W nocy z niedzieli na poniedziałek w budynku wielorodzinnym przy ul. Osuchowskiego w Szczytnie wybuchł groźny pożar. Ogień jako pierwszy zauważył jeden z mieszkańców, Włodzimierz Kamiński. Jego lokum obecnie nie nadaje się do użytku.
Włodzimierz Kamiński mieszka na parterze wielorodzinnego budynku przy ul. Osuchowskiego. W nocy z niedzieli na poniedziałek mężczyzna do późna oglądał telewizję. Być może właśnie to uratowało mu życie. - Leżałem na tapczanie obok pieca kaflowego. Nagle coś spadło mi na głowę. Spojrzałem w górę i zobaczyłem, że to kawałek tynku, który coraz bardziej się przebarwiał – relacjonuje pan Włodzimierz. Kiedy dostrzegł wypełzające spod sufitu płomienie chwycił za telefon i zadzwonił po straż pożarną. - Zgłoszenie otrzymaliśmy o godzinie 3.50. Po przybyciu na miejsce strażacy zastali palący się drewniany strop między parterem a poddaszem – mówi bryg. Grzegorz Rybaczyk, dowódca Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie. Ratownicy ugasili pożar, a następnie przeszukali i oddymili pomieszczenia. Potem dokonali rozbiórki nadpalonych elementów. Kamerą termowizyjną sprawdzili też występowanie ukrytych zarzewi ognia. Na szczęście wskutek pożaru nie ucierpiała żadna z dwóch osób przebywających akurat w budynku. Mieszkanie znajdujące się nad lokalem zajmowanym przez pana Włodzimierza pozostawało od dłuższego czasu puste. Tam właśnie, przy kominie, rozprzestrzeniał się pożar. Pan Włodzimierz na razie nie może wrócić do dotychczasowego lokum. Ogień wypalił w suficie wielką dziurę, a piec kaflowy nie nadaje się do użytku. - Pierwszą noc po pożarze spędzę u siostry – powiedział nam w miniony poniedziałek. Tymczasowy lokal zobowiązał się zapewnić mu Zakład Gospodarki Komunalnej administrujący częścią budynku przy ul. Osuchowskiego.
(ew), (map)