Nowy dyrektor szczycieńskiego szpitala chce przywrócić mu dawną świetność i sławę. - W latach 70. wielu mieszkańców Mrągowa wybierało szpital w Szczytnie i tutejszych specjalistów - mówi Wojciech Glinka.

Przywrócić renomę

Spośród startujących w konkursie kandydatów na dyrektora Wojciech Glinka z Mrągowa uzyskał jednogłośne poparcie członków komisji.

- Trudno przewidzieć co będzie, ale ten z całego grona wiedział dokładnie o czym mówi - usłyszał "Kurek" od jednego z członków komisji.

Wybór jurorów potwierdził Zarząd Powiatu na posiedzeniu 17 lutego.

Jeszcze do 9 marca Wojciech Glinka pełni funkcję dyrektora szpitala w Mrągowie. Do szczycieńskiego konkursu przystąpił głównie dlatego, że tamtejszy starosta nie przedłużył z nim kontraktu.

Dlaczego? Gdy nie wiadomo o co chodzi, to z pewnością chodzi o pieniądze. W Mrągowie, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, rzecz dotyczyła głównie tych właśnie, a konkretnie 2,5-milionowego kredytu zaciągniętego na potrzeby szpitala, za zgodą poprzednich władz powiatu. Nowe uznały, że tych pieniędzy szpital, a dokładniej dyrektor, nie może wydawać według obowiązującej uchwały Rady Powiatu poprzedniej kadencji.

- To pretekst dobry, jak każdy inny. Kredyt został uruchomiony zgodnie z prawem. Wszyscy o tym wiedzą. Po prostu nie lubimy się ze starostą i tyle - kwituje mrągowski rozdźwięk nowy dyrektor i dodaje, że szpital w Szczytnie nie stanowi dla niego ostatniej deski ratunku. Miał kilka innych, nawet atrakcyjniejszych ofert pracy, także na dyrektorsko-szpitalnych stanowiskach. Zdecydował się na udział w konkursie z dwóch powodów. Pierwszy to stosunkowo niewielka odległość między dwoma miastami, z których w jednym zamierza nadal mieszkać, a w drugim pracować. Drugi, chyba ważniejszy - to przychylność władz powiatowych dla miejscowej lecznicy.

- Na tyle, na ile to możliwe, zapoznałem się z sytuacją szpitala. Uważam, że tkwi w nim duży potencjał rozwojowy, a zadłużenie wcale nie jest tak wielkie, by nie można się było z tego wygrzebać - twierdzi nowy szef szpitala. Jest zdania, że pod względem wielkości zadłużenia szczycieńska lecznica znajduje się w połowie listy wszystkich wojewódzkich placówek.

Nie chce jeszcze zdradzać konkretów co do swych zamierzeń. Uważa, że w pierwszej kolejności winno ulec poprawie wyposażenie w odpowiedni sprzęt specjalistyczny. Potrzebni też są lekarze potrafiący stosować nowoczesne metody operacyjne. Dopiero później można myśleć o oprawie czyli warunkach.

- Na pewno rozszerzymy zakres usług medycznych. Zaplanowany do zakupu laparoskop pozwoli na poszerzenie liczby i rodzaju wykonywanych zabiegów. Dwaj znani lekarze już mi obiecali, że będą codziennie po południu przyjeżdżać do Szczytna, operować laparoskopem i jednocześnie szkolić w tej materii miejscowych medyków - zapowiada Wojciech Glinka.

Nie jest lekarzem lecz ekonomistą. Kierował mrągowskim szpitalem przez ostatnie cztery lata. Wcześniej zajmował się turystyką, dyrektorował firmie handlowej, był inspektorem ds. promocji w mrągowskim Urzędzie Miejskim. Był nawet... dziennikarzem lokalnej telewizji kablowej. Trzecią kadencję zasiada w gronie mrągowskich radnych.

Prywatnie - to 45-letni mrągowianin od urodzenia, mąż i ojciec dwójki dzieci. Zapalony wędkarz i brydżysta.

- A to ostatnie hobby, jak wiadomo, najlepiej kształtuje umiejętność logicznego, precyzyjnego myślenia - kwituje żartobliwie. - Te cechy, jak sądzę, pomogą mi w realizacji głównego celu: by szpital w Szczytnie znów cieszył się taką renomą jak przed laty.

Zadowolenia z wyboru dyrektora nie ukrywa Marek Michniewicz, który od kilku miesięcy pełnił zastępczo tę funkcję.

- Wojciech Glinka, jako jedyny wśród kandydatów, przed konkursem odwiedził szpital kilkakrotnie i zapoznał się z jego sprawami. Znam go zresztą od lat i wiem, że jest naprawdę dobrym fachowcem - powiedział "Kurkowi" przyznając, że popierał tego kandydata gdzie tylko mógł. Jak widać - skutecznie.

(hab)

2003.02.19