usiądzie, wnet się ona wywraca, co nawiasem mówiąc spotkało „Kurka” penetrującego okolicę. Takiego wandalskiego czynu nie można nazwać inaczej, jak skrajną głupotą, ale wandalom, widać durnym bezgranicznie, i tego było mało. U wejścia do Małej Bieli, przy garażach, gdzie stoi pierwsza kolorowa tablica wyjaśniająca gdzie się znajdujemy, nasadzono rozmaite krzewy i inne mniejsze rośliny, w tym trzcinowate. No i te wszystkie młode trzcinki w liczbie kilkunastu, a może i kilkudziesięciu sztuk wandale wyrwali z podłoża, po czym rzucili wprost na gołą ziemię - fot. 4.
Do tego należy jeszcze dodać wyrwaną z ziemi kolorową tablicę informacyjno-poglądową, która stała od strony ul. Konopnickiej. Choć jej podwójne podpory były mocno zagłębione w gruncie, także i ona nie oparła się owym wandalom. Po prostu ręce i nogi opadają, gdy widzi się coś takiego i brakuje słów do opisania tego rodzaju niszczycielskich wyczynów będących beznadziejnym popisem „siły”.
UPADAJĄCE DRZEWA
Nie dalej, jak w ubiegły czwartek redakcję „Kurka” zaalarmowali podróżni zmierzający szosą Szczytno - Mrągowo, że tuż za Marksewem na szosę upadają wielkie leśne drzewa. Zdaniem kierowców może to spowodować jakiś niewyobrażalny w skutkach wypadek. Czym prędzej udaliśmy się we wskazane miejsce, gdzie rzeczywiście mogliśmy obserwować takie oto wydarzenie - na naszych oczach ogromna sosna ścięta mechanicznymi piłami zaległa w poprzek szosy - fot. 5.
Musimy jednak uspokoić naszych Czytelników, że ów wyrąb lasu, w trakcie którego wielkie drzewa upadały na asfalt, prowadzony był z zachowaniem wszelkich środków ostrożności. Kilkadziesiąt metrów wcześniej stał leśny pracownik z lizakiem w ręku i zatrzymywał wszelkie pojazdy, zatem o jakimkolwiek wypadku nie mogło być mowy. Trzeba jednak dodać, że widok ścinki drzew obserwowanej ze stosunkowo niewielkiej odległości niesie z sobą spore emocje. Wiadomo - gospodarka leśna to gospodarka jak każda inna i surowiec trzeba pozyskiwać, ale kiedy potężna sosna wali się z łoskotem na ziemię, człowiek czuje się dość nieswojo, jakby był świadkiem jakiejś zbrodni.
MIEJSCE PLAC ZABAW
Oglądając nowy żółty pasaż nad dużym jeziorem z parkową rzeźbą Krzysztofa Klenczona, odnosi się raczej pozytywne wrażenia. Niedawno „Kurek” miał sposobność zwiedzania podobnego pasażu nad Drwęca w Brodnicy, grodzie podobnej wielkości do naszego miasta. Tam też jest rzeźba parkowa (w formie fontanny i nieco okazalszych rozmiarów), ale alejki są zaledwie żwirowe albo zupełnie gruntowe, zaś ławeczki o klasę gorsze od naszych. Słowem, w takiej pasażowej konfrontacji Szczytno wypada lepiej. Jednak spacerując po naszym, nie da się zauważyć, że zniknął z jego terenu duży, jeśli nie największy w Szczytnie plac zabaw dla dzieci. No i gdzie teraz mają się one bawić?
* * *
Przechadzając się po dość rozległym terenie Małej Bieli widzimy tam jeszcze sporo niezagospodarowanego terenu, nie obsianego ani trawą, ani wyższą roślinnością - fot. 6. „Kurek”, oglądając to miejsce w związku z działalnością wandali, zastanawiał się, co też na nich powstanie - może jakieś dodatkowe oczka wodne, czy coś w tym stylu? Tymczasem, jak dowiadujemy się w Urzędzie Miejskim, na wiosnę zostaną zainstalowane tutaj nowoczesne urządzenia i przyrządy do zabaw dla dzieci. Dość rozległy teren będzie oddany w pacht milusińskim, aby bawić się i dokazywać mogli oni do woli.
TRWAŁA PROWIZORKA
Na trasie Szczytno - Olsztyn, a konkretnie na kolejowym przejeździe niedaleko dworca w Pasymiu zdarzył się dość dawno temu wypadek. Jakiś nieostrożny kierowca wjechał zbyt szybko w zakręt poprzedzający przejazd, wskutek czego wypadł z szosy i uderzył w jeden ze słupów stojących tuż przy torach. Ten, w który akurat trafił był drewniany, przez co czego pękł u podstawy. Naprawiono go dość niedbale, skręcając z dodatkową podporą zwykłym, tyle że trochę grubszym drutem.
- Teraz ta prowizorka przestała spełniać swoje zadanie. Słup zaczął się bowiem niebezpiecznie przechylać w stronę szosy - alarmują „Kurka” liczni kierowcy przejeżdżający tą trasą. Jeden z naszych Czytelników przysłał nam nawet stosowne zdjęcie, obrazujące aktualny stan rzeczy - fot. 7. Na fotografii widać, że istotnie słup jest niebezpiecznie przekrzywiony. Naprawa, która miała być tymczasowa i prowizoryczna, okazała się być trwałą, ale teraz dobiega swego kresu. Słup pochyla się coraz niżej ku ziemi. Jeszcze trochę a zwali się na szosę i wówczas dopiero powstanie niebezpieczeństwo, bo przecież dźwiga na sobie sporo drutów i to raczej pod napięciem.