„Wszystko przemija – jak chce przeznaczenie. Zawsze zostaje jedno – wspomnienie”. „Pragnę, by w głębi serca twego pozostał cień wspomnienia mego”. „Niech ci to zdjęcie z moim imieniem będzie na zawsze miłym wspomnieniem”. Takimi, cytowanymi powyżej słowami moje koleżanki z Liceum Zawodowego podpisały podarowane mi w 1976 r. zdjęcia.
Mam całą plejadę takich legitymacyjnych fotek i fantastyczne wspomnienia z czasów, gdy przynależałam do LZ „B”. Nic więc dziwnego, że na wieść, iż Zespół Szkół nr 1 im. Stanisława Staszica w Szczytnie z okazji 70-lecia w dniu 25 maja 2018 r. organizuje Zjazd Absolwentów - rozesłałam „wici”. Z niektórymi osobami mam kontakt stały, z innymi okazjonalny. Na swoim koncie mamy wiele prywatnych „zlotów”, których centralną postacią była nasza wspaniała, niezawodna wychowawczyni i jednocześnie polonistka – Pani Zofia Kobus. Dzięki naszej profesorce odkrywałyśmy ciekawy świat literatury, piękno słów i treści. Wówczas założyłyśmy Internacki Klub, bowiem wiele osób pochodziło z okolicznych miejscowości i mieszkało w internacie. Tam my miejscowe spędzałyśmy czas na wspólnej nauce. Liceum Zawodowe było szkołą kształcącą handlowców, nauka trwała 4 lata, a edukację kończyła matura. Wymagania były wysokie, a poziom naszych zdolności i umiejętności zróżnicowany. Ja byłam dobra z j polskiego, więc opowiadałam treść przeczytanych lektur, pisałam też wypracowania. Uwielbiałam takie wyzwania, gdy zamiast jednego, tworzyłam kilka. Pewnego dnia koleżanka za „moje” wypracowanie otrzymała piątkę, ale polonistka powiedziała: „Dostałaś piątkę, ale wiem, że pisała ci to Grażyna. Poznałam po stylu”. Na przerwie zostałam zrugana przez obdarowaną moim wypracowaniem i usłyszałam: „Musiałaś pisać tym swoim stylem?!”. Bardzo źle zniosłam karcące słowa wypowiedziane przy wszystkich i wsadziłam zapłakany nos w książkę, a tu podeszły do mnie inne koleżanki i spytały „popilnujesz nas?”. Zgodziłam się, a one wchodząc z papierosami do toalety nakazały:”Gdyby ktoś szedł tupnij nogą”. Czytałam oparta o futrynę, a tu nagle wyrosła przede mną nauczycielka, a ja bach tupnęłam nogą. „Co mnie straszysz?” - usłyszałam, na szczęście dziewczyny pety pochowały. Mocna byłam z polskiego, ale kulałam z matematyki i Pędzel (profesor od matematyki) potrafił na jednej lekcji postawić mi pięć, ale dwój. Byłam jedną z jego „ulubienic” i nigdy nie mogłam zrozumieć metod tego profesora. Odrabiałyśmy lekcje w internacie i mimo, iż każda z nas przepisywała od najlepszej i to samo - oceny były różne, ale ja zawsze zasługiwałam na... dwóję. Jak wspominałam szkoła miała profil handlowy i w drugiej klasie nadszedł czas wysłania nas na praktyki zawodowe. Najpierw w sklepach, a potem w magazynach różnych instytucji. Pewnego dnia trafiłyśmy do świetlicy „Społem” PSS. Tam kadrowa przydzielała nas do różnych placówek największej i najpotężniejszej Spółdzielni. Miałyśmy trafić do sklepów spożywczych, przemysłowych, mięsnych... W pewnym momencie spytała, czy któraś z nas chciałaby odbywać praktykę w sekretariacie Prezesa Zarządu. Wszystkie, a było nas sporo, pospuszczałyśmy głowy i nastała przysłowiowa „cisza jak makiem zasiał”. Nagle ja podniosłam rękę i zgłosiłam się, a pomruk ulgi wypełnił salę. W „Społem” Powszechnej Spółdzielni Spożywców zostałam zatrudniona po skończeniu szkoły i pracuję już... 38 lat. Moja firma od zawsze współpracuje z ZS nr 1, a ja min. przyjmuję uczniów na praktyczną naukę zawodu. Młodociani pracownicy kształcą się w mojej dawnej szkole, a praktykę odbywają w sklepach Spółdzielni z ponad 70 letnią tradycją. Zawód sprzedawcy to ciężka praca, obecnie kształcimy tylko dwie uczennice. Jednak przez te wszystkie lata współpracy ze szkołą poznałam całą ich plejadę. Mogłabym tak w nieskończoność opowiadać o szkole, bo mimo upływu lat pamiętam, że dla mnie we wtorek 8 maja 1979 r. kwitły kasztany gdy przez 5 godzin pisałam maturę z j. polskiego na temat: „Miłość ojczyzny i troska o jej losy w utworach literatury przedrozbiorowej”. Natomiast 23 maja 1979 r. na ustnej maturze wyciągnęłam zestaw nr I z pytaniami: 1. Sąd o narodzie polskim w twórczości romantyków. 2. Demoralizujący wpływ wojny na psychikę ludzką w świetle znanych ci utworów. 3. Rodzaje stylizacji językowej. Jaką stylizację zastosował St. Wyspiański w „Weselu”. Gdy skończyłam wypowiedź pani profesor Zofia Kobus powiedziała: „Stawiamy ci śpiewającą piątkę”. Na Zjazd Absolwentów ustroiłam się w granatową marynarkę, do rękawa przyczepiłam tarczę. Niestety mój uczniowski czas przeminął, ale wkraczając w szkolne mury i uczestnicząc w uroczystych obchodach wiem, że pedagodzy i uczniowie ocalają przeszłość od zapomnienia.
Grażyna Saj-Klocek