- Lech Kaczyński był najlepszym, a jednocześnie najbardziej niedocenianym prezydentem w wolnej Polsce - mówi w rozmowie z "Kurkiem" były długoletni przewodniczący oddziału NSZZ „Solidarność” w Szczytnie Ryszard Deptuła.
Rozmowa z byłym długoletnim przewodniczącym oddziału NSZZ „Solidarność” w Szczytnie Ryszardem Deptułą.
- Co „Solidarność” zawdzięcza Lechowi Kaczyńskiemu?
- Od pierwszych dni aktywnie uczestniczył w pracach komitetu strajkowego i jak nikt dochował wierności ideałom „Solidarności”, która 30 lat temu upomniała się o wolność i sprawiedliwość społeczną. Szczególnymi względami obdarzał ludzi prostych i ubogich. Nie wszyscy wiedzą, że zmarły Prezydent był inicjatorem powołania Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych. One, w odróżnieniu od banków komercyjnych, umożliwiały łatwiejszy dostęp do kredytów mniej zamożnym ludziom.
- Czy zasłużył na to, aby być pochowanym na Wawelu?
- Jak najbardziej. Był najlepszym, a jednocześnie najbardziej niedocenianym prezydentem w wolnej Polsce. Myślę, że część społeczeństwa zrozumiała, że była manipulowana, odbierając go takim, jakim pokazywano go w nieprzyjaznych mu mediach, zwracając uwagę na drobiazgi a nie istotę jego prezydentury.
- Co ma Pan na myśli?
- Jak żaden inny polityk troszczył się o polską pamięć. Przypominał nam o zapomnianych bohaterach Powstania Warszawskiego, antykomunistycznego podziemia i opozycji solidarnościowej, którzy byli gotowi do najwyższych poświęceń. Miesiąc temu, błyskawicznie po złożeniu wniosku, przyznał pośmiertnie Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski Witkowi Szypszakowi, pierwszemu przewodniczącemu „Solidarności” w szczycieńskiej Unimie.
- Dziś zewsząd pod jego adresem kierowane są ciepłe słowa, także od tych, którzy do niedawna nie pozostawiali na nim przysłowiowej suchej nitki.
- Część z nich pewnie zrozumiała, że osądzała Prezydenta zbyt krytycznie, inni chwalą go dziś z wyrachowania, by przypodobać się wyborcom. Wkrótce znów zobaczymy ich prawdziwe oblicze.
- Nie wierzy Pan, że ta tragedia uspokoi życie polityczne w Polsce?
- Bardzo bym chciał, żeby tak się stało, ale mam spore wątpliwości. Obawiam się, że będzie jeszcze większy podział. Jak tylko opadnie mgła znad smoleńskiej tragedii, znowu odżyje polskie piekiełko.
- Wiele osób zastanawia się, kto reprezentować będzie PiS w najbliższych wyborach prezydenckich? Mówi się, że może być to Jarosław Kaczyński.
- Nie wiem, czy będzie w stanie w tak krótkim czasie pozbierać się po przeżytej tragedii. Do tego trzeba pamiętać jeszcze o ciężko chorej matce. Na pewno będzie miał wielu przeciwników. Będąc na jego miejscu, na pewno bym nie wystartował. Z drugiej strony, jeżeli nie on to kto?
Rozmawiał
Andrzej Olszewski