Tydzień temu w Dźwierzutach odbył się koncert upamiętniający 65. rocznicę urodzin Krzysztofa Klenczona. Z tej okazji specjalny list do jego uczestników wystosował Janusz Kondratowicz, przyjaciel nieżyjącego artysty.
Oto jego treść:
Drodzy Przyjaciele,
nie zawsze mogę być tam, gdzie rocznice dotyczące życia mego przyjaciela Krzysztofa obchodzone są w sposób prawdziwy, taki, jaki on sam by aprobował. A uważał, że narodziny, lata nauki, wychowanie dzieci, praca zawodowa i twórcza to jedna linia, której nie kończy odejście w cień. Bo jeśli jest się po tej drugiej stronie, też można być szczęśliwym - jeżeli to, co zrobiliśmy tu na ziemi, jest dowodem naszej miłości do ludzi, ziemi, do świata.
Tak jest i tym razem. Bardzo chciałem być w Dźwierzutach, ale w tę zasypaną śniegiem niedzielę choroba okazała się silniejsza. Za to Krzysztof patrzy na nas z góry, przygląda się obrazom, słucha śpiewanych słów i nut, i zapewne myśli, że człowiek nie umiera wszystek, jeśli zostaje po nim coś dobrego - wiersz, piosenka, ludzka pamięć, może nawet miłość.
Krzysztof Klenczon. Cóż, był to naprawdę niezwykły człowiek. Poznaliśmy się w 1967 r. i tę znajomość, a potem przyjaźń utrzymujemy do dziś. Obaj (choć w różnych światach) cieszymy się, że nasze utwory żyją, są śpiewane, nawet lubiane. Dla artystów to przecież największe wyróżnienie.
Czasem zastanawiam się, jaki byłby Krzysztof, gdyby żył do dzisiaj. Jak bardzo zmieniłby moje życie. No, ale to tylko marzenia. Staram się opiekować Jego córkami, żoną, no i przede wszystkim Jego twórczością. Dlatego z serca dziękuję Wam za pamięć o Nim, a Pani Agacie (Lenkiewicz - przyp. red.), która jest dobrym duchem wspomnień o Krzysztofie, składam szczególne podziękowanie, bardzo, bardzo serdeczne. Trzeba być dobrym człowiekiem, aby zrobić tyle dla kogoś, kto nas już opuścił. Jeszcze raz dziękuję!
A Wam, drodzy młodzi przyjaciele życzę, abyście starali się, by i po Was została w pamięci potomnych jakaś dobra iskierka, cząstka uczucia, nadzieja i wiara, z którymi i dla których warto żyć!
Serdecznie pozdrawiam
Janusz Kondratowicz
W-wa 07.02.2007 r.
(2007.02.21)